Jubileusz 50 lat kapłaństwa w diecezji opolskiej podczas niej razem z nimi celebrowali opolscy biskupi: Andrzej Czaja, Rudolf Pierskała, Waldemar Musioł i Paweł Stobrawa.
Biskup Andrzej Czaja wywołał na początku liturgii koncelebrujących ją w kurii diecezjalnej jubilatów. Byli nimi: ks. Edward Cichoń, ks. Jan Czereda, ks. Franciszek Grabelus, ks. Jan Grochla, ks. Jerzy Hetmańczyk, ks. Zygmunt Lubieniecki, ks. Piotr Maniurka, ks. Marian Wanke. Każdy z nich odpowiedział: Oto jestem.
Razem z nimi przyjęli święcenia na jubileuszu nieobecni: ks. Zdzisław Banaś, ks. Józef Dziuk, ks. Józef Jureczek, ks. Jan Piontek (na misjach w Togo), ks. Antoni Joniec (diecezja Limburg w Niemczech), ks. Franciszek Nawrot (diecezja kaliska).
Jeden z wyświęconych wtedy księży zrezygnował z kapłaństwa. W czasie mszy św. jubilaci modlili się za niego, a także za 15 zmarłych już współbraci. Są nimi: ks. Jan Bogacki, ks. Czesław Kanty, ks. Konrad Kosytorz, ks. Bernard Kusy, ks. Tadeusz Lewicki, ks. Marian Maślanka, ks. Eugeniusz Niedzielski, ks. Franciszek Piontek, ks. Józef Skowronek, ks. Leonard Stroka, ks. Michał Szyszka, ks. Piotr Warzecha, ks. Franciszek Wieczorek, ks. Andrzej Zocłoński, ks. Antoni Żelasko.
Wrócili do miejsca święceń
– Wróciliście w pewnym sensie do miejsca święceń i posłania, bo katedra – niestety przez cały czas zamknięta – jest tuż obok, na wyciągniecie ręki – mówił jubilatom bp Andrzej Czaja. – Moglibyście opowiadać, jak wiele Bóg przez was zdziałał, jak otwierał serca ludzkie na Jezusa. Opowiadajcie, ale też Bogu dziękujcie, bo naprawdę jest za co. Większości tego, ile przez nas jako narzędzia Bóg zdziałał w sercach w rodzinach, w parafiach, nie jesteśmy w stanie w ogóle uchwycić.
– Jako biskupi przez swoją obecność wyrażamy wam wdzięczność w imieniu Kościoła i w imieniu Chrystusa, który was wybrał i powołał – dodał bp Czaja. Należą się wam wielkie słowa uznania, ale też wdzięczności. Za wasze trwanie w wiernej służbie Bogu. Dziś nieraz brakuje ducha posłuszeństwa, zwłaszcza w gronie młodszego pokolenia kapłanów. Tym bardziej wam dziękujemy za posłuszeństwo Bogu, za realizację Bożej woli, którą Bóg w waszą stronę przez biskupa wypowiadał. To nie jest łatwe, ale to jest podstawa do tego, by o kimś powiedzieć, iż jest dobrym pasterzem. Bo dobry pasterz ofiaruje życie dla służby. Dziękujemy też dobrym ludziom, których spotykaliście na ścieżkach życia.
Każda parafia miała swoją specyfikę
– Przez ostatnie 40 lat pracowałem w parafiach Gierałcice i Biskupów – mówi ks. Marian Wanke. – W sierpniu się z parafianami pożegnałem, przechodząc na emeryturę. W dniu święceń pół wieku temu było nas trzydziestu – w porównaniu do dzisiejszych czasów – to była armia – uradowanych, mocnych Duchem Świętym i błogosławieństwem biskupa Franciszka Jopa. Było pochmurno, a choćby trochę kropił deszcz, ale nam to nie przeszkadzało.
– Każda parafia, do której byłem skierowany, miała w sobie coś interesującego – dodaje ks. Wanke. – Tamte czasy w porównaniu do dzisiejszych były wspaniałe, gdy chodzi o wiernych, o pracę z dziećmi, młodzieżą. Tworzyliśmy zespoły muzyczne, wiele ciekawych rzeczy się działo. A jako proboszcz zawsze miałem radość, gdy jakieś zabytki udało się uratować i upiększyć. Mocno pamiętam mój srebrny jubileusz kapłaństwa. Ponieważ w Gierałcicach nie było powołań do kapłaństwa, obchodziłem go na wzór prymicji, z piękną procesją z plebanii do kościoła. W sumie w każdej parafii, gdzie pracowałem (w Dobrzeniu Wielkim, św. Franciszka w Zabrzu i w nyskiej bazylice, znaleźli się uczniowie, którzy zostali kapłanami.
Jest nadzieja. Ludzie wracają
Ks. Jan Grochla od 1982 roku jest proboszczem w Zborowskiem.
– Święcenia to była dla mnie sprawa dość emocjonalna – wspomina. – Spełniły się marzenia. Myślę, iż słowo powołanie do seminarium, na kapłana miało wtedy inny wydźwięk niż teraz. Jak patrzymy z perspektywy 50 lat, to kapłaństwo jest najlepszą cząstką naszego życia.
– W Zborowskiem jestem proboszczem 42 lata – dodaje ks. Grochla. Zmieniło się bardzo wiele. Kiedyś rolnicy i coś żywego ze zwierząt było niemal w każdym domu. W czasie żniw wszyscy pracowali na polu. Teraz mamy cztery gospodarstwa i ci rolnicy obrabiają tę samą ziemię, co kiedyś cała wioska. Liczebność parafii bardzo się zmniejszyła. Z niespełna 1300 w roku 1982 do 860 mieszkańców. Wyjazdy za pracą zrobiły swoje. Ostatnie lata, od pandemii, mocno zakołysały parafialną wspólnotą. Ale jest nadzieja. Wierni wracają. W niedzielę brakuje w kościele 20-30 osób w stosunku do tego, co było przed pandemią.
Trzeba za kapłaństwo dziękować
Ks. prof. Piotr Maniurka przez wiele lat kierował Muzeum Diecezjalnym w Opolu i troszczył się o zabytki w diecezji opolskiej i prowadził działalność naukową i wykładową.
– Trzeba Bogu za dar kapłaństwa dziękować – powiedział ks. profesor. – Przez blisko pięć lat byłem wikarym w katedrze opolskiej. Należało do niej wtedy 25 tysięcy wiernych. Proboszcz, ks. Antoni Jokiel, był chory, częściowo sparaliżowany. Pomagał nam bardzo w konfesjonale, ale na „froncie” duszpasterskim pracowało trzech wikariuszy. Pracowało się od rana do wieczora. To był owocny czas. A kiedy biskup Alfons Nossol postanowił zbudować Muzeum Diecezjalne, wysłał mnie na studia, żebym je organizował. A potem doszła praca naukowa, gdy w Opolu powstała najpierw filia KUL-u, a potem uniwersytet. Czasu nie marnowaliśmy. Prowadziłem także duszpasterstwo ludzi kultury.
Na zakończenie liturgii jubilaci odśpiewali „Ciebie Boże wielbimy”. Biskupi udzielili im błogosławieństwa.