Katarzyna Smyk: Unia to my. Potrzebujemy silnego polskiego głosu w Europie

radio.lublin.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: Katarzyna Smyk: Unia to my. Potrzebujemy silnego polskiego głosu w Europie


Z Brukseli i Strasburga docierają coraz częściej głosy o rosnących różnicach zdań między Komisją Europejską a europosłami w kwestiach dotyczących między innymi budżetu na najbliższą i kolejną perspektywę finansową. Pomysłom Komisji sprzeciwiają się także samorządy. W tle pojawia się kwestia braku komunikacji między Brukselą a „resztą Unii”. O tym w rozmowie Jacka Bieniaszkiewicza z dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, pani Katarzyną Smyk.

Jest pani lublinianką, dlatego też jest okazja, żeby zajrzeć do swojej szkoły — do liceum im. Staszica w Lublinie. Jest takie hasło „Back to school”, które Komisja Europejska oraz europarlamentarzyści kultywują.

– Dlatego iż urzędnicy pracujący w Brukseli mają bardzo duży wgląd i wiedzę w realia procesu, jakim jest Unia Europejska, a jednocześnie mają wiedzę o swoich wspólnotach lokalnych. Takie zderzenie przeszłości z tym, co dzieje się teraz, daje bardzo dobre efekty. Musimy rozmawiać więcej z młodymi ludźmi, bo oni urodzili się już po wstąpieniu Polski do Unii. Nie mają wspomnienia naszego kraju w transformacji i mają swoje oczekiwania. I powrót do szkoły to jest dobra okazja, żeby o tym porozmawiać – mówi Katarzyna Smyk.

To jest też wątek przekazu, jaki płynie z Brukseli i jaki powinien płynąć do całego społeczeństwa, nie tylko do młodzieży. Niestety ten przekaz jest raz – niespójny, a dwa — jest tak zagmatwany i biurokratyczny, iż nie ma szans dotrzeć do przeciętnego mieszkańca regionu.

– Zdaję sobie z tego sprawę, bo Unia rzeczywiście jest skomplikowana. Ale jest kilka prostych przekazów, które chciałabym przedstawić. Po pierwsze jesteśmy wielkim beneficjentem bycia w Unii, korzyści są policzalne i dostrzegalne. Widać je również na Lubelszczyźnie. Nie idealizując Unii, bo to twór ludzki, ma ona wiele osiągnięć. Czasami chcielibyśmy, żeby było inaczej, szybciej bądź wolniej, ale ten bilans jest bardzo dobry. To trzeba rozumieć i widzieć. Ten bilans zawdzięczamy sobie. Tu nie było nic dane. To ciężka praca Polaków, to wielka praca całych pokoleń, żeby z szansy skorzystać, żeby skutecznie wydawać europejskie pieniądze dla dobra mieszkańców. Polska, także Lubelszczyzna, to modelowy przykład. Drugi punkt — Unia to my. Jesteśmy częścią tego procesu i bierzemy za niego odpowiedzialność, bo jesteśmy reprezentowani, uczestniczymy na każdym kroku w dyskusjach. Reprezentuje Komisję Europejską, ale potrzebujemy silnego polskiego głosu, żeby ta skomplikowana polityka odzwierciedlała duszę i potrzeby Polaków. Nie miejmy kompleksów. Często spotykam się z tezami, iż wielkie państwa rozstrzygają. Nie. jeżeli na czymś nam zależy i mamy argumenty, polski głos powinien być słyszalny i powinien wywierać wpływ. Zachęcam do uczestnictwa w konsultacjach publicznych. A na poziomie lokalnym zachęcam do organizowania projektów, do włączania się w nasze networki, do współpracy w lokalnych strukturach, które tworzymy także na Lubelszczyźnie – stwierdza Katarzyna Smyk.

– Ale tutaj barierą staję się kwestia dotarcia do ludzi, którzy może nie mają głosu decydującego, ale powinni posiadać wiedzę o tym, co dzieje się w Brukseli, np. w kwestii środków dostępnych dla regionu. Zresztą z tym sobie nie najgorzej radzimy, Lubelszczyzna przez kilka kadencji Parlamentu Europejskiego umiała sięgać po te środki. Natomiast przeciętny obywatel często nie ma pojęcia, ile jeszcze wsparcia może otrzymać z Unii. Często nie korzystamy z niego, przykładem jest Horyzont 2020. To pula środków na innowacje, badania. Pamiętam taki okres kiedy nie było ani jednego wniosku z Polski. A to są potężne środki. Liczę na to, iż Erasmus będzie miał teraz więcej pieniędzy – to jest okno na świat dla młodzieży.

– Zgadza się, jeżeli chodzi o Horyzont, rzeczywiście udział Polski nie odpowiada potencjałowi i ambicjom polskiej nauki. Są oznaki poprawy, ale jeszcze ileś szczebli musimy pokonać. Na innowacyjność wykorzystywane są też środki z funduszy strukturalnych, jednak to za mało. Trzeba więcej, zwłaszcza iż w nowej perspektywie finansowej środki na Horyzont ulegną podwojeniu – zauważa gość Radia Lublin.

Ale np. dopiero wczoraj posłowie zareagowali mocno na próby zmniejszenia puli ze strony Komisji Europejskiej na Erasmusa Plus i Horyzont.

– Erasmus to ogromny sukces, wiec jestem spokojna o jego przyszłość. Zachęcam do aplikowania, by z tej szansy skorzystać. Otwierają się też inne, bardzo duże możliwości, też dla regionu. Nowym obszarem, w którym wkraczamy jest obronność. Dzięki środkom unijnym – programowi SAFE negocjowanym podczas polskiej prezydencji — do państw Unii Europejskiej trafi 150 miliardów euro, z czego 43,7 miliarda euro dla Polski. To najwięcej spośród wszystkich państw, czyli około 30% całego budżetu. To pożyczki, ale bardzo dobrze oprocentowane i na bardzo długi okres. Polska dzisiaj pracuje nad planem inwestycyjnym, jak te 43,7 mld euro skonsumować. Możliwości pojawiają się też w polityce spójności, KPO. Na przykład jeżeli chodzi o projekty podwójnego zastosowania, są potężne możliwości finansowanie, więc ważne jest rozpoznać te szanse na poziomie Lubelszczyzny. Komisja też mówi, iż te inwestycje powinny być w gruncie rzeczy robione najbliżej zagrożenia – wylicza Katarzyna Smyk.

– Podwójne zastosowanie, czyli możliwość wykorzystania np. rozbudowy konkretnych dróg czy podwyższenia ich nośności, żeby mogły służyć zarówno potrzebom cywilnym jak i wojskowym, gdyby zaistniała taka sytuacja.

Samorządowcy z Komitetu Regionów, także polscy, bardzo mocno występują przeciwko próbom centralizacji funduszy na rozwój poszczególnych regionów, czyli przeciwko pozbawieniu głosu decyzyjnego tych samorządowców na rzecz tego, iż w przypadku Polski, byłaby to Warszawa, która steruje rozdziałem środków i związanymi z tym inwestycjami.

– Komisja Europejska przedłożyła projekt nowego budżetu na lata 2028–2034 – 2 biliony euro – i zaproponowała w tym zmiany strukturalne. Komisji przyświecała myśl większej elastyczności i uproszczenie budżetu. Elastyczności dlatego, iż dziś ponad 90% środków ma sztywno określone cele na wiele lat naprzód. Doświadczenia pandemii, wojny i innych kataklizmów, które nas spotykają, pokazują, iż potrzebna jest elastyczność budżetu. I to napięcie jest między elastycznością a stabilnością. Komisja zrezygnowała ze sztywnego przyporządkowania określonych środków, np. na politykę rolną. Gwarantujemy dochody rolnicze, ale kwestie tzw. drugiego filaru rozwoju obszarów wiejskich zostawiamy już tej sferze elastyczności – tłumaczy Katarzyna Smyk.

– Tak naprawdę Komisja oddaje tą decyzję. Samorządowcy trochę z innej perspektywy to oceniają, ale ona przechodzi z poziomu negocjacji komisja – samorząd na poziom państwo członkowskie – samorząd. W związku z tym to jest dawanie więcej władzy państwom członkowskim. Komisarze od polityki spójności i polityki rolnej ciężko pracują w Parlamencie Europejskim, żeby wytłumaczyć, jaka logika przyświecała Komisji. Czekamy na ostateczną pozycje negocjacyjną Parlamentu Europejskiego w listopadzie. To są negocjacje, a negocjacje o tak wielkie pieniądze są zawsze najtrudniejsze. Nawiązał pan do mobilności wojskowej, czyli tej infrastruktury, którą należy przygotowywać, aby skutecznie odstraszać potencjalnych agresorów. Na tę mobilność wojskową w tym budżecie jest dziesięć razy więcej środków. Polska jest naturalnym kandydatem do ich konsumowania. Dotyczy to również rejonów przygranicznych. Chodzi o drogi, mosty czy innego typu infrastrukturę. Im szybciej zakończymy te negocjacje, tym szybciej te środki będą dostępne, bo czas płynie – mówi Katarzyna Smyk.

W ubiegłym tygodniu padło pytanie o pakt na rzecz wschodnich regionów przygranicznych. Odpowiedź brzmiała: może pod koniec roku, może w przyszłym. A im później, tym gorzej — bo to powinno być już, a nie poprzedzone jakimiś procedurami, które mają bardziej charakter biurokratyczny.

– Cała inicjatywa tego planu pochodzi z polskich regionów przygranicznych. To były postulaty, które słyszałam na Lubelszczyźnie, Podlasiu, ale również w rozmowach z partnerami z państw bałtyckich i Finlandii. I ten wspólny głos, ten postulat wobec Komisji został usłyszany i zobowiązanie ze strony komisarza Fitto (europejski komisarz ds. spójności i reformy – red.) zostało podjęte. Z tego co wiem, prace nad planem realizowane są intensywnie. Bardzo się cieszę, iż nasze regiony tak aktywnie odpowiedziały na konsultacje publiczne, które odbyły się we wrześniu, iż było tyle postulatów, pomysłów. Bo ten plan ma odpowiadać na potrzeby dotyczące konsekwencji gospodarczych, jakie odczuwają regiony, na czele z kryzysem turystyki czy handlu przygranicznego czy potrzeb związanych z większa odpornością tych regionów. Według mojej wiedzy plan ma być gotowy jeszcze w tym roku. Zgadzam się, iż im wcześniej, tym lepiej. Ta presja pokazuje, iż to jest ważna inicjatywa i Komisja powinna odpowiedzieć na te potrzeby na czas, ale także treścią adekwatną do potrzeb i wyzwań m.in. Lubelszczyzny – stwierdza Katarzyna Smyk.

Jeżeli mówimy o konsultacjach, to wracamy do kwestii przepływu informacji. Wydaje się, iż nie jest ona na najwyższym poziomie. Punkt Europe Direct na Lubelszczyźnie, który ma pomagać w szerzeniu wiedzy, jest jeden.

– Europe Direct to jest taka nasza sieć komisyjna. W całym kraju jest ich 24, w Lublinie w tej chwili dwa, ale otwierana jest nowa edycja na kolejne pięć lat. Szukamy partnerów. Rozstrzygnęliśmy konkurs i mamy wybranego jednego finalistę z Lublina. Natomiast moją ambicją jest utworzenie takiego punktu poza Lublinem, w jakimś mniejszym mieście na Lubelszczyźnie. Widzimy, iż potrzeby informacyjne są dużo większe na poziomie lokalnym. Duże ośrodki mają przywilej dostępu do informacji, a w Polsce lokalnej tej wiedzy nie ma tyle, ile potrzeba. A może nie ma też zrozumienia potrzeb lokalnych? Bo chcielibyśmy więcej, więc otwieramy konkurs. On dzisiaj zostaje otwarty i potrwa sześć tygodni. Zapraszamy podmioty z Lubelszczyzny: osoby prawne, stowarzyszenia, fundacje. W Polsce mamy też samorządy terytorialne, które prowadzą taką działalność dla nas. Wspieramy finansowo, a one realizują misje informowania. Organizują spotkania i lekcje europejskie, a także stanowią punkt spotkań dla wszystkich, którzy chcą się czegoś dowiedzieć o Europie, mają troski, pomysły i są przejawem obecności Europy w rzeczywistości lubelskiej. Na naszej stronie internetowej Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce znajduje się informacja o konkursie i formularz zgłoszeniowy. Także moja wizyta w Lublinie jest także związana z promocją tego konkursu do całej Lubelszczyzny – dodaje Katarzyna Smyk.

JB / opr. AKos

Fot. poland.representation.ec.europa.eu

Idź do oryginalnego materiału