Środowisko duszpasterskie jest raczej niechętnie nastawione wobec WOŚP i jej lidera. Z ambon kościelnych wielokrotnie padały słowa, wymierzone w Jurka Owsiaka, prym w tej działalności wiodło środowisko Radia Maryja. Owsiak był osądzany od czci i wiary, pojawiły się wręcz deklaracje wykluczające wiernych z Kościoła za wspieranie jego działalności. Ten nurt jest właśnie kontynuowany w Gdańsku, czego najlepszy dowód to niedawna historia z Gdańska, opisana przez “Gazetę Wyborczą”
Jeden z gdańskich katechetów poszedł na konfrontacyjny ton interakcji na lekcjach. Od początku roku zachowywał się prowokacyjnie, m.in. argumentując chorobę w rodzinie jednego z uczniów faktem nieregularnego uczęszczania na niedzielnych mszach. W niewybrednych słowach wypowiadał się również na temat WOŚP. Podczas zajęć sugerował, iż jedno z dzieci jest opętane, bo popiera akcję zorganizowaną przez Owsiaka. Te słowa przelały czarę goryczy i uczniowie nie pozostali bierni.
Na następną lekcję zaopatrzyli się w naklejki z serduszkiem orkiestry i okleili nimi siebie, klasę oraz samochód katechety. – Nauczyciel religii, kiedy to zobaczył, kazał im wszystkie serduszka odkleić, ale zamiast tego uczniowie wyszli po prostu z klasy. Serduszka WOŚP uwiecznili na zdjęciach robionych tak, żeby nauczyciel tego nie zauważył – czytamy w tekście Anny Dobiegały na łamach “Gazety Wyborczej”.
To nie pierwsza tego typu sytuacja. Jakiś czas temu głośno było o teoriach wpływowego kapłana, Dariusza Kowalczyka. Duchowny wprost zasugerował, żeby wiernym z przyklejonym logiem WOŚP do głowy nie przyszło pojawić się z nim podczas nabożeństwa.