Zamknął ich w klasie i kazał im oddzielać ziarnka ryżu, czarne od białych
Kilka lat temu było głośno o jego eksperymencie. Zamknął dzieci w klasie na pięć godzin, zakazując rozmów i korzystania z telefonów. Ich zadaniem było manualne oddzielenie ciemnych ziaren ryżu od białych. W trakcie pracy mieli notować swoje odczucia na kartkach.
– Sam kiedyś spróbowałem tego eksperymentu na sobie – powiedział w rozmowie z INN:Poland Marcin Makówka. – Ale uczniom nie mówiłem, co będą robić. Poprosiłem tylko o to, żeby zabrali ze sobą coś do jedzenia i byli gotowi na ciężką pracę – opowiada.
Początkowe reakcje uczniów oscylowały między złością, znużeniem a frustracją. W notatkach pojawiały się wpisy: "Bolą mnie plecy, ręka i łokieć. Ryż ciągle jest spoko :) ale nie myślę o życiu...", "Czuję się, jak chińskie dziecko", czy "Idzie mi chyba najwolniej ze wszystkich. Kolejna rzecz, w której jestem do niczego – dzielenie ryżu".
Z biegiem czasu, gdy uczniowie zanurzyli się w monotonnej czynności, zaczęły pojawiać się głębsze refleksje: "Tylko od naszego skupienia i chęci zależy, ile będziemy w stanie zrobić", "Wreszcie mogę nic nie mówić i nikt się nie czepia. Dajcie mi spokój, potrzebuję wyciszenia", "Wystarczy chcieć, a można zrobić wszystko".
Dzieci zobaczyły, jak to jest być chwilę samemu ze sobą
Eksperyment Makówki wpisuje się w szerszy kontekst poszukiwania metod na wyciszenie i koncentrację w świecie pełnym bodźców. Podobne praktyki, jak medytacja czy mindfulness, zyskują na popularności, pomagając ludziom odnaleźć równowagę w codziennym życiu.
Doświadczenie uczniów z Nowego Wiśnicza pokazuje, iż choćby prosta, monotonna czynność może stać się źródłem cennych wniosków i samopoznania.
Warto zastanowić się, jak często pozwalamy sobie na chwilę ciszy i skupienia w naszym zabieganym świecie. Eksperyment przeprowadzony w małopolskim liceum przypomina, iż czasem warto zwolnić, by lepiej zrozumieć siebie i otaczającą nas rzeczywistość.
– Chciałem pokazać moim uczniom, jak to jest być samemu ze sobą przez jakiś czas. Zajęło im to pięć godzin, każde ziarenko trzeba było oddzielić manualnie – podsumował Marcin Makówka.
– Zdjęcia robiła jedna z uczennic – Dominika Bogdan, ale to nie była tylko zwykła lekcja fotografii. To była lekcja wytrwałości, autorefleksji i wyciszenia – dodał.