Kiedy braliśmy ślub, nasze sytuacje finansowe były na podobnym poziomie. Jednak mój mąż zawsze pragnął więcej. Ciężko pracował i niedługo rzeczywiście osiągnął wiele. Zaczęliśmy żyć na poziomie, o którym choćby nie marzyłam – własny dom, samochód, zagraniczne podróże. choćby nie musiałam pracować, ponieważ wszystkim, czego potrzebowałam, zapewniał mój mąż.
Niedawno jednak mąż odszedł ode mnie, bo uważa, iż teraz nie jestem jego poziomu. Przeżyliśmy razem dziesięć lat, mamy dwoje dzieci, i teraz nie wiem, co dalej. Czuję, jakby potrzebował mnie tylko jako „zapasowej opcji” na wypadek, gdyby pozostał biedny. A teraz, kiedy ma wszystko, nie jestem mu potrzebna ani ja, ani nasze dzieci. Moja mama zawsze mnie przed tym ostrzegała, od początku była przeciwna temu małżeństwu. Coś w moim mężu ją niepokoiło.
Mąż został w naszym domu, a dla mnie i dzieci wynajmuje mieszkanie. przez cały czas daje nam pieniądze i płaci alimenty, ale to niewielkie kwoty w porównaniu z naszym poprzednim życiem. Pieniędzy wystarcza tylko na podstawowe potrzeby. Znajomi powiedzieli mi, iż widzieli mojego męża z młodymi dziewczynami. Prawdopodobnie przeżywa drugą młodość.
A ja jestem zupełnie sama. Moje przyjaciółki mówią, iż muszę być wsparciem dla siebie i dla dzieci. Ale to trudne. Przez dziesięć lat żyłam dla męża, a on mnie zdradził. Potrzebuję wsparcia, ale go nie mam.
Nawet znajomi mnie nie rozumieją. Na początku próbowali mnie wspierać, ale teraz docierają do mnie plotki, iż ich „wykorzystuję”, by się wyżalić. Ale to nieprawda. Są moimi przyjaciółmi i po prostu się przed nimi wygaduję.
Szczerze mówiąc, nie wiem, jak z tym wszystkim dalej żyć. W końcu znalazłam pracę, ale pensja jest niska, pieniędzy ciągle brakuje, mimo alimentów od byłego męża. Trzeba karmić i ubierać dzieci.
Nie rozumiem, co mogło się stać. Jak człowiek, który był ze mną przez dziesięć lat, mógł się tak zmienić? Próbowałam porozmawiać z mężem po tym, jak nas zostawił, ale z tej rozmowy nic sensownego nie wynikło. Powiedział tylko, iż mnie nie kocha. Ale podejrzewam, iż nigdy mnie naprawdę nie kochał.
Podczas rozmowy mówił tak, jakby zależało mu tylko na szybkim zakończeniu sprawy, tłumacząc się zajętością. Nie chciał się kłócić ani okazywać satysfakcji z mojego położenia. Po prostu nie miał dla mnie czasu.
Stałam się dla niego tak niepotrzebna i nieciekawa, iż to aż przerażające. choćby nie zapytał, czy mam czym nakarmić nasze dzieci. Po prostu przelał kolejną sumę i wrócił do swojego, teraz dla nas zamkniętego, życia.
Nikomu nie życzę takiej sytuacji – to bardzo bolesne i niemal beznadziejne. Czuję się niepotrzebna. Mam nadzieję, iż moi rodzice mi pomogą. W przeciwnym razie naprawdę nie wiem, jak dalej żyć.