Kłócą się i nie interesują dziećmi? Dorota Zawadzka mówi, jak nauczyciele widzą rodziców

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Psycholog Dorota Zawadzka wypunktowała spostrzeżenia nauczycieli Fot. Stanislaw Bielski/REPORTER/EAST NEWS/Michal WARGIN/East News


Czy coś dziwnego dzieje się ostatnio z rodzicami? Być może, bo to, co zauważyła Dorota Zawadzka i o czym napisała na swoim profilu, daje do myślenia. Uderzają takie stwierdzenia jak to, iż rodzice nie interesują się dziećmi, a jeżeli dzieje się z nim coś niepokojącego, winy szukają zwykle w samym dziecku, w szkole, w rówieśnikach, ale nigdy w sobie. Czy zgadzacie się z psycholożką?


Nauczyciele skarżą się, że...

Popularna psycholożka rozwojowa Dorota Zawadzka podzieliła się z internautami swoją refleksją. Na Facebooku opublikowała post, w którym zauważa, iż w ostatnim czasie z rodzicami dzieje się coś niepokojącego. Nauczyciele, z którymi rozmawia, skarżą się, że:

"z rodzicami trudno się porozumieć, coraz trudniej,

nie interesują się dziećmi, ich codziennymi problemami,

walczą z nami,

nie słuchają naszych sugestii,

nie chcą chodzić na konsultacje z pedagogiem, psychologiem, psychiatrą,

straszą nas sądem, policją,

kłócą się między sobą,

zakładają grupy w mediach społecznościowych i kłócą się między sobą, nastawiając się przeciw sobie,

wyręczają dzieci we wszystkim,

obciążają dzieci nadmiernie zajęciami dodatkowymi,

kompletnie nie kontrolują czasu i jakości treści w mediach społecznościowych,

szukają winy w dziecku, w szkole, w rówieśnikach – nigdy w sobie,

nie dostrzegają problemów emocjonalnych czy wręcz psychicznych dzieci, czekając 'aż wyrośnie'".



Dorota Zawadzka prosi, by rodzice zmienili swoje podejście. "Rodzice to WASZE dzieci, szkoła może i chce Was wspierać, a nie zastępować czy wyręczać. Zaufajcie nauczycielowi, on naprawdę dużo WIE, WIDZI i ROZUMIE", pisze.

Komentarze rodziców mówią o wiele więcej...

Pod postem psycholożki można przeczytać wiele ciekawych komentarzy. Większość niestety utrzymana jest w podobnym stylu. Rodzice podkreślają, iż bardzo chcieliby móc zaufać szkole i nauczycielom, jednak wielokrotnie doświadczyli z ich strony niekompetencji, braku wrażliwości, a wręcz jawnego krzywdzenia dziecka. Oto tylko kilka z nich:

Świetny żart. Nauczycielka w szkole mojej córki to absolutny dramat. Dyrekcja udaje, iż wszystko jest ok, bo nie ma nikogo na jej miejsce.

A szkoła nie widzi w sobie problemu? Prac domowych na kilka godzin... W piątki zadane, na weekendy, przechlapane. Rozumiem, iż rodzice mają zrezygnować z zajęć dodatkowych typu sport, muzyka, plastyka na rzecz tylko i wyłącznie nauki? Może nauczyciele powinni zacząć uczyć na lekcjach, a nie wszystko zrzucać na rodziców?

Na tylu nauczycieli tylko jeden powiedział mojemu dziecku, iż jest z niej dumny i, iż świetnie jej poszło. Widziałam jej euforia w oczach. Nauczyciele dmuchajcie w skrzydła naszych dzieci, nie podcinajcie ich!

Pani Doroto. Wielu rodziców bardzo chciałoby ufać nauczycielom. Wielu uczniów chciałoby im ufać. Na całej swojej drodze edukacyjnej spotkałam JEDNEGO dobrego nauczyciela, któremu byłabym w stanie zaufać.

Z własnego doświadczenia powiem, iż niestety, ale o dobrego nauczyciela też ciężko. Według nich to oni zawsze mają rację, a to oni nie słuchają dzieci, nie dostrzegają ich potrzeb. Potrafią zgasić w dziecku wiarę w siebie szyderczymi komentarzami. Wiele bym mogła podać przykładów...

Haha, gdybym ufała niektórym nauczycielom, to nie miałabym już córki



A wy, co sądzicie o tym, co napisała Zawadzka? Macie podobne spostrzeżenia? A może sami jesteście takimi rodzicami, o jakich pisze psycholożka? Jedno jest pewne: pomiędzy rodzicami a nauczycielami ewidentnie powstała bariera, którą bardzo trudno będzie teraz przełamać.

Idź do oryginalnego materiału