Julia Pawłowska odwróciła się i spojrzała na młodą kobietę, nie mogąc zrozumieć, skąd ją zna.
Kobieta podeszła bliżej, poślizgnęła się na oblodzonym chodniku. Julia złapała ją w ostatniej chwili.
— Angelika? Angelika Mironow? Nie wierzę! Skąd się tu wzięłaś?
— Szłam koło szkoły, myślałam, iż cię rozpoznaję… Jak się masz? Gdzie teraz mieszkasz? Pamiętam, jak wyjechałaś taka ważna biznesmenka!
— Co masz na myśli? Dzwoniłam, ale twój numer był nieczynny…
— Straciłam telefon, potem jakoś… Zawróciło mi w głowie. Ale dość o mnie — opowiadaj!
— Słuchaj, może wpadniesz do nas? Jutro mamy małe spotkanie ze znajomymi. Masz gdzie mieszkać?
— W hotelu. Firma płaci…
— To przyjdź! Mamy teraz trzypokojowe mieszkanie na kredyt.
— Kredyt? — Angelika zaśmiała się nerwowo. — Przepraszam, to zawodowa deformacja. Pracuję jako agentka nieruchomości.
— No to przyjdziesz?
— Postaram się. A twój mąż? Nie chcę przeszkadzać…
— Jak to?! Przecież wyszłam za Borysa! Pamiętasz? Uczył się w trzynastej szkole koło mojego bloku. Woził nas na rowerze — ciebie na bagażniku, mnie na ramie…
Przy kolacji Julia — w domu zwana po prostu Jula — opowiedziała Borysowi o spotkaniu.
— Pamiętasz? Wtedy się kłóciłyśmy, żeby nas woził po równo. A potem jeździł tylko ze mną… Myślałam, iż Angelika była w tobie zadurzona.
— Hm. A po co w ogóle o tym mówisz?
— Zaprosiłam ją jutro.
— Co?! Przecież przychodzą Wasiewscy!
— To moja przyjaciółka z dzieciństwa! I twoja też!
— Moja? Skąd?
Julia pracowała jako nauczycielka w podstawówce. Uwielbiała swoją pracę, ale tego dnia coś ją gryzło. Wróciła do domu, gotowała z mężem, jednak niepokój nie mijał.
Goście przyszli o siódmej. Trzyletni Kacper — rówieśnik ich córeczki Ani — bawił wszystkich żartami. Pięcioletni Michał wolał oglądać bajki w swoim pokoju.
Gdy zadzwoniono do drzwi, Julia drgnęła.
— To pewnie twoja Angelika — mruknął Borys.
W progu stała olśniewająca kobieta — pachnąca drogimi perfumami, z fryzurą jak z okładki.
— O rany, jakaś ty elegancka… — wyszeptała Julia.
Angelika wślizgnęła się do salonu, rzucając futro w ręce gospodyni. Cały wieczór opowiadała zabawne historie z dzieciństwa, ale Julia zauważyła, iż każda anegdota jakoś ją ośmiesza.
W kuchni Julia przytuliła się do zimnego okna. Usłyszała głosy na balkonie:
— No tak, złotko, nieźle sobie urządziłeś — mówiła Angelika. — Trzy pokoje, a ja mam się tłuc w kawalerce? Albo mi kupisz porządne mieszkanie, albo…
Julia wróciła do gości z kamienną twarzą. Gdy ostatni goście wyszli, usiadła naprzeciw Borysa i Angeliki.
— Kiedy zamierzaliście mi o tym powiedzieć? jeżeli tak bardzo się kochacie, po co ja jestem potrzebna? Zabieraj go, Angeliko. Mieszkanie i tak jest w kredycie…
Borys próbował tłumaczyć:
— To było po maturze. Upili mnie na pożegnaniu Rusłana… Ona potem twierdziła, iż jest w ciąży. Przez pięć lat płaciłem alimenty, ale…
— Jak ma na imię wasz syn? — przerwała Julia.
— Aleksy! — powiedział Borys.
— Adaś! — krzyknęła równocześnie Angelika.
Julia zaśmiała się gorzko:
— Folder AAA na twoim komputerze? Myślałam, iż zbierasz zdjęcia dziecięcych aktorów. Angeliko, naprawdę myślisz, iż jest aż tak naiwny?
Oszustka próbowała uciec, ale Julia zablokowała drzwi:
— Oddasz każdy grosz, który ci dał.
— W sądzie udowodnię, iż to były prezenty od kochanka — syknęła Angelika.
Gdy zostali sami, Borys objął żonę:
— Przepraszam. Bałem się, iż mnie zostawisz.
— Głupi jesteś. Współczesny facet, a uwierzył w ciążę po tygodniu? — Julia przytuliła się do niego. — Ale od jutra żadnych tajemnic.
*PS Dla wszystkich malkontentów: jeżeli uważacie, iż dialogi brzmią nienaturalnie albo iż “tak się nie mówi” — to nie moja wina, tylko wasze ograniczone horyzonty. A jeżeli macie ponad sześćdziesiąt lat i nosicie minispódniczki przy okazji słuchając heavymetalu — gratuluję stylu, ale nie muszę o tym wiedzieć. Moja strona, moje zasady. Niepodobającym się — drzwi tam.*