Kocham go, ale nie chcę, aby dziecko zostało bez ojca.

newsempire24.com 4 dni temu

Dzisiaj piszę te słowa, czując, jak ciężar moich myśli przygniata mnie jak kamień. Mam dwadzieścia dziewięć lat, mieszkam w Poznaniu, pracuję w małej kancelarii prawnej. Życie wydawało się poukładane – przyjaciele, rodzina, rutyna. A jednak moje serce należy do człowieka, z którym nie mogę być naprawdę. To nie jest zwykły romans. To rok cierpienia, które wżera się w duszę jak rdza.

Z Wojtkiem byliśmy razem trzy lata. Młodzi, zakochani, beztroscy. Kłóciliśmy się, godziliśmy, snuliśmy plany. Wierzyłam, iż to mój człowiek, a on mówił, iż beze mnie nie może oddychać. Byliśmy szczęśliwi, aż pewnego dnia pokłóciliśmy się – głupstwo, błahostka. Oboje wybuchnęliśmy gniewem, rozeszliśmy się dumni, żaden nie chciał pierwszy wyciągnąć ręki. Byliśmy zbyt uparci i zbyt niedojrzali.

Minęło kilka miesięcy. Tęskniłam. Wpatrywałam się w telefon, czekając na wiadomość. Nie napisałam, nie zadzwoniłam – zbyt dumna. Aż w końcu dowiedziałam się, iż spotyka się z inną. Dziewczyna z sąsiedniego biura, skromna, cicha… i po dwóch miesiącach – w ciąży. Człowiek myśli, iż serce nie może pęknąć, a jednak. Pamiętam, jak stałam przy oknie, a w piersi czułam pustkę, jakby w środku szalała zamieć.

Gdy urodziła się jego córeczka, zebrałam się w siłę i zadzwoniłam – tylko żeby pogratulować. Przez chwilę milczał, w końcu powiedział:
— Nie masz pojęcia, jak dobrze cię słyszeć. Spotkamy się?

Nie wiem, po czym się zgodziłam. Może chciałam zobaczyć jego oczy? Na spotkaniu prawie nie rozmawialiśmy. Tylko patrzyliśmy na siebie, milczeliśmy, a w tej ciszy było wszystko – miłość, cierpienie, żal. Trzymał mnie za rękę, a ja płakałam w milczeniu.

Od tamtego dnia zaczęliśmy się widywać. Nieregularnie, ostrożnie, jakbyśmy bali się samych siebie. Rok minął w ten sposób – ukradkiem, ale szczerze? Nigdy nie przekroczyliśmy pewnej granicy. Nie potrafiłam. Każdy raz, gdy myślałam o jego córce, o tym, iż w domu czeka na niego mała dziewczynka z oczami mamy – ściskało mnie w gardle.

Często narzekał, iż w domu jest nie do wytrzymania. Że z matką jego dziecka nic go nie łączy poza Olą. Że już nie kocha. Że marzy o mnie. I ciągle pytał:
— A jeżeli odejdę? jeżeli wrócę? Przyjmiesz mnie?

A ja milczałam. Bo nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Bo w tej chwili, choć kochałam go całym sercem, widziałam nie tylko mężczyznę, ale i ojca. I tę małą – Olę, która jeszcze nie mówi, ale już wie, jak się uśmiecha jej tata, jak pachnie jego kurtka, jak przytula ją przed snem.

Jak mogę to zniszczyć? Jak mogę sprawić, by dziecko zostało bez taty?

Tak, może oni się nie kochają. Może zostają razem tylko przez dziecko. Ale czy to zbrodnia? Ile takich rodzin żyje właśnie tak? Jednym z czasem się układa, inni uczą się kochać na nowo… A jeżeli ja to zniszczę – czy będA teraz siedzę sama, przytulając kolana, i wiem tylko jedno – iż bez względu na to, co wybiorę, czyjeś serce będzie złamane, i być może to zawsze była cena miłości.

Idź do oryginalnego materiału