Polacy wydają rocznie miliardy na korki. Gdzie w tym jest publiczna szkoła?
Rynek korepetycji osiągnął w 2022 r. niebotyczną wręcz wartość ok. 7,5 mld zł. A jeszcze w 2019 r. szacowano go na 4 mld zł. Średnio rodzice na korepetycje dla swoich dzieci wydawali miesięcznie 293 zł. Im dziecko starsze, tym większa skala wydatków. Według najnowszych sondaży CBOS z korepetycji korzysta 26% z ok. 4,9 mln uczniów.
Niektórzy twierdzą, iż korepetycje stały się tak popularne przez bałagan, który panował w edukacji podczas pandemii COVID-19. To nieprawda. Rynek ten rósł w ostatniej dekadzie jak na drożdżach.
Zastrzyk dla nauczycieli
Centrum Badania Opinii Społecznej, które od 1998 r. przygląda się wydatkom rodziców na edukację, wskazuje, iż już w 2011 r. 42% respondentów deklarowało chęć posłania dzieci na zajęcia dodatkowe. Korepetycje z przedmiotów szkolnych stanowiły wtedy zaledwie 9% rynku, wygrywała z nimi dodatkowa nauka języków obcych – 26%. Według danych CBOS łączna kwota, jaką rodzice przeznaczają miesięcznie na dodatkowe zajęcia (korepetycje, ale też naukę języków obcych, zajęcia sportowe i artystyczne) dla jednego dziecka, wynosi w tej chwili 571 zł, o 30% więcej niż w roku szkolnym 2021/2022. – Robiliśmy ankietę wśród naszych rówieśników, w której pytaliśmy, ile wydają tygodniowo na korepetycje. 40% odpowiedziało, iż ponad 100 zł, a ok. 20%, iż między 150 a 200 zł – mówi Joanna Wojciechowska, uczennica liceum, która udziela się w inicjatywie „Chodź na kawę”, polegającej na tym, iż uczniowie szkół średnich wzajemnie udzielają sobie korepetycji w kawiarni.
Portal E-korepetycje.net, bazując na danych z ponad 70 tys. zamieszczonych w nim ogłoszeń, pokazał rozpiętość cenową w przypadku lekcji z matematyki, fizyki, biologii, geografii, historii i języka angielskiego. Ceny wahają się od 20 zł do 64 zł za 60 minut zajęć. Najdroższymi miastami okazały się Warszawa i… Radom. Portal oszacował, iż stawka godzinowa korepetytorów wynosi ok. 60 zł, jednak cena spotkań jest kwestią bardzo indywidualną. Wszystko zależy od miejscowości i edukatorów, na których zdecydują się uczniowie i rodzice. Najbardziej doświadczeni korepetytorzy i najlepsi nauczyciele najpopularniejszych przedmiotów potrafią zażyczyć sobie stawki przekraczającej średnią choćby czterokrotnie. W zupełnie innej lidze grają też wykładowcy akademiccy, u których lekcja zwykle kosztuje minimum 150 zł.
Udzielanie korepetycji to zastrzyk finansowy dla nauczycieli fatalnie zarabiających w placówkach publicznych. Zakładając, iż korepetytor pracujący dorywczo przyjmowałby czterech-pięciu uczniów od poniedziałku do soboty, mógłby dorobić 3-4 tys. zł miesięcznie.
Krew, pot i korki
Korepetycje budzą w społeczeństwie spore kontrowersje. Przede wszystkim dlatego, iż potrzeba zajęć uzupełniających jest od lat wiązana z niskim poziomem edukacji w polskich szkołach. Niektórzy winią za ten stan rzeczy nauczycieli, ale trzeba zdać sobie sprawę, iż problemy te wynikają najczęściej z fatalnej podstawy programowej, która – na co skarżą się i nauczyciele, i uczniowie – jest przeładowana, a więc nie zostawia dość czasu w przepracowanie materiału na lekcjach. – Widać, iż w szkole średniej bardzo dużo osób bierze korepetycje. Poniekąd jest to pokłosie pandemii, bo nauczanie zdalne rzeczywiście było dla niektórych trudne – przyznaje Joanna Wojciechowska. – Przez to wiele osób ma zaległości w nauce jeszcze dziś, a minął ponad rok, odkąd wróciliśmy z zamknięcia do szkół.
Dr Mikołaj Marcela, autor książek o szkole i edukacji (m.in. „Dlaczego szkoła cię wkurza i jak ją przetrwać”), zwraca uwagę, iż dzieci, które brały korepetycje, często osiągają lepsze wyniki na egzaminach, ponieważ mają okazję przepracować materiał podczas spotkania jeden na jeden. Według dr. Marceli korepetytorzy są często entuzjastami edukacji, dlatego podchodzą do nauczania w sposób nowatorski, co również przekłada się na lepsze wykorzystanie potencjału uczniów. Po zetknięciu z takim nauczycielem dziecko zaczyna rozumieć, jak ma się uczyć i do czego mu to w ogóle jest potrzebne. Dr Marcela podnosi jeszcze jedną kwestię – to nie korepetycje są problemem, ale skostniała, wywodząca się z pruskiego systemu edukacji struktura polskiej szkoły, która podcina uczniom skrzydła i pozbawia ich wolnego czasu.
– Wydaje mi się, iż nasze pokolenie bardzo dużo czasu spędza nad materiałem przynoszonym do domu. Uczniowie wracają ze szkoły i albo idą na zajęcia dodatkowe, albo wiszą nad zadaniami przyniesionymi z lekcji. W efekcie większość nie ma już wieczorem siły na rozwijanie swoich zainteresowań czy uprawianie sportów – podsumowuje Wojciechowska.
Popularność korepetycji nie bierze się jednak wyłącznie z potrzeby załatania braków, które uczniowie mają przez niedostatki systemowe. Coraz częściej główną rolę odgrywa chęć bycia najlepszym. Dobre wyniki egzaminów ósmoklasisty dają wstęp do lepszych szkół średnich, a dobre wyniki matury otwierają drzwi do najlepszych uczelni w Polsce lub choćby za granicą. Właśnie te dwie grupy uczniów najliczniej korzystają z korepetycji.
Dodatkowo zaś do wzrostu popularności korków przyczyniły się działania Ministerstwa Edukacji i Nauki, a mianowicie likwidacja gimnazjów. W roku szkolnym 2019/2020 o miejsca w szkołach ponadgimnazjalnych walczył podwójny rocznik – pierwsi absolwenci ósmych klas podstawówek i ostatni absolwenci gimnazjów. Ten zduplikowany rocznik zaczął potem wspólną naukę w przeładowanych placówkach publicznych, więc znów nauczycielom i uczniom utrudniono warunki współpracy, pchając tych ostatnich w objęcia korepetytorów.
Dr Marcela wskazuje, iż na dodatkowe lekcje uczęszczają zarówno uczniowie szkół publicznych, jak i ci z prywatnych lub społecznych. Tezę postawioną przez naukowca potwierdzają słowa licealistki Joanny Wojciechowskiej. – Większość moich rówieśników ma korepetycje minimum trzy razy w tygodniu. Prawie wszyscy chodzą na matematykę i dodatkowy angielski, aby być na wyższym poziomie niż ten nauczany w szkole. Często biorą jeszcze korki z przedmiotów, które chcą zdawać na maturze rozszerzonej – wylicza dziewczyna.
Od lat najpopularniejszymi przedmiotami na rynku korepetycji są angielski i matematyka, co pokazuje przeprowadzona przez Portalkonsumenta.pl analiza ogłoszeń zamieszczanych na E-korepetycje.net i platformie OLX. Rzeczywiście największą część, po 25%, stanowią oferty lekcji języka angielskiego i matematyki. Na trzecim miejscu znalazła się chemia z wynikiem 8%. To jednak tylko statystyka. W rzeczywistości uczniowie chodzą na takie korepetycje, jakich potrzebują do wspięcia się na kolejne etapy edukacji. W portalu znajdziemy zarówno zajęcia z aktorstwa czy z rysunku, jak i z fizyki lub z biologii.
Nierówne szanse
Rozwijający się prężnie rynek korepetycji jest również potwierdzeniem klasowego wymiaru polskiego społeczeństwa. Według badań CBOS na decyzję o posłaniu dzieci na zajęcia pozalekcyjne wpływa przede wszystkim poziom wykształcenia rodziców. Im wyższy, tym większe prawdopodobieństwo, iż dziecko pójdzie na dodatkowe zajęcia. Na korki posyła dzieci 85% osób z wyższym wykształceniem, 62% ze średnim i 48% z zasadniczym, średnim lub niższym. Co warte podkreślenia, rok wcześniej w ostatniej grupie zainteresowanie korepetycjami było o 18% niższe. Różnice są też widoczne, jeżeli chodzi o miejsce zamieszkania. 75% osób z miasta twierdzi, iż wysyła dzieci na zajęcia dodatkowe. Na wsiach – 54%.
Niestety, urynkowienie pomocy w nauce uderza w tych, których nie stać na taki wydatek. Niektórzy uczniowie umawiają się na lekcje w grupach, łącząc się niekiedy z nauczycielem online. Korepetytorzy działający na większą skalę potrafią zaś oferować co 10. lekcję gratis.
Jednym z najciekawszych pomysłów obejścia wysokich kosztów korepetycji jest uczniowska samopomoc, wspomniany już projekt „Chodź na kawę”. Poprzez stronę chodznakawe.org uczniowie umawiają się na korepetycje w kawiarniach, redukując koszt lekcji do zakupu napoju dla korepetytora, którym jest inny uczeń szkoły średniej. – Za powstaniem „Chodź na kawę” stoi kilka czynników. Po pierwsze, wyszliśmy z założenia, iż nie każdego stać na odpowiednią liczbę korepetycji. Po drugie, chodziło o ograniczenia czasowe, jakie wiążą się z samą organizacją dodatkowych zajęć – dojazdy, spotkania itd. Po trzecie, nie każdemu odpowiada oficjalna relacja uczeń-nauczyciel i po prostu lepiej mu się uczy z rówieśnikami. Stąd pomysł na umawianie się w kawiarniach i wzajemne uczenie się – tłumaczy Joanna Wojciechowska, która jest jedną z korepetytorek. To świetna inicjatywa, ale pokazuje kolejny raz, iż jesteśmy krajem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Kiedy mieszkańcy Polski nie mogą liczyć na państwo, po prostu się organizują i radzą sobie sami. Szkoda tylko, iż te niedostatki państwa jak zwykle uderzają w najmniej uprzywilejowanych.
k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl
Fot. Shutterstock