"Kto nie ma nauczyciela w domu, ten nie zrozumie, ile godzin trzeba pracować po lekcjach"

gazeta.pl 3 godzin temu
Wiele osób wychodzi z założenia, iż praca nauczyciela kończy się wraz z ostatnim dzwonkiem. Uczniowie wychodzą ze szkoły, sale cichną, a tablica zostaje starta. W rzeczywistości w wielu przypadkach to jednak dopiero początek drugiej zmiany pedagoga.Poruszaliśmy ostatnio temat pracy nauczycieli po godzinach. Pisaliśmy o tym, iż zdaniem niektórych osób pedagodzy po wyjściu ze szkoły mają wolne. W rzeczywistości wygląda to jednak zupełnie inaczej - wielu z nich jeszcze późnym wieczorem, wciąż siedzi nad dokumentami, bo system nie przewidział dla nich innej opcji.
REKLAMA




Pod artykułem udostępnionym na profilu facebookowym eDziecko.pl pojawiło się wiele komentarzy - głównie nauczycieli. Większość z nich potwierdzała, iż codzienność pedagoga to nie kilka godzin przy tablicy, ale długie wieczory spędzone na przygotowaniach, sprawdzaniu i wypełnianiu dokumentów. To praca, która przenika całe życie domowe, często nie zostawiając miejsca na odpoczynek."Kto nie ma nauczyciela w domu...""Kto nie ma nauczyciela w domu, ten nie zrozumie, ile godzin trzeba pracować po lekcjach" - napisała jedna z komentujących. Trudno o bardziej celne podsumowanie. Dzień pracy nauczyciela rzadko kończy się po ośmiu godzinach. Po powrocie ze szkoły czeka na niego druga lista obowiązków: sprawdzanie klasówek, przygotowanie nowych materiałów, wpisy do dziennika elektronicznego, uzupełnianie dokumentacji, opracowywanie planów zajęć. To praca, która wymaga skupienia, cierpliwości i ciszy, więc często odbywa się późnym wieczorem, gdy inni domownicy już śpią.

Zobacz wideo

Wykształceni rodzice częściej wysyłają dzieci na korepetycje niż ci po zawodówce



Weekend też często jest pracujący"Oprócz 5 dni trzeba doliczyć pracę w weekendy, nad przygotowaniem materiałów na poniedziałek, pomocy i różnych dokumenty" - dodaje kolejna nauczycielka. Sobota czy niedziela często dla nauczyciela nie są dniami wolnymi. Wtedy wreszcie można spokojnie zaplanować lekcje, wymyślić ciekawsze ćwiczenia, uzupełnić zaległe sprawozdania czy przeanalizować wyniki testów. Często to właśnie wtedy powstają projekty edukacyjne czy pomysły na konkursy. Praca nauczyciela nie ma wyraźnych granic, trudno oddzielić ją od życia prywatnego, zwłaszcza gdy w domu wciąż czekają nieocenione stosy zeszytów.Wielu komentującym towarzyszyły silne emocje. Nie tylko zmęczenie, ale też frustracja, iż mimo ogromnego nakładu pracy, nauczyciele wciąż muszą się tłumaczyć z tego, jak wiele robią.


"Szkoda czasu w ciągłe przekonywanie o tym, ile my, nauczyciele pracujemy. Każdy do szkoły chodził i przez pryzmat swoich doświadczeń ocenia pracę nauczyciela, w sumie kilka o niej wiedząc" - podkreśla jedna z komentujących kobiet. I trudno się z nią nie zgodzić. W powszechnej opinii utrwalił się obraz nauczyciela, który kończy lekcje w południe i może cieszyć się wolnym wieczorem Tymczasem rzeczywistość to długie godziny poświęcone nie tylko na nauczaniu, ale też na przygotowaniach, wypełnianiu dokumentacji i dostosowywaniu się do wciąż nowych wymagań systemowych.Rodzice nie znają umiaruWarto też zwrócić uwagę na inny problem. Nauczyciele są dziś dostępni niemal przez całą dobę. Po lekcjach nie tylko sprawdzają prace, ale też odpowiadają na wiadomości od rodziców i uczniów. Coraz częściej zdarza się, iż kontakt z nauczycielem trwa do późna w nocy. "I jeszcze rodzic potrafi napisać z pretensjami, dlaczego pani o 23 wstawia oceny, bo mu telefon dźwiękiem daje znać, iż ocena została wystawiona i brzęczy" - wspomina w komentarzach nauczycielka. To, czego nie widać, najtrudniej zrozumieć. Nie widać nauczyciela, który późno w nocy sprawdza wypracowania. Nie widać przygotowań do lekcji, stresu przed wizytacją ani troski o ucznia, który ma problemy w domu.Co sądzisz o pracy nauczycieli? Masz ochotę podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału