Ktoś musi się zaopiekować babcią. Ale dlaczego ja? Rodzina patrzy na mnie, a ja mam swoje życie

polregion.pl 2 tygodni temu

Jesienią mojej babci Janinie stuknęło 80 lat. Mimo swojego wieku, do niedawna była całkiem żwawa i radziła sobie w swoim mieszkaniu z codziennymi obowiązkami. Niestety, ostatnio jej stan zdrowia się pogorszył. Coraz rzadziej wychodzi z domu, nie ma ochoty gotować, głównie leży, choć jeszcze porusza się po mieszkaniu. Niedawno miała poważny kryzys zdrowotny, ale na szczęście, dzięki pomocy sąsiadów, wszystko dobrze się skończyło. Teraz jest oczywiste, iż potrzebuje pomocy.

Babcia ma wielu krewnych, którzy teraz ciągle dzwonią do mnie z pretensjami. Z bliższej rodziny babci ma tylko mnie i moją mamę. Moja mama z mężem w tej chwili mieszka w Niemczech, gdzie układają sobie życie, a krewni nie mogąc się z nią skontaktować, wydzwaniają do mnie.

Czuję się, jakby to na mnie spoczywała odpowiedzialność za opiekę nad babcią, ponieważ mnie wychowywała. Ale…

Gdy byłam mała, babcia zajmowała się moim wychowaniem, ale była osobą o trudnym charakterze i stawiała mi wysokie wymagania, jak dorosłej. Nie miałam prawdziwego, beztroskiego dzieciństwa. Mimo iż spędziłam z nią dużo czasu, szczerze mówiąc, nie mam dobrych wspomnień. Kiedy ludzie mówią, iż chcieliby wrócić do przeszłości, ja choćby nie chcę o tym myśleć.

Moja mama rozwiodła się z moim ojcem, kiedy byłam bardzo mała. Wtedy przenieśliśmy się do babci. Mama sama nie dałaby sobie rady, ponieważ nie miała ani pieniędzy, ani pracy. Musiałyśmy pogodzić się z życiem, jakie mieliśmy. Babcia ciągle nas kontrolowała i chciała, byśmy żyły według jej zasad.

Kiedy chodziłam do piątej klasy, mama poznała mężczyznę i przeprowadziła się do niego. W końcu wykorzystała okazję, by ułożyć sobie życie i mieszkać osobno od matki, z którą było jej bardzo ciężko. Rok później zabrała mnie ze sobą. Mój ojczym, choć mnie nie kochał, był dla mnie o wiele lepszym opiekunem niż babcia. Życie z nim wydawało się jak bajka w porównaniu z ciągłymi nieporozumieniami z babcią, która była przeciwna temu związkowi.

Od tego czasu mama nie utrzymuje kontaktu z babcią. Dzwonię do niej głównie ja, raz na miesiąc, przygotowując się długo psychicznie; rozmawiamy krótko i nie na ważne tematy. Kilka razy w roku, z okazji świąt czy urodzin, odwiedzam ją z kwiatami i tortem, ale zostaję tylko na pół godziny. Dłużej bym nie wytrzymała.

Teraz w moim życiu układa się dobrze – mam kochającego męża, dziecko i dobre relacje w rodzinie. Właśnie wróciłam z urlopu macierzyńskiego do pracy. Wzięliśmy z mężem kredyt na własne mieszkanie. Małe dziecko, hipoteka, sami rozumiecie. Nie mam pieniędzy na opiekunkę dla babci ani czasu, żeby się nią zajmować. Muszę dbać o nasze małe dziecko i spłacać kredyt.

W tej sytuacji zastanawiam się, czy jestem zobowiązana opiekować się babcią? Czy mogę odmówić, skoro i tak nie będę pretendować do spadku? Nie chcę nic od babci. Jest jej córka, moja mama, która powinna się tym zająć. Dlaczego ja miałabym brać na swoje barki całą odpowiedzialność. Z drugiej jednak strony trudno mi powiedzieć, iż w ogóle mnie to nie dotyczy. Może jakiś dom spokojnej starości byłby dobrym rozwiązaniem. Co powinnam zrobić? Jak myślicie?

Idź do oryginalnego materiału