"Kupiłam podręczniki w sieci i przeżyłam szok. Co ta młodzież robi z książkami?!"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Koszt nowych książek jest znacznie wyższy niż 300 zł. fot. STANISLAW KOWALCZUK/East News


Wyposażenie licealisty w podręczniki może stanowić nie lada wyzwanie dla rodziców. Państwo nie finansuje książek do szkół średnich, a koszt nowego kompletu waha się od 750 do 900 złotych. Istnieje jednak możliwość zmniejszenia kosztów poprzez poszukiwanie podręczników używanych. Czy można tak zaoszczędzić na wyprawce? Nasza czytelniczka ma olbrzymie wątpliwości.


"Olbrzymia dbałość o książki to jest coś, czego nauczyła mnie mama. Do dziś używam zakładki i nigdy nie zginam rogów kartek. Odkładam książkę na półkę i zwracam uwagę, by nie odgiąć okładki. Jako nastolatka miałam choćby problem z użyciem zakreślacza w podręczniku od historii, bo miałam wrażenie, iż niszczę książkę. Może to i odrobinę przesadne, ale uważam, iż to bardzo ważna lekcja, którą z sukcesem przekazałam swoim dzieciom. Jestem dumna, iż zawsze ładnie dbały o podręczniki, jakie otrzymywały w podstawówce.


Teraz starsza córka idzie do liceum i mam z nią umowę, iż po zakończonym roku szkolnym będzie mogła sprzedać swoje podręczniki. Oczywiście w zależności od tego, jak bardzo będzie o nie dbała przez cały rok, w przyszłości będzie mogła uzyskać za nie lepszą cenę. Zarobione tak pieniądze zachowa dla siebie. W swojej naiwności wierzyłam, iż i moje dziecko może dać drugie życie używanym podręcznikom.

Zadbana książka, to przez cały czas książka, która może długo posłużyć. Najlepszym przykładem są książki z biblioteki, które przechodzą przez setki rąk. Więc czemu nie? Używane podręczniki kosztują mniej (cena nowych jest kosmiczna!), a zarazem to przecież bardzo ekologiczne rozwiązanie. Jednak to, co robi współczesna młodzież, woła o pomstę do nieba!

Tanie podręczniki? Zbyt piękne, by było prawdziwe


Ponieważ córka dopiero zaczyna liceum i nie zna nikogo ze starszych klas, nie ma od kogo odkupić podręczników. Postawiłam więc, iż pomogę jej szukać na olx, vinted lub lokalnym forum. W okolicy nic interesującego nie znalazłyśmy, ale pewna mama napisała, iż może wysłać książki po córce kurierem.

To, co przyszło to jakaś kpina! Młodzież absolutnie nie dba o książki, strony są podarte, a na marginesach są jakieś bazgroły. Po okładce i rogach widać, iż właściciel nigdy nie używał okładek. Najbardziej jednak przeraża mnie syf. Strony są całe w plamach!

Mimo to rodzice i nastolatki wystawiają komplet książek w sieci, 'reklamując' jako taki w 'świetnym stanie' i 'mało używany'. Drodzy Państwo to, iż dziecko nie wypełniło ćwiczeń, nie oznacza, iż są 'jak nowe', skoro są całe tłuste i pogięte! Jak w ogóle nie wstyd wam sprzedawać takie śmieci!? To przecież nieuczciwe! Gdy próbowałyśmy się skontaktować ze sprzedawcą, otrzymałyśmy informację, iż przesadzam, bo to przecież używane książki i jak chcę nowe, to żebym sobie do księgarni pojechała, a nie wybrzydzała.

Tego dziecko trzeba uczyć od małego!


Gdy kilkanaście lat temu dzieci koleżanek rwały całe strony książek i rysowały po nich kredkami, to aż mnie skręcało. Ja wiem, iż małe dzieci są niedelikatne i zdarza się im niechcący uszkodzić kartki, ale uważam, iż to świetna okazja, by dać dziecku cenną lekcję.

Gdy córkom przydarzyło się uszkodzić książkę, gwałtownie nauczyły się, iż trzeba ją skleić. Efekt? Dziś są nastolatkami i dbają o książki zarówno te ich, jak i te z biblioteki. Podręczniki także są zawsze świetnym stanie. To naprawdę możliwe!

Tłumaczenie, iż to 'tylko książki' do mnie nie trafia. Bo czy taki młody człowiek, który beztrosko niszczy podręczniki, potrafi zadbać o jakiekolwiek inne rzeczy, które posiada? Lub czy w przyszłości będzie wiedział, jak zadbać o narzędzia pracy? Nie sądzę!

O uczeniu dzieci nieuczciwości już nie wspomnę...".

Idź do oryginalnego materiału