Moi drodzy, czas prezentów
"Moi drodzy, dokładnie za tydzień nasze dzieci spotkają się po wakacyjnej przerwie jako drugoklasiści. W tym wyjątkowym dniu trójka klasowa chciałaby wręczyć wychowawczyni drobny upominek, tak, aby miło rozpocząć nowy rozdział w życiu klasy.
Nauczeni doświadczeniem wiemy, iż możemy liczyć na państwa hojność przy opłatach na składkę klasową, dlatego zdecydowałam się na zakup prezentu z własnych pieniędzy i oddacie mi, kiedy skarbnik zbierze składki. Proszę o głosowanie w ankiecie, co kupujemy" - brzmiała wiadomość od przewodniczącej trójki klasowej.
"Zatkało mnie, w zeszłym roku były prezenty na Dzień Nauczyciela, święta, dzień kobiet, a choćby Dzień Dziecka, żeby pani nie było przykro i imieniny, niech wie, iż pamiętamy o niej. No przecież to są jakieś jaja!" - pisze zdenerwowana kobieta.
Daria nie kryje, iż nie podoba jej się sposób, w jaki dotychczasowa trójka klasowa zarządza pieniędzmi. "Nie ukrywam, iż na pierwszym zebraniu chciałam zaproponować zmianę w jej składzie. Wielu rodziców się skarży pokątnie, iż te panie są odklejone od rzeczywistości i szastają pieniędzmi, które powinny być wykorzystywane do zaspokajania potrzeb dzieci. Od lat jestem księgową i boli mnie, jak one wydają nie swoje pieniądze" - dodaje.
Kobieta planowała zgłosić się na ochotnika jako klasowy skarbnik, bo uważa, iż zrobi to lepiej. Jednak w tej sytuacji jej zapał osłabł.
Gonitwa za pochwałą
Daria nie ukrywa, iż jej zdaniem niepokojąca jest tendencja do zasypywania nauczycieli prezentami, która z roku na rok przybiera na sile. "Przez jakiś czas choćby myślałam, iż to ze mną coś jest nie tak, Krzysiu to moje pierwsze dziecko i nie wiem, jak nauczyciele zapatrują się na te wszystkie podarki. Kwiatki na koniec roku szkolnego jako podziękowanie to miły gest, ale prezent na 1 września? Dla mnie to jak łapówka" - podkreśla.
Kobieta trafiła przypadkiem na tekst na Mama:Du o tym, co nauczyciele myślą o prezentach, a ten utwierdził ją w przekonaniu, iż nie jest to najlepsza droga. "Napisałam w odpowiedzi na tę wiadomość, iż uważam ten prezent za niepotrzebny i takiej odpowiedzi brakuje w tej ankiecie".
"Polała się na mnie fala żalu od trójki klasowej, iż one sobie żyły wypruwają, żeby wszystkich zadowolić i jeżeli uważamy, iż wychowawczyni nie zasługuje na podziękowania za swoją ciężką pracę, to może sami jej to powiemy. Jak w przedszkolu..." - wspomina Daria.
Pod jej wiadomością posypały się "lajki", jednak po dodaniu do ankiety odpowiedzi "nic", tylko autorka listu i jej mąż w nią kliknęli.
"W efekcie nazwano nas malkontentami i 'siewcami afer' - padłam, jak to przeczytałam. Teraz czekam, jaką wysokość składki panie zaproponują na nowy rok szkolny, w ubiegłym, przed inflacją to było 200 zł, nic z tego nie zostało. Ale ode mnie dostaną co najwyżej 100 zł z zaznaczeniem, iż to moja składka na rzeczy dla dzieci, dla pani sama kupię prezent, jeżeli uznam to za konieczne" - kończy.
Klasowe pieniądze to ciężki temat
Rzadko zdarza się, iż ktoś z rodziców rwie się, by znaleźć się w klasowej trójce. To rola bardzo niewdzięczna i pracochłonna, poza tym, trzeba się mierzyć z wieloma "szefami". Jednak co roku jak bumerang powraca temat, iż ostatecznie w tej grupie często brakuje osób kompetentnych, które zarządzałyby dobrze budżetem, były kreatywne i miały sporo wolnego czasu.
A przecież to kompetencje niezbędne. Może więc historia Darii, którą przecież znamy z wielu klas, powinna w końcu dać nam, rodzicom, do myślenia. Bycie w trójce to nie kara, ale przywilej i nie powinni w niej zasiadać ci rodzice, którzy nie mają odwagi się sprzeciwić wybraniu ich na owo stanowisko, ale tacy, którzy mają odpowiednie kompetencje. Wtedy (prawie) wszyscy będą zadowoleni.