Wrzesień wcale nie pachnie świeżym początkiem
Zawsze mówi się, iż wrzesień to nowy etap, świeży start, zapach nowych zeszytów i podręczników. Może dla dzieci tak to wygląda. Ale dla mnie wrzesień pachnie… pustym portfelem i stresem.
Bo ledwo wróciliśmy z wakacji, ledwo zdążyłam policzyć resztki oszczędności, a już sklepy przypomniały mi, iż szkoła to nie tylko nauka – to także ogromny wydatek.
Lista, która ciągnie się bez końca
Kiedy wzięłam do ręki listę potrzebnych rzeczy, miałam ochotę ją odłożyć i udawać, iż nie istnieje. Zeszyty w kratkę, w linię, bloki techniczne, farby, kredki, długopisy, linijki, piórniki…
Do tego oczywiście buty na zmianę, strój na WF, plecak, który nie rozwali się po miesiącu. I nagle z kilku drobiazgów robi się kwota, która przewyższa moje miesięczne rachunki.
Z badania *SW Research na zlecenie Empiku wynika, iż w 2025 roku 13 proc. rodziców wyda do 300 zł na wyprawkę dla jednego dziecka, 39 proc. – od 301 do 500 zł, 28 proc. – od 501 do 700 zł, 14 proc. – od 701 do 1000 zł, a 6 proc. ponad 1000 zł. To są realne kwoty, które – mimo rządowego wsparcia – dla wielu rodzin są ogromnym obciążeniem.
Plecak za pół wypłaty
Plecak – temat rzeka. Chcę, żeby był wygodny, lekki, zdrowy dla kręgosłupa. Patrzę na ceny i łapię się za głowę. Dobrej jakości plecaki potrafią kosztować od 200 do choćby 500 zł, a modne modele z ulubionymi bohaterami dzieci – jeszcze więcej.
Dziecko patrzy na kolory, wzory, postaci z bajek. Ja patrzę na cenę i mam ochotę powiedzieć: "Może jednak zostaniesz w domu i będziemy się uczyć przy kuchennym stole?".
Nie będę udawać, iż tylko ja mam ten problem. Wystarczy spojrzeć na innych rodziców w sklepie – ci sami, co jeszcze miesiąc temu stali w kolejkach po lody nad morzem, teraz stoją w kolejkach po najtańsze zeszyty.
Sapią, liczą, odkładają na półkę droższe farby, wybierają tańsze kredki. System nie ułatwia – podręczniki niby "darmowe", a i tak trzeba dopłacić, dokupić, dołożyć.
Emocje pod kasą
Stoję przy kasie, patrzę, jak kasa pika, pika i pika. Kwota rośnie, a we mnie rośnie stres. A potem słyszę: "Mamo, a mogę jeszcze ten długopis z brokatem?". Chcę powiedzieć "nie", ale widzę ten błysk w oczach.
I wiem, iż i tak ostatecznie powiem "tak". Bo dla niego to magia września, a dla mnie kolejny minus na koncie.
300 zł na start – wsparcie, które pomaga, ale nie wystarcza
Program "Dobry Start" to inwestycja w edukację polskich dzieci. To 300 zł jednorazowego wsparcia dla wszystkich uczniów rozpoczynających rok szkolny.
Rodziny otrzymują świadczenie bez względu na dochód – raz w roku, na dziecko uczące się w szkole do 20. roku życia (a w przypadku dziecka z niepełnosprawnością – do 24. roku życia).
Aby je otrzymać, należy złożyć wniosek do ZUS drogą elektroniczną. Wypłata odbywa się wyłącznie na konto bankowe. To ważne wsparcie, ale – jak pokazują dane – dla większości rodzin 300 zł pokrywa jedynie część wydatków, a resztę trzeba dołożyć z domowego budżetu.
Lekcja, którą biorę dla siebie
Wrzesień mnie nie oszczędza – ani finansowo, ani emocjonalnie. Ale w tym całym chaosie widzę coś jeszcze: iż dla dziecka to naprawdę istotny moment. I choć narzekam, iż po wakacjach jestem spłukana, iż znowu trzeba się gimnastykować z budżetem – wiem, iż robię to dla niego.
Bo kiedy wraca z pierwszego dnia w szkole i mówi: "Mamo, tak się cieszę, iż mam taki super zeszyt!", to choć portfel boli, serce rośnie.
* Badanie SW Research Agencji Badań Rynku i Opinii na zlecenie Empiku przeprowadzono 2-15 lipca 2025 r. metodą CAWI (Computer-Assisted Web Interview – wspomagany komputerowo wywiad przy pomocy strony WWW) na ogólnopolskiej 1005-osobowej grupie dorosłych respondentów mających dzieci.