Lekcja obywatelskości bez wychodzenia z klasy

opowiecie.info 10 godzin temu

Nieczęsto zdarza się, by nauczyciele – ci zwykle cierpliwi, spokojni i przyzwyczajeni do znoszenia absurdów systemu – powiedzieli głośne „dość”. A jednak stało się. Nauczyciele opolskich szkół i przedszkoli zawieszają współpracę z Miastem Opole i instytucjami kultury, nauki i administracji. Nie z przekory, nie z lenistwa – ale z poczucia godności i solidarności.

Jak powiedział mi zaprzyjaźniony nauczyciel: Jestem z demokracją, ale tutaj coś nie pykło…

W ich liście otwartym do prezydenta miasta wybrzmiewa ton, jakiego dawno w polskiej edukacji nie było: rozsądnego buntu. Nie przeciwko uczniom, nie przeciwko edukacji, ale przeciwko systemowi, który każe im wybierać między pracą społeczną a wynagrodzeniem za rzeczywiste obowiązki.

Bo oto – jak tłumaczą – każda wycieczka, każde wyjście z dziećmi do teatru, muzeum czy urzędu oznacza utratę pieniędzy dla tych nauczycieli, którzy w tym czasie nie prowadzą zajęć z powodu nieobecności klasy. Uczestnictwo w edukacyjnych inicjatywach miasta staje się więc luksusem – finansowanym z kieszeni nauczycieli.

Nie brzmi to jak dobra lekcja wychowania obywatelskiego.

Przecież ci sami pedagodzy mają właśnie uczyć o obywatelskiej aktywności, współpracy z samorządem, wrażliwości na dobro wspólne. I robią to najlepiej właśnie wtedy, gdy wyprowadzają uczniów poza mury szkoły – do instytucji kultury, na warsztaty, do urzędu miasta. Teraz, w dobie nowego przedmiotu „edukacja obywatelska”, takie działania powinny być wręcz wspierane i nagradzane. Tymczasem prawo – a adekwatnie jego nowa wykładnia – działa wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi.

Nauczyciele piszą, iż nie chcą rezygnować z tych cennych inicjatyw, ale nie mogą zgadzać się na to, by odbywały się kosztem ich koleżanek i kolegów. Bo każda lekcja w teatrze czy na uczelni to w praktyce godzina, za którą ktoś inny traci wynagrodzenie. Jak więc uczyć solidarności, jeżeli samemu trzeba by ją łamać?

To gest nie tylko protestu, ale i etycznego sprzeciwu wobec hipokryzji systemu. Bo oto państwo – które wprowadza do szkół edukację obywatelską – jednocześnie finansowo karze tych, którzy tę obywatelskość próbują realizować w praktyce.

Nauczyciele nie żądają wiele: tylko prostego, logicznego rozwiązania – by gotowość do pracy i utrata zajęć z przyczyn od nich niezależnych była traktowana jak normalne świadczenie obowiązków. Bo nikt nie może być karany za to, iż jego klasa uczy się właśnie gdzie indziej.

W Opolu nauczyciele zrobili coś, co zasługuje na uznanie. Zawiesili współpracę, ale nie wartości. W tym geście widać odpowiedzialność, a nie bunt dla buntu. Widać troskę o uczniów, ale też o siebie nawzajem.

I może właśnie to jest dziś najlepsza lekcja obywatelska, jaką nauczyciele mogą dać swoim wychowankom – lekcja o tym, iż solidarność, prawo i godność nie kończą się na progu klasy.

Idź do oryginalnego materiału