Nowy trend w wyborze szkoły średniej
Jeszcze kilka lat temu wybór liceum ogólnokształcącego wydawał się oczywistą drogą dla uczniów kończących gimnazjum. Liceum, matura, studia – taki był standardowy plan wśród większości milenialsów.
Kto szedł do szkoły zawodowej albo nie marzył o studiach, nierzadko uważany był za słabego ucznia, któremu brak lepszej możliwości. Dziś jednak młodsi przedstawiciele pokolenia Z coraz częściej myślą inaczej. Nastolatki decydują się na szkoły techniczne lub branżowe, traktując je jako szybszy i bardziej praktyczny start w dorosłość.
Pierwsza tura tegorocznej rekrutacji do szkół ponadpodstawowych pokazała wyraźny zwrot w stronę edukacji zawodowej. Jak pokazują dane z systemu VULCAN, na które powołuje się portal strefaedukacji.pl, licea przez cały czas są liderem – wybrało je 47 proc. kandydatów – ale ich popularność spadła o 3 punkty procentowe.
W tym samym czasie technika zyskały aż 4 punkty, osiągając wynik 41 proc. uczniów. Szkoły branżowe wybrało blisko 13 proc. młodych. Eksperci podkreślają, iż to nie przypadek.
– Patrząc na wybory uczniów w tym i ubiegłym roku, widzimy z jednej strony utrzymujące się zainteresowanie liceami, co pokazuje, iż wielu młodych myśli o studiach, a z drugiej – rosnącą popularność techników i szkół branżowych. To wyraźny sygnał, iż nauka zawodu i szybkie wejście na rynek pracy zyskują w Polsce na znaczeniu – mówi Dorota Kędzierska, ekspertka ds. rekrutacji w VULCAN.
Młodzi chcą mieć "fach w ręku"?
Powód zmiany w myśleniu o swoim wykształceniu jest dość prosty. Młodzi zaczynają patrzeć na edukację bardziej pragmatycznie, co niektórych może zaskoczyć. Dziś starsze pokolenia patrzą na zetki wkraczające na rynek pracy jak na przedstawicieli pokolenia wygodnego, oderwanego od rzeczywistości, których wielu przedstawicieli to tzw. płatki śniegu.
Dzisiejsi starsi nastolatkowie to jeszcze zetki, ale trend związany ze zmianą myślenia o zawodzie pokazuje, iż pokolenia alfa, które zaczyna wchodzić w wiek nastoletni, zapowiada zmianę. Młodzi wiedzą, iż na rynku pracy brakuje fachowców.
Jak możemy przeczytać w portalu strefa edukacji.pl "według Barometru zawodów 2025, wśród sześciu profesji trwale deficytowych od 2016 r. znajdują się m.in. spawacze, dekarze i blacharze budowlani oraz samodzielni księgowi. [...] W pozostałych najważniejsze znaczenie mają kwalifikacje techniczne i praktyczne umiejętności".
To oznacza, iż aby mieć stabilną i dobrze płatną pracę, wcale nie trzeba od razu iść na studia – wystarczy zdobyć konkretny fach w ręku, którego dziś wśród dzisiejszych młodych pracowników coraz bardziej brakuje.
Nauka praktycznych umiejętności jest w cenie
Rodzice często wspierają ten wybór, dostrzegając, iż ich dzieci szybciej stają się samodzielne. Technikum pozwala zdobyć zawód i jednocześnie daje możliwość zdania matury – a więc drzwi na studia wciąż pozostają otwarte. Równocześnie kończąc szkołę średnią i zdając egzamin zawodowy, młody człowiek ma już tytuł i możliwość pracy w jakimś technicznym zawodzie.
Warto zauważyć, iż popularność techników jest szczególnie duża w regionach przemysłowych, np. na Śląsku, gdzie aż 60 proc. uczniów wybiera szkołę techniczną lub branżową. Z kolei w dużych miastach i na Mazowszu licea wciąż dominują – wybiera je tam choćby 60 proc. młodych.
Zmiana myślenia o edukacji może być początkiem szerszego trendu. Jeszcze niedawno prestiż mierzono dyplomem uczelni wyższej. Teraz coraz częściej liczy się to, czy ktoś potrafi zrobić coś konkretnego.
Zobaczcie: dziś coraz częściej brakuje osób, które pracują z konkretnym "fachem w ręku": ślusarzy, mechaników, krawcowych czy szewców. Być może młodsze zetki to zauważają i najwyraźniej chcą mieć i jedno, i drugie – zawód w ręku oraz możliwość dalszego rozwoju, jeżeli będzie im to potrzebne.
Stąd wybór techników, w których matura nie jest problemem, ale równocześnie, kończąc szkołę, ma się już pewne umiejętności i wiedzę, by móc pracować w konkretnym zawodzie.