Limity ekranowe? Ona pozwalam niemowlakowi oglądać TV i ma, ku temu powód

mamadu.pl 2 lat temu
Zdjęcie: Poczucie winy bywa nieznośne. fot. unsplash


Ograniczenie czasu ekranowego ma pomóc rodzicom zachować zdrową równowagę, ale w rzeczywistości obarcza matki ogromną odpowiedzialnością i nie raz wywołuje olbrzymie poczucie winy. Zdaniem pani Kingi niepotrzebnie. Jej zdaniem żadna z nas nie powinna się wstydzić tego, iż tablet w rękach malucha to zasłużona i jedyna chwila oddechu dla matki.


Zły tablet


"Czas ekranowy wzbudza wiele emocji i rozgrzewa rodzicielskie debaty. Rodzice bombardowani całą masą informacji, to często błądzą, jak dzieci we mgle: dziecko nie może siedzieć za dużo przed ekranem, bo zaburzy to jego rozwój i relacje z otoczeniem; zadbaj o to, by dziecko nie odstawało od grupy i miało kontakt z rówieśnikami (którzy głównie komunikują się ze sobą w sieci). Zadbaj o to, by dziecko było technologicznie kompetentne, technologia to przyszłość! Zbyt dużo ekranów może ograniczyć słownictwo, rozwój mowy i mieć niekorzystny wpływ na rozwój motyki małej i dużej. Uważaj, bo przed telewizorem dziecko zaniedba aktywność fizyczną i będzie otyłe...

Oszaleć można! Milion pytań, wątpliwości i dylematów. Co jest słuszne i najlepsze dla dziecka. Ograniczać? To oczywiste, ale jak bardzo?

Jesteś twarda, cudujesz z książeczkami i grami planszowymi, edukacyjnymi zabawkami i nagle dziecko zniecierpliwione w poczekalni do lekarza wybucha płaczem. Tobie też się płakać chce, bo opóźnienie wynosi ponad godzinę. Wyciągasz telefon, by przestali się na ciebie wszyscy gapić i czujesz ten oceniający wzrok: 'telefon dla tak małego dziecka?!' Wpadasz prosto z deszczu pod rynnę.

Zła matka


Czy przez cały czas jestem dobrą mamą, skoro posadziłam niemowlaka przed tv, by gwałtownie przygotować obiad, bo z maluchem na ręku to się dziś nie uda? Czy przez cały czas jestem dobrą mamą, gdy dzieci wracają z przedszkola i nabuzowane roznoszą mieszkanie, a ja daje im tablet, bo pragnę 10 minut ciszy, by zebrać myśli i złapać oddech?

Zanim zostałam mamą, martwiłam się o telefony i bajki, wymyśliłam sobie zasady, patrząc na innych rodziców i mówiłam, iż 'ja to nigdy'. Byłam inicjatorką takich debat, wyjaśniałam nieobeznanym rodzicom jakie to niebezpieczne. Walczyłam jak lwica.

Obiecałam sobie, iż będę się trzymać wszelkich zalecanych limitów. Zero ekranów do 2 urodzin, później godzinę dziennie, ale oczywiście tylko po 15 min na raz, a potem nastały realia macierzyństwa i okazało się, iż te maleńkie skrawki czasu ekranowego stały się ratunkiem, gdy rozpaczliwie potrzebowałam pomocy.

Jednak ciągle w głowie słyszałam, jak bardzo zaniedbuje własne dziecko. Przecież nasi rodzice jakoś sobie z nami radzili bez takich gadżetów. Gdy już się łamałam, starannie dobierałam programy edukacyjne, by choć trochę usprawiedliwić samą siebie.

A może jednak warto?


Mówi się nam, iż czas spędzony przed ekranem może być użytecznym narzędziem – a następnie jesteśmy zasypywani artykułami naukowymi lub niechcianymi komentarzami na temat jego negatywnych skutków. To tak cholernie niesprawiedliwe, iż obarcza się tym matki.

Mówi się nam, iż mamy czasami potrzebują przerwy – a potem czujemy się winne, iż pozwoliliśmy naszemu dziecku oglądać bajki na YouTube, podczas gdy my poświęciłyśmy kilka minut tylko dla siebie.

Jak wtedy gdy potrzebowałam wziąć przyrznic albo kiedy musiałam włożyć pranie do pralki, albo kiedy musiałam wyrzucić śmieci lub gdy potrzebowałam tylko kilku minut, aby zrobić sobie przerwę. A potem znowu pojawia się to poczucie winy. Presja, by ograniczyć czas przed ekranem, która wisi nade mną każdego dnia. Presja, która sprawia, iż czuję, iż nie jestem dobrą mamą.

A to przecież nie prawda. Nasze dzieci potrzebują naszej uwagi i troski 24/7, ale to nie znaczy, iż my jesteśmy w stanie tę uwagę nieustannie im dawać. Też czasem potrzebujemy oddechu. Bywają lepsze i gorsze dni, więcej i mniej zadań do wykonania, lepsze i gorsze nastroje i nasze i dzieci.

Chodzi o równowagę


Moje dziecko spędza czas ze mną na zabawie i rozmowach, moje dziecko ma kontakt z innymi dziećmi, chodzi na spacery i place zabaw, ale to nie jest tak, iż nagle będzie gorzej się rozwijać, czy starci kontakt z otoczeniem, bo przekraczam limity.

To nie sposób na pozbycie się malucha, a sposób na to, by spokojnie i przede wszystkim bezpiecznie dziecko posiedziało w jednym miejscu. To sposób, by złapać oddech, gdy czuję, iż już nie daję rady, a moja psychika siada.

To nie jest tak, iż telewizja jest moim pierwszym wyborem, ale są dni, gdy jest jedynym. I więcej nie zmierzam za to przepraszać".

Idź do oryginalnego materiału