List do rodziców. Zachęta do mądrego wychowania

kuriernauczycielski.pl 2 tygodni temu

Od kilku lat obserwuję wśród moich uczniów ogromne trudności z koncentracją uwagi, z nawiązywaniem relacji społecznych, przestrzeganiem norm i zasad obowiązujących w grupie. Coraz więcej dzieci ma problemy z przetwarzaniem słuchowym. Wszystko przez to, iż najmłodsi są przepełnieni bodźcami świata teraźniejszego. Fakt ten bardzo mnie niepokoi.

Jako nauczyciel, a jednocześnie rodzic, uważam, iż nie mogę tylko obserwować. Najwyższy czas zacząć działać. Dlatego też w trakcie spotkań z rodzicami często rozmawiam z nimi, aby uwrażliwić ich na niebezpieczeństwa, jakie czyhają na ich dzieci. Podczas tych spotkań zauważyłam, iż rodzice wolą swobodne dyskusje, płynące prosto z serca. Dlatego też zdobyłam się ostatnio na odwagę i napisałam artykuł w formie listu do rodziców. Chciałabym go opublikować. List ów to zbiór moich myśli i odczuć. To zaproszenie do mądrego wychowania…

Drogi Rodzicu!

Piszę do Ciebie ten list, bo podobnie jak mnie – została Ci powierzona ważna misja, jaką jest wychowanie dzieci. Drobnymi kroczkami idę razem z Tobą tą samą ścieżką i podobnie jak Ty potykam się o trudności i upadam, rozbijając nieraz kolana. Nie wiem, czy Ty też, ale ja po każdym upadku ocieram łzy, naklejam plaster na rozbite kolano i idę dalej… mądrzejsza o nowe doświadczenia. Może wydawać się to dziwne, ale każdy upadek daje szansę na nowe spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość.

Nie wiem jak Ty, ale ja czasem siadam w pustym pokoju i zastanawiam się, nieraz z obawą, nad przyszłością swoich dzieci. Pewnie pomyślisz sobie, iż to normalne. Przecież każdy rodzic martwi się o przyszłość swoich dzieci, cóż więc w tym dziwnego? To poczucie lęku o swoje dzieci wynika z miłości do nich. Ale czy temu uczuciu ma towarzyszyć strach? Czy chcę wychować swoje dzieci otoczone takimi emocjami? Nie, nie, stop! Nie tędy droga.

Gdzie zatem euforia i szczęście?

Wiele razy zadawałam sobie to pytanie. Szukałam odpowiedzi w książkach, w rozmowach z ekspertami, na szkoleniach i podczas osobistych obserwacji, ale znalazłam ją w… sercu. To tam kryje się wiele odpowiedzi na szereg nurtujących nas pytań. Tak daleko szukamy odpowiedzi, a tak blisko kryje się drogocenna wiedza. Wystarczy zatrzymać się na chwilę, rozejrzeć i posłuchać.

Spróbuj Rodzicu, razem ze mną, wyciągnąć dłoń i podać ją dziecku. Taką zwyczajną dłoń, bez kolorowych i szeleszczących „zwabiaczy”, ale przepełnioną rodzinnym ciepłem. Czy goniąc za dobrami tego świata nie przysłaniamy sobie tego, co najistotniejsze?

  • Czy nasze dzieci potrzebują kolejnej wersji popularnej gry i czy są w stanie przerwać grę, rezygnując z przejścia na jej kolejny poziom?
  • Czy nasze dzieci potrzebują następnej komórki z najwyższej półki z wypasionym aparatem?
  • Czy moje i Twoje dzieci mogą żyć bez połyskującego nowością tabletu?
  • Czy nasze dzieci znają barwę naszego głosu, czy wolą hałas dobiegający z głośnika telefona?

Śmieję się dziś sama do siebie, iż tak długo błądziłam, szukając i pytając wokół. Nie zawsze wystarczy rozum, aby zrozumieć. Czasem, jak już wspomniałam, warto dać szansę sercu. Człowiek uczy się całe życie i nie od razu wie, jak odróżnić prawdziwe dobro od złudnego szczęścia. Ale warto próbować. Warto rozróżniać piękno od jego imitacji.

Wiesz, czego pragną moje dzieci? Aby chwycić je za rękę, zapewniając:

  • „Chodź, nie bój się, pomogę Ci”!
  • „Razem będzie nam łatwiej”.
  • „Ty i ja możemy wiele zdziałać”.
  • „Jestem obok, pamiętaj”.

Rodzicu! Spróbuj ze mną oderwać się od teraźniejszości, bądź niemodny w zachowaniu, staroświecki w wychowaniu, nudny w pięknej rozmowie i patrz sercem. Nie daj się zwodzić. Nie pozwól, aby ktoś bezprawnie mógł wchodzić w wasze życie rodzinne. Pamiętaj o wartościach, o których Tobie kiedyś mówiono. Trzymaj mocno dłoń dziecka i idźcie do przodu. Wiem, iż trudno iść w przeciwną stronę niż wszyscy, ale nie róbmy czegoś, co jest wbrew naszej woli.

Często zastanawiam się, dlaczego my, rodzice, wybieramy tak obdartą z ambicji i zasad drogę? Czemu odrzucamy trud wychowania i wyręczamy się ekranem komputera i telefona? Dlaczego przebodźcowujemy nasze dzieci, nie pozwalamy im się nudzić? W czasach naszego dzieciństwa ta okropna nuda była matką kreatywnych pomysłów i twórczego myślenia. Nuda zachęcała do nawiązywania relacji społecznych.

Obecny świat ktoś odwrócił do góry nogami. Dziś wszystko staramy się zaplanować najlepiej jak potrafimy, wybiegając w nieznaną przyszłość, podajemy rozwiązania na tacy, dyktujemy, kierujemy. Chcemy mieć więcej niż możemy mieć… Pakujemy wiele do dziecięcego plecaka, nie zastanawiając się, iż w pewnym momencie stanie się on zbyt ciężki.

G. Michael Hopf w swojej powieści The End (Koniec) napisał, iż „trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy”. Pytanie, jakich ludzi wychowujemy współcześnie? Czy zależy nam na umiejętnościach, wartościach, edukacji, rozwoju intelektualnym, społecznym i emocjonalnym? Czy uczymy nasze dzieci szacunku, prawdy, piękna, miłości, odpowiedzialności za siebie i drugiego człowieka? Czy nasze dzieci są kreatywne, przepełnione dziecięcą fantazją? Czy dążą do osiągnięcia drobnych sukcesów i chętnie realizują własne cele? Czy nauczyliśmy nasze dzieci pracy nad swoimi umiejętnościami, czy motywujemy je do pokonywania życiowych trudności? Wreszcie: czy nasze dzieci znają uczucie radości, spokoju i ciepła rodzinnego?

Czy te wartości są jeszcze osiągalne w wychowaniu? Tak, są! I będą zawsze na pierwszym miejscu, jeżeli tylko pozwolimy naszym dzieciom poczuć ich smak. Młodzi często uważają, iż kultura osobista, moralność, altruizm, patriotyzm, miłość to już niemodne, to przeżytek. Dziś liczą się kariera, biznes, popularność, uznanie medialne, ale dokąd to zaprowadzi tych młodych ludzi?

Rodzicu, to w dużej mierze zależy od nas, jak ukształtujemy młody umysł. Czy poświęcimy mu swój czas, czy jednak przytłoczymy go dobrami materialnymi i pozwolimy mu wybierać pomiędzy mniejszym lub większym złem.

Drogi Rodzicu, w życiu mamy to, na co się odważymy. Nie bój się, a kiedyś usłyszysz od swojego dziecka: „Mamo, dziękuję za to, iż wymagałaś! Tato, dziękuję za to, iż zakazywałeś! Teraz już wiem, czym jest miłość”.

Rodzicu, pamiętaj, iż nigdy nie jest za późno na wspólny spacer, uśmiech, milczenie, łzy i przytulanie. A czas spędzony z najbliższymi to bogactwo, którego nie zastąpimy niczym.
Kochany Rodzicu, pora kończyć mój list. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wytrwałości w wychowaniu dzieci, w pokonywaniu wszelkich trudności współczesnego świata.

Beata MAZUREK, od 15 lat nauczyciel wychowania przedszkolnego

TEN ARTYKUŁ POWSTAŁ W RAMACH PROCEDURY AWANSU ZAWODOWEGO. DZIEL SIĘ WIEDZĄ I DOŚWIADCZENIEM Z „KURIEREM”. POMOŻEMY CI W AWANSIE ZAWODOWYM I WSPÓLNIE ZAINSPIRUJEMY INNYCH! SZCZEGÓŁY – TEL. 739 290 210.

Idź do oryginalnego materiału