Lista moich marzeń

twojacena.pl 1 dzień temu

Na korytarzu było pełno kartonów, a miejsca brak. Michał Kowalski, spocony i zaczerwieniony od trudu, wpychał kolejny na wysoką półkę. Kurz osiadał na jego łysiejącej czole szarym soplem.

Po co to wszystko trzymać? Same śmieci, jęknął, schodząc po chwiejnej drabince.

To nie śmieci, odpowiedziała spokojnie, ale stanowczo, Grażyna. Siedziała na podłodze, przeglądając stary walizkę pełną papierów. To wspomnienia.

Wspomnienia, pofrunął Michał. Tylko od tych wspomnień moja plecy się rozpadają. I tak i tak wyrzucisz je za rok. Nie ma w czym ich trzymać.

Grażyna nie odparła. Jej palce przeszły po zużytej skórzanej okładce starego albumu i otworzyła go.

Patrz, powiedziała, jakby nie słyszała jego jęku. Pierwsza klasa. Pamiętasz?

Michał niechętnie podszedł bliżej. Na przyżółcionej fotografii błyszczała w słońcu dziewczynka w białych kokardkach.

Pamiętam, mruknął nieco łagodniej. Płakała wtedy, iż fartuch się jej drapie.

To był obóz pionierski…

Bieszczady, skinął Michał, zaglądając jej przez ramię. Przyniosłaś stamtąd tę samą muszlę, co wciąż leży gdzieś w kącie.

Znowu zaczął grzebać w kartonach, ale już bez poprzedniej werwy. Grażyna przewracała kartkę po kartce. Były tam młodość, studia, ich ślub Michał w niewyobrażalnie szerokim fraku, ona w koronkowej sukni matki. Młodzi, gładcy, szczęśliwi. Uśmiechali się do obiektywu, nie wiedząc, co przyniesie dwudziestolecie: ta mała kamienica, jego wieczne marudzenie, jej cicha uraza, iż romantyzm został w szufladzie.

Uważaj! nagle krzyknęła Grażyna.

Michał odknuł małą tekturową skrzynkę, a jej zawartość rozproszyła się po podłodze. Gdy on jęczał i sprzątał książki, Grażyna podniosła z linoleum małą, aksamitną szkatułkę i delikatnie uniosła wieko.

W jej wnętrzu, na watie, leżała ta sama muszla z Bieszczad, kilka przygasłych odznak, wyschnięta gałązka mimózy i złożony w cztery części kartonik ze szkolnej ściągawki.

Co to? zapytał Michał, kończąc porządkowanie.

Grażyna rozłożyła kartkę. Dziecięcym, pilnym pismem narysowano: Lista moich marzeń. 1. Zostać lekarzem. 2. Grać na gitarze. 3. Odwiedzić Paryż. 4. Wyjść za mąż za wielką miłość.

Po cichu podała list Michałowi. Ten przejrzał go, zmiękł, po czym zamruczał:

No cóż, lekarzem nie zostałam. Gitary nie umiesz grać. Do Paryża nie pędzisz A co do miłości zahamował, nie mogąc dokończyć zdania, i pocierał kark. Nie zostałaś lekarzem, a ja mam teraz plecy jak staruszek. Od tych twoich archiwów.

Grażyna wzięła kartkę z jego ręki, przyjrzała się punktowi czwartemu, potem spojrzała na męża. Na jego zmęczoną, zakurzoną twarz, na ręce, które dopiero co nosiły ciężkie kartony, by zrobić w szafie trochę miejsca.

Wyjść za mąż za wielką miłość nie znaczy żyć w nieustającej romantyce, Michale. To znaczy, iż kiedy mężowi boli kręgosłup, żona robi mu masaż, a on w zamian zmywa naczynia.

Położyła kartkę z powrotem do szkatułki i zamknęła wieko.

No dobra, westchnęła. Może masz rację. Część z tego naprawdę da się uporządkować.

Odłożyła szkatułkę na bok, do stosu najcenniejszych, co nigdy nie zostaną wyrzucone. Potem podeszła do Michała, objęła go i przycisnęła policzkami do jego szorstkiej brody.

Dziękuję, szepnęła. Za wszystko.

Michał najpierw zamarł ze zdziwienia, potem niepewnie pogłaskał ją po włosach.

No, nie ma za co Co to za nagły przypływ czułości? mruknął. Kręgosłup jednak jeszcze pomogę?

Pomogę, uśmiechnęła się Grażyna, wtulając się w jego ramię.

Wiedziała, iż Paryż i gitara pozostały w przeszłości, na żółtej kartce. A tu, w kurzu i ciasnym przedpokoju, pachniało nie marzeniami, a życiem. I to też było szczęściem, którego nie da się sfotografować ani przyczepić do albumu. Po prostu było. I tego wystarczyło.

Idź do oryginalnego materiału