Los, który puka do drzwi

twojacena.pl 1 tydzień temu

W małym nadmorskim miasteczku, gdzie mewy krzyczały nad falami, Kinga cały dzień krzątała się w kuchni. Przyrządzała aromatyczną kolację: pieczoną rybę, ziemniaki z ziołami i choćby upiekła ulubiony wuzetkę na deser. Zmęczona, ale zadowolona, posprzątała stół, nakryła go białym obrusem i usiadła, czekając na męża z pracy. Serce biło trochę szybciej niż zwykle – dziś czekała ją ważna rozmowa. Wreszcie w zamku zaskrzypiał klucz, a w drzwiach stanął Krzysztof.

– Cześć, kochanie! – uśmiechnął się, zdejmując płaszcz. – Jaka okazja? Świętujemy coś? – skinął głową w stronę zastawionego stołu.

– Kochany, musimy porozmawiać – powiedziała Kinga cicho, ale stanowczo. – Chodzi o naszą rodzinę.

Krzysztof zastygł, jego uśmiech powoli zgasł, a w oczach pojawił się niepokój.

– Jolanta, jak możesz tak postąpić? To przecież twój syn! – głos Kingi drżał ze wzburzenia.

– Syn, no i co? – machnęła ręką Jolanta, poprawiając włosy. – Nie oddaję go przecież na zawsze, tylko na parę miesięcy!

– Jolanta, czy ty jesteś przy zdrowych zmysłach? To twoje dziecko, twoja krew! – Kinga ledwo powstrzymywała łzy.

– Słuchaj, Kinga, wszystko ci wyjaśniłam! jeżeli masz takie miękkie serce, to zabierz sobie siostrzeńca! Koniec tematu. Z Michałem przez parę miesięcy nic się nie stanie, a jak się urządzę, to od razu go zabiorę. – Jolanta gwałtownie wstała i zatrzasnęła za sobą drzwi.

Kinga została sama, oszołomiona. Nie mogła uwierzyć, iż jej siostra jest zdolna do czegoś takiego. Oddać własnego syna, choćby tymczasowo, do domu dziecka? To było nie do pomyślenia. Ale wziąć Michała do siebie Kinga nie mogła.

Ona i Krzysztof z dwiema córeczkami mieszkali w dwupokojowym mieszkaniu teściowej, Elżbiety. Tolerowała synową tylko dla syna, a wnuczki znosiła przez szacunek dla niego. Kinga wiedziała: Krzysztof był jedynym światłem w oczach Elżbiety. Gdyby nie on, pewnie choćby by nie pozwoliła mu się ożenić, zwłaszcza z Kingą.

Pewnego razu Kinga przypadkiem usłyszała, jak Elżbieta narzekała sąsiadkom: *„Synowa rzuciła na niego urok, bo jak inaczej wytłumaczyć, iż tak ją kocha?”* Początkowo teściowa była wyrozumiała, ale wszystko się zmieniło, gdy Kinga i Krzysztof oznajmili, iż spodziewają się dziecka. Od tamtej pory Elżbieta stała się nie do zniesienia.

Krzysztofowi Kinga się nie skarżyła. Wydawało się jej, iż i tak nie uwierzy – zbyt kochał swoją matkę, uważając ją za ciepłą i troskliwą. Jak miała mu powiedzieć, iż jego „idealna mama” dręczy żonę? Kinga marzyła o odejściu, ale nie miała dokąd pójść.

Ona i Jolanta w”Po latach, patrząc na Michała uczącego jej bliźniaczki jeździć na rowerze, Kinga zrozumiała, iż czasem los puka do drzwi w najmniej oczekiwanym momencie, by pokazać, iż choćby najciemniejsza noc kończy się świtem.”

Idź do oryginalnego materiału