Rodzina państwa Clark od kwietnia przebywa w Tajlandii. Pani Dominika relacjonuje w mediach społecznościowych to, jak wygląda ich życie. Pokazuje blaski i cienie „życia w raju", od przepięknych widoków, po walkę z ulewami i podtopieniami. Niedawno złożyli dokumenty o przedłużenie swojej wizy turystycznej, bo w planach mają na stałe osiąść w tropikalnym kraju. Co jednak z opieką dla dzieci? Czy pięcioraczki z Horyńca nie mają problemu z dostępem do lekarzy i specjalistów? Internauci są zaniepokojeni głównie stanem Czarusia. Co się dzieje z chłopcem?
REKLAMA
Zobacz wideo Takich imion nie możesz nadać dziecku w Polsce
Pięcioraczki w Tajlandii. "Czaruś jest z dala od rodziny"
Od przeprowadzki pani Dominiki i Vincenta Clarke’ów wraz z dwunastką ich dzieci minęło już trochę czasu. Rodzina z pewnością zaaklimatyzowała się w nowym miejscu, poznała okolicę, może choćby nawiązała już pierwsze sąsiedzkie znajomości. Mama gromadki pociech publikuje w sieci filmy, gdzie pokazuje, jak sobie radzą w nowym miejscu. I okazuje się, iż to właśnie brak jednego z dzieci na nagraniach, nieco zaniepokoił internautów. Chodzi o Czarusia, który jeszcze w Polsce przeszedł skomplikowaną operację serca.
"Właśnie mam wrażenie, ze Czaruś jest z dala od rodziny. Nie widać go" - napisała w komentarzu pod filmem jedna z kobiet. Co na to pani Dominika? Długo nie trzeba było czekać na jej reakcję. Dodała nagranie, gdzie widać chłopca – buja się w leżaczku, obok bawią się jego siostrzyczki. A komentarz? "Czaruś ma różne swoje problemy i potrzeby, choć często bawi się z siostrami w bezpieczny sposób, kiedy nagrywam, zwykle śpi lub jest w bezpiecznym miejscu. To, co widzicie, to urywki z życia, proszę o tym pamiętać. Siostry bardzo lubią Czarusia, ale ON czuje się niekomfortowo, dlatego gdy nagrywam, nie jest z siostrami ze względów bezpieczeństwa i JEGO komfortu. Wiem, iż byłoby fajnie oglądać wszystkich razem, na tę chwilę jest to mocno ograniczone, proszę o wyrozumiałość. jeżeli nie widać Czarusia z dziewczynkami, to znaczy, iż sobie odpoczywa, nie znaczy to, iż jest pomijany, czy niekochany. Czaruś ma dużo naszej uwagi kiedy dziewczynki śpią, nie wszystkie zabiegi chcemy pokazywać, nie o wszystkim chcemy mówić, przynajmniej na razie. Dziękuję i życzę cudownego dnia" – odpowiedziała pani Dominika.
Czy rodzina Clarke’ów myśli o powrocie do Polski?
Przed podróżą do Tajlandii rodzina Clarke’ów nie przekonywała nikogo, iż nigdy nie wrócą do Polski. Początkowo mieli po prostu dać sobie czas i spróbować życia w zupełnie nowym miejscu. "Na ten moment mamy kupiony bilet w jedną stronę. Wyprzedajemy wszystko, co się da, ponieważ zakup 13 biletów lotniczych to jest spory wydatek... Na razie zakładamy, iż spędzimy tam co najmniej trzy miesiące. Damy sobie czas. Po tym okresie zdecydujemy, czy nam się podoba i jeżeli nie, to wrócimy do Polski, ale na razie stawiamy wszystko na jedną kartę" - zdradziła mama pięcioraczków z Horyńca, jeszcze przed ich wyjazdem.
A jak jest teraz? Co prawda przez cały czas mieszkają w domu tymczasowym, szukają dla siebie miejsca na stałe i jakiś czas temu udali się do urzędu dla imigrantów, by przedłużyć swoje wizy. Na ten moment nie mają w planach powrotu do Polski.