W Polsce co roku oddaje się do użytku ok. 200 tys. mieszkań, ale ich struktura i przeznaczenie nie odpowiadają realnym potrzebom społeczeństwa.
Ponad 60% lokali powstaje w ramach inwestycji deweloperskich na sprzedaż, a tylko niewielki odsetek trafia do segmentu społecznego lub komunalnego.
Tymczasem aż 35% gospodarstw domowych znajduje się w tzw. luce mieszkaniowej – zarabiają zbyt mało, by kupić lub wynająć mieszkanie na rynku, ale za dużo, by kwalifikować się do lokalu socjalnego.
Prof. Bartłomiej Marona z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie podkreśla, iż rozwiązaniem problemu nie są kolejne programy dopłat do kredytów, takie jak „Bezpieczny Kredyt 2%”, który spowodował znaczny wzrost cen mieszkań (średnio o 19–20% w największych miastach). Tego typu interwencje zwiększają popyt, ale nie odpowiadają na deficyt dostępnych lokali – szczególnie dla osób o średnich dochodach.
Ekspert postuluje rozwój budownictwa społecznego czynszowego oraz TBS-ów, które mogłyby zaspokoić potrzeby mieszkaniowe tej grupy. Niestety sektor ten walczy z barierami – przede wszystkim ograniczonym dostępem do gruntów w dużych miastach i niewystarczającym finansowaniem. Szansą może być wprowadzenie obowiązkowych planów ogólnych dla gmin (zamiast dotychczasowych studiów), co może ułatwić uwolnienie terenów pod zabudowę.
Rząd zapowiedział przeznaczenie 2 mld zł na wsparcie budownictwa społecznego.
Zdaniem prof. Marony najważniejsze będzie skuteczne wykorzystanie tych środków przez samorządy – zarówno na nowe inwestycje, jak i rewitalizację pustostanów. Ekspert zaznacza, iż celem polityki mieszkaniowej nie powinno być posiadanie mieszkania na własność, ale zapewnienie każdemu obywatelowi godnych warunków do życia.
źródło: Newseria