Izabela ma dziewięcioletniego synka, od kilku lat zawsze urządzała mu przyjęcie urodzinowe na sali zabaw. W tym roku pomyślała, iż mogłaby urządzić je w domu. Ten pomysł nie spodobał się jednak jej mężowi.
REKLAMA
Co roku rezerwujemy salę na 25-30 dzieci, do tego jest zawsze poczęstunek dla rodziców, bo często przychodzą i czekają na dzieci. W tym czasie piją kawę, jedzą ciasta. To wygodne rozwiązanie, bo nie ma bałaganu, a po wszystkim pakujemy prezenty do bagażnika i wracamy
- przyznała. Stwierdziła jednak, iż trzygodzinna zabawa nie jest warta pieniędzy, jakie muszą na nią wydać. - Zaproponowałam, żeby w tym roku zrobić mniejsze przyjęcie, tylko dla najbliższych i zrobić je w domu. Mój mąż był tym jednak oburzony, stwierdził, iż co to za atrakcja dla dziecka. Moim zdaniem na salę zabaw to możemy sobie iść sami i nie musimy wydawać na to fortuny - dodała.
Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"
Ponad 3 tys. zł na urodziny. "To przesada!"
Izabela przyznała, iż w ostatnich latach na urodziny syna wydają z mężem ponad 3 tys. zł - To ogromna kwota. Za jedno dziecko płacimy średnio 80 zł i tak nie bierzemy najdroższych pakietów. Do tego wielki tort, na szczęście robię go sama, ale składniki kosztują i ciasta dla rodziców (też ja robię) i napoje gorące dla nich. Rok temu musieliśmy dopłacić 300 zł za kawy i herbaty, moim zdaniem to dużo.
Mój mąż uważa, iż urodziny to wyjątkowy dzień i syn powinien mieć super imprezę. Może przecież mieć też super imprezę w domu, za połowę tego, co zostawiam na sali zabaw, zorganizowałabym mu fantastyczne przyjęcie, takie, jakby chciał
- stwierdziła. - Mój mąż mówi, iż jestem skąpa i żałuję na dziecko, a to nie tak. Ja po prostu mam dość robienia urodzin na sali zabaw, to kosztuje fortunę - to raz, a dwa, wcale nie jest aż takie wspaniałe, jak się wydaje. Syn co roku dostaje mnóstwo rzeczy, zabawek, z którymi potem nie wiemy, co robić, bo go nie interesują itp. Najbliżsi pytają co kupić, składają się, dają bony podarunkowe, to chociaż z prezentu syn się cieszy, ale dalsi często dają rzeczy, które potem leżą w kącie - dodała.
Zabranie dziecka z sali zabaw lub placu zabaw bywa sporym wyzwaniem.Shutterstock/makalex69
Koleżanka Izabeli powiedziała jej ostatnio, iż zrezygnowali z robienia urodzin "z pompą", spotykają się tylko w gronie najbliższych i pieniądze, które mieliby wydać na wielkie, trzygodzinne przyjęcie, przeznaczają na wspólny wyjazd. - Rok temu pojechali do Legolandu, moim zdaniem to jest wspaniałe! Mój mąż nie chce jednak o tym słyszeć, nie rozumiem go, bo nie chorujemy na nadmiar pieniędzy. Mam zamiar zaproponować synowi, iż jeżeli zrezygnuje z sali zabaw, to pojedziemy do parku rozrywki, takiego wypasionego. Może jak go przekonam, to wtedy mąż ustąpi? - zastanawiała się.
Co sądzisz o urodzinach na sali zabaw? Podoba Ci się ten zwyczaj? A może jesteś zwolennikiem organizowania innych przyjęć? Napisz do nas: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Gwarantujemy anonimowość.