Mama – Opowieści z serca rodzinnych tradycji

newsempire24.com 2 dni temu

Hej, muszę Ci opowiedzieć, co się ostatnio działo u nas. Kacper wziął ślub w wieku dwudziestu czterech lat. Jego żona, Bogna, miała dwadzieścia dwa. Była jedynaczką, jedynym późnym dzieckiem profesora i nauczycielki. Najpierw pojawiły się dwaj chłopcy, a później córka.

Teściowa, Natalia Antoniewna, przeszła na zasłużoną emeryturę i wzięła się za wnuki. Z Kacprem ich relacja była trochę dziwna on zwracał się do niej wyłącznie po imieniu i patronimiczu, a ona odpowiadała chłodno, mówiąc zawsze pan i używając pełnego jego imienia. Nie spierali się, ale przy niej Kacprowi było zimno i nieprzytulnie. Z drugiej strony, Natalia Antoniewna nigdy nie wtrącała się w ich sprawy, rozmawiała z nim uprzejmie i trzymała neutralny dystans wobec małżonków.

Miesiąc temu firma, w której Kacper pracował, zbankrutowała, więc stracił pracę. Przy kolacji Bogna rzuciła:
Na emeryturę mamy i na moje wynagrodzenie nie wytrzymamy, Kacper. Musisz szukać nowej roboty.
Łatwo to powiedzieć szukaj pracy! Trzydziestu dni Kacper walił pod drzwi, a nic nie znalazł.

Z frustracji kopnął butelkę po piwie. Na szczęście teściowa milczała, ale rzucała wieloznaczne spojrzenia. Przed ślubem przypadkiem podsłuchał rozmowę matki z córką:
Bogna, jesteś pewna, iż to ten facet, z którym chcesz spędzić życie?
Mamo, oczywiście!
Wydaje mi się, iż nie zdajesz sobie sprawy z odpowiedzialności. Gdyby ojciec żył
Mamo, przestań! Kochamy się i wszystko będzie dobrze!
A dzieci? Czy on zapewni im wszystko?
Tak, mamo!
Nie pozostało za późno, zastanów się. Jego rodzina
Mamo, kocham go!
Ojej, nie musiałabyś łamać sobie łokcie!
Nadszedł czas na gryzienie, mruknął Kacper z niedogodnym uśmiechem. Teściowa patrzyła, jakby w wodzie.

Nie chciało mu się wracać do domu. Miał wrażenie, iż żona udaje pocieszenie, mówiąc: Jutro się uda, a jego matka wzdycha i milczy w osądzie, a dzieci z uśmiechem pytają: Tato, znalazłeś już pracę?. Słuchać tego w kółko było po prostu nie do zniesienia.

Poszedł na bulwar, usiadł na ławce w parku i pod wieczór pojechał na domek letniskowy, gdzie rodzina spędzała lato od maja do września. W domu płonęło jedno okno w sypialni Natalii Antoniewnej. Skradając się, Kacper przemykał po ścieżce. Zasłona drgnęła, Kacper usiadł, wpadł w dół na kłodę.

Teściowa wyjrzała:
Coś Kacpra długo nie ma. Dzwoniłaś, Bogno?
Tak, mamo, numer niedostępny. Pewnie znowu nie znalazł pracy i wisi gdzieś.
Jej głos oblodział:
Bogno, nie śmiej tak mówić o ojcu naszych wnuków!
Ojej, mamo, serio? Po prostu wydaje mi się, iż Kacper się obija i wcale nie szuka pracy. Już miesiąc siedzi w domu przy mnie!

Po raz pierwszy od sześciu lat usłyszał, jak Natalia Antoniewna kilkakrotnie uderza pięścią w stół i podnosi głos:
Nie śmiej! Nie mów tak o mężu! Co obiecałaś, gdy wchodzisz w małżeństwo? w chorobie i w nieszczęściu! być przy nim i wspierać!
Żona wyszeptała:
Mamo, przepraszam. Nie martw się, dobrze? Po prostu jestem wykończona, zmęczona. Przepraszam, kochana.
Dobrze, idź spać, zmęczonym ruchem odgarnęła rękę Natalia Antoniewna.

Światła zgasły. Teściowa przechadzała się po pokoju, odsunęła zasłonę i wpatrywała się w ciemność, po czym podniosła wzrok ku niebu i gorliwie się ukrzyżowała:
Boże Najwyższy, łaskawy i miłosierny, chroń i zachowaj ojca moich wnuków, męża mojej córki! Nie pozwól, Panie, aby stracił wiarę w siebie! Pomóż mu, Boże, mój synu!
Szeptała i krzyżowała się, a łzy spływały po policzkach.

W sercu Kacpra rosło gorące gniazdo. Nikt nigdy za niego nie modlił się! Ani matka, surowa kobieta z urzędu miejskiego, ani ojciec tego, którego ledwie pamiętał, zniknął z życia, gdy miał pięć lat. Dorastał w przedszkolu, żłobku, szkole i świetlicy. Po studiach od razu podjął pracę, bo matka nie tolerowała lenistwa i uważała, iż Kacper sam powinien się utrzymać.

Gorączka wzbierała, rozlewała się coraz wyżej, wypełniała wnętrza i wyciekała łzami. Przypomniał sobie, jak rano teściowa wstawała pierwsza, piekła pierogi, które uwielbiał, gotowała pyszne zupy, a jej pierogi i kluski były po prostu cudami. Dbała o dzieci, sprzątała dom, sadziła w ogródku, warzyła dżemy, zalewała ogórki i kapustę, robiła różne przetwory.

Dlaczego nigdy się tym nie interesował? Dlaczego nie pochwalił jej? Oni z Bogną po prostu pracowali, rodzą dzieci i myśleli, iż tak powinno być. A może on tak naprawdę tak myślał? Przypomniało mu się, iż kiedyś cała rodzina oglądała w telewizji program o Australii, a Natalia Antoniewna wspomniała, iż całe życie marzyła, by pojechać na ten tajemniczy kontynent. On zaśmiał się, iż tam za gorąco, a kobieta w lodowej zbroi nie przejdzie.

Kacper jeszcze długo siedział przy oknie, obejmując głową własną głowę. Rankiem razem z żoną zeszli na śniadanie na werandę, spojrzeli na stół pierogi, dżemy, herbata, mleko. Dzieci z uśmiechami i euforią w oczach. Kacper podniósł wzrok i miękko rzekł:
Dzień dobry, mamo!
Teściowa zadrżała, chwilę się zastanowiła i odpowiedziała:
Dzień dobry, Kacperek!
Po dwóch tygodniach Kacper znalazł nową pracę, a po roku zorganizował Natalii Antoniewnej wyjazd na Australię, mimo jej zawziętego oporu.

No i to tyle, przyjacielu. Trzymaj się!

Idź do oryginalnego materiału