Dzidziuś staje się samodzielnym chłopcem
Kilka dni temu rozmawiałam przez telefon z moją przyjaciółką. Jej synek niedługo w tym roku zaczyna przygodę z przedszkolem. To jej jedyne dziecko – na razie, bo drugie dziecko, córeczkę przyjaciółka urodzi pod koniec tego roku.
W głosie, kiedy kolejny raz opowiadała o przedszkolu, słyszałam drżenie. Podczas tej ostatniej rozmowy rozpłakała się. "Czuję się, jakbym go porzucała" – mówiła. I chociaż doskonale rozumiem te emocje, to wiem też, iż za nimi często kryje się coś więcej niż tylko żal z powodu rozstania.
To strach, poczucie winy i lęk przed ogromną zmianą w naszym życiu. Bo nagle nasz dzidziuś przestanie nim być, staje się dużym, samodzielnym przedszkolakiem i nie wszystkie mamy są na to gotowe.
Moja przyjaciółka idzie teraz od września na zwolnienie lekarskie w ciąży. Zastanawia się, czy dobrze robi, wysyłając synka do placówki, bo te dwa zdarzenia zbiegną się w czasie. Ostatnio wspomniała, iż skoro ona będzie w domu, może lepiej byłoby, żeby syn został z nią.
Tłumaczyła, iż będą mieli czas dla siebie, zanim pojawi się młodszy brat. I tu właśnie pojawiła się u mnie myśl, iż powinnam zastopować te jej gdybania. Powiedziałam, iż przedszkole wcale nie jest oddawaniem dziecka, tylko szansą na rozwój, naukę i relacje, których nie da się odtworzyć w domu – choćby przy najlepszych chęciach.
Przedszkole to ogrom plusów dla małego dziecka
Starałam się jej też wyjaśnić, iż w tych ostatnich miesiącach z jednym dzieckiem powinna korzystać z okazji do odpoczywania, bo dwójka maluchów w porównaniu z jednym to naprawdę kosmiczna różnica.
A teraz, kiedy będzie w domu, będzie mogła wspierać swojego 3-latka w adaptacji, czasami go wcześniej odebrać z placówki, ale równocześnie będzie miała przestrzeń, żeby poleżeć i odpocząć, a nie ganiać z wielkim brzuchem za maluchem po placu zabaw.
Sama mam dwóch synów. Obaj poszli do przedszkola w wieku 2,5 roku. I powiem wprost – to była jedna z najlepszych decyzji, jakie podjęłam jako mama. Oczywiście, pierwsze dni były trudne. Były łzy – moje i ich. Ale gwałtownie zauważyłam, iż zaczynają wchodzić w świat, do którego nie mieliby dostępu, gdyby zostali w domu.
Nagle pojawiły się pierwsze piosenki, których nigdy im nie śpiewałam, wierszyki recytowane z pamięci, próby samodzielnego ubierania się czy czesania i mycia ząbków. A do tego – pierwsze prawdziwe przyjaźnie.
Przedszkole daje dzieciom mnóstwo ważnych umiejętności. Uczą się samodzielności – od jedzenia łyżką, przez sprzątanie po sobie, po radzenie sobie z drobnymi problemami bez natychmiastowej pomocy mamy.
Rozwijają język – rozmowy z rówieśnikami sprawiają, iż mówią coraz płynniej, używają nowych słów i lepiej wyrażają swoje potrzeby. Ćwiczą współpracę – uczą się czekać na swoją kolej, dzielić zabawkami, rozwiązywać konflikty. Nabierają pewności siebie, bo widzą, iż potrafią poradzić sobie w sytuacjach, w których nie ma rodzica tuż obok.
Pozwól mu na wolność i samodzielność
I jeszcze jedna rzecz – przedszkole to nie tylko korzyść dla dziecka, ale i dla rodziców. Wiem, iż często brzmi to egoistycznie, ale to zupełnie naturalne. W ciąży ciało i umysł potrzebują odpoczynku.
Jeśli twój starszak spędza część dnia w placówce, masz szansę złapać oddech, zająć się sobą, przygotować się na czas po porodzie. Uwierzcie mi, życie z dwójką dzieci to zupełnie inny poziom organizacji i energii. Ten moment "tylko dla siebie" to nie luksus – to inwestycja w zdrowie psychiczne i spokój.
Rozstania na początku są trudne, ale to nie jest porzucenie. To otwarcie drzwi do świata, w którym dziecko będzie mogło się rozwijać w sposób, w jaki nie zrobi tego w domu. Ja po czasie widzę, iż dzięki przedszkolu moi synowie są bardziej samodzielni, odważni i otwarci na innych.
I choć na początku serce ściskało mi się przy drzwiach sali, dziś wiem, iż to była dobra decyzja – zarówno dla nich, jak i dla mnie.

















