Maria Spólna: „Trudno przewidzieć, co mnie akurat zainspiruje”

opowiecie.info 6 godzin temu

Z wykształcenia jest wokalistką jazzową, na co dzień pracuje jako trenerka wokalna w Łubniańskim Ośrodku Kultury oraz Studiu Działań Kreatywnych w Opolu, a także tworzy własną muzykę jako wokalistka, pianistka i autorka piosenek w zespole Mary Drama. Rozmowę o muzyce, pracy z młodymi ludźmi oraz planach na przyszłość z Marią Spólną mogliście przeczytać jak dotąd w naszym Magazynie Województwa Opolskiego, a dziś zapraszamy do lektury także na portalu Opowiecie.info.

Od kiedy zajmuje się Pani muzyką?

Maria Spólna: Muzyka towarzyszy mi praktycznie od zawsze – mama śpiewała, tata grał na gitarze, a ja pierwsze „koncerty” zaczęłam dawać już w wieku dwóch lat, naśladując Freddiego Mercury’ego. W okresie nauki w gimnazjum i liceum grałam na gitarze, jednak moja muzyczna przygoda na poważnie rozpoczęła się na studiach. Można powiedzieć, iż rzuciłam się na głęboką wodę, bo po zaledwie roku spędzonym przy pianinie w ognisku muzycznym zdecydowałam się na wydział jazzu i muzyki estradowej w Nysie. Wtedy też zaczęłam pisać utwory, grać na fortepianie oraz akompaniować sobie. W okresie studiów dużą rolę odegrał mój nauczyciel fortepianu, który był też gitarzystą jazzowym. Do dzisiaj jestem mu wdzięczna za to, iż nauczył mnie wiele o harmonii i nakierował w stronę akompaniamentu.

Dzisiaj to Pani uczy młodsze pokolenia jako instruktorka wokalu w Łubniańskim Ośrodku Kultury oraz opolskim Studiu Działań Kreatywnych.

Maria Spólna: Tak, w ŁOK-u uczę już od 7 lat. Na początku moja grupa składała się z zaledwie czterech osób, a dzisiaj jest ich już ponad dwadzieścia. Ogromną satysfakcję daje mi obserwowanie ich rozwoju. Jedna z moich pierwszych uczennic, Jagoda Żelasko, w ubiegłym roku rozpoczęła naukę na tej samej uczelni, którą ja ukończyłam. Uznaję to też za mój mały sukces, iż idzie w moje ślady i postawiła muzykę na pierwszym miejscu, co wcale nie jest łatwe. Wielu moich uczniów bierze też udział w różnych konkursach i zdobywa nagrody. Warty wyróżnienia jest na pewno Igor Pochwała, ponieważ ma fajne podejście do muzyki – sumiennie ćwiczy i nigdy się nie zniechęca, choćby jeżeli coś nie pójdzie zgodnie z jego oczekiwaniami. Igor brał też udział w ubiegłorocznej edycji programu The Voice Kids. Wiem, iż ta przygoda była dla niego fajnym doświadczeniem i cieszę się, iż ja również mogłam trochę w niej uczestniczyć.

Patrzenie na ich postęp i sukcesy daje dużą satysfakcję?

Maria Spólna: Tak, to niesamowite uczucie. Wiadomo, iż początki zwykle są trudne – kiedy dziecko pojawia się u mnie pierwszy raz, musimy znaleźć wspólny język, co czasem zajmuje więcej czasu, ale zwykle się udaje. A kiedy uczeń jest zainteresowany, faktycznie słucha, co się do niego mówi i próbuje wykonać każde zadanie, to jest bardzo satysfakcjonujące. Szczególnie kiedy jemu też sprawia to radość.

Obowiązki instruktorki łączy Pani z własną działalnością artystyczną w ramach Mary Drama.

Maria Spólna: Mary Drama tworzę od niespełna 5 lat temu wspólnie z perkusistą Patrykiem Kensym. Początki przypadły na trudny okres pandemii, który głównie spędziliśmy w salce, przygotowując nowy materiał i decydując, jakie utwory z mojego wcześniejszego repertuaru – tworzonego przez kilkanaście lat – warto włączyć do projektu. w tej chwili pracujemy nad tym, aby muzyka Mary Drama dotarła do jak najszerszej publiczności, więc koncertujemy oraz publikujemy nasze utwory na portalu bandcamp.com. Na naszym kanale YouTube pojawił się też pierwszy teledysk, co uważam za przełom w naszej twórczości. Myślę iż dla wszystkich zespołu pierwszy profesjonalny teledysk jest dużym wydarzeniem. Zapraszam na kanał Mary Drama, piosenka nazywa się „Bałagan”.

Dlaczego w ogóle Mary Drama? Mary w oczywisty sposób nawiązuje do Pani, a drugi człon nazwy? Jest w Pani dużo dramatyzmu?

Maria Spólna: Domyślałam się, iż ktoś może zrozumieć to w taki sposób. Pewna dramatyczność rzeczywiście towarzyszy tworzeniu i występom. Dramatyczne bywają też momenty, które inspirują do pisania piosenek. Jednak w naszej nazwie „drama” wzięła się z potocznego określenia perkusisty w języku angielskim. Więc „mary” to rzeczywiście ja, a „drama” to Patryk.

Mary Drama, czyli Maria Spólna i Patryk Kensy (fot. Kamil Nowakowski)

Czy Mary Drama to Pani pierwszy zespół?

Maria Spólna: Pierwszym zespołem był Bow, który tworzyłam z perkusistą poznanym na studiach. Graliśmy razem całkiem długo, bo około 10 lat i w tym czasie bardzo dużo podróżowaliśmy. Zdarzało nam się choćby grać na ulicy albo na małych festiwalach, co łączyliśmy ze zwiedzaniem Europy. Muzycznie zahaczaliśmy o różne stylistyki – bluesa, rocka, trochę pop.

O czym jest „Bałagan” i dlaczego to właśnie do niego powstał pierwszy teledysk?

Maria Spólna: „Bałagan” jest o miłości. To tak szeroki i inspirujący temat, iż nie sposób ominąć go w swojej twórczości, choć na początku mojej drogi uważałam, iż jest nudny i banalny. Natomiast wybraliśmy właśnie ten utwór, ponieważ jest jednym z niewielu w naszym repertuarze napisanym po polsku. Głównie używam angielskiego, ponieważ nieco łatwiej przychodzi mi wtedy napisanie tekstu, który będzie zgrabny, dobrze zgrany z melodią i wpadający w ucho. Pod tym względem język polski jest dużo trudniejszy. A wiadomo, iż każdy muzyk chce, aby słuchacz zapamiętał choć część jego utworu. Tak właśnie było z „Bałaganem” – po koncertach ludzie przychodzili do nas i śpiewali fragmenty refrenu. Uznaliśmy więc, iż dobrze będzie zacząć od tej piosenki, iż może ona zachęcić większą publikę.

Dla miłośników jakiej muzyki jest Mary Drama?

Maria Spólna: Są pewne style, w których czujemy się najlepiej. Dla mnie jest to na pewno singer-songwriter, nieszczególnie jeszcze popularny w Polsce styl muzyki, w którym artysta pisze teksty, komponuje utwory i wykonuje je przy akompaniamencie akustycznych instrumentów. U nas jest to mój fortepian i perkusja Patryka, więc skład dosyć oryginalny, który może przyciągać. Zahaczamy też o jazz, bo w końcu studiowałam na wydziale jazzu i muzyki estradowej, ale nie jesteśmy składem improwizującym, więc te jazzowe naleciałości są raczej przystępne dla wszystkich słuchacza. W naszej muzyce jest też trochę akustycznego rocka i bluesa.

A jakie tematy dominują w Waszej twórczości?

Maria Spólna: Zdecydowanie jest to miłość. Oczywiście nie wszystkie nasze utwory dosłownie dotyczą tego właśnie uczucia, ale w każdej można się go doszukać gdzieś w podtekście. W pisaniu piosenek fajne jest to, iż niekoniecznie muszę tłumaczyć, co mają przekazać, tylko każdy może interpretować je na swój sposób, znaleźć w nich coś, czego się choćby nie spodziewam. To bardzo ciekawe. Staram się też nie zamykać na żadne tematy, bo trudno przewidzieć, co mnie akurat zainspiruje.

Zespół będzie obchodzić swoje pięciolecie. Czy planujecie z tej okazji coś wyjątkowego?

Maria Spólna: Na pewno powstanie kolejny teledysk i jakieś drobne wideo wyjazdowe. Zaczęliśmy też pracować nad tym, żeby odwiedzić z koncertami naszych sąsiadów – Czechy i Niemcy. Trochę się zmobilizowaliśmy, żeby wysyłać oferty i grać więcej, ponieważ wychodzimy z założenia, iż to obowiązek zespołu. Dzięki temu zyskujemy też nowych fanów, którzy z ciekawości przychodzą nas posłuchać i wpadamy im w ucho. Myślę iż na tym to polega, iż nakręcamy promocję dzięki tym koncertom, które na razie nie są duże, ale mamy nadzieję, iż będą coraz większe.

Czy w planach jest też nagranie płyty?

Maria Spólna: Zastanawiamy się nad tym. Do tej pory w miarę regularnie wydawaliśmy utwory i w tej chwili na bandcamp.com można kupić mini płytę z sześcioma piosenkami, ale tylko w wersji cyfrowej. W dzisiejszych czasach wydanie płyty jest nieco ryzykowne, ponieważ kilka osób je kupuje. Młodzi ludzie nie mają choćby odtwarzaczy. Na naszych koncertach pojawiają się jednak osoby, które pytają o płytę i z myślą o nich jakiś krążek może się pojawić. Nie wiem, czy będzie to EP (z ang. „Extended Play”, minialbum – przyp.), czy dołożymy piosenki, które planujemy nagrać w tym roku.

Wspomniała Pani, iż tworzy piosenki od kilkunastu lat. Czy wracając do tekstów napisanych 10 albo 15 lat temu wraca Pani myślami do tamtej dziewczyny, która przeżywała jakieś konkretne emocje?

Maria Spólna: Są takie momenty. Zdarza mi się znaleźć gdzieś starą notatkę i przypomnieć sobie, iż to jest piosenka i skąd się wzięła, z jaką sytuacją była związana. Bywa też tak, iż wracam do piosenki napisanej 15 lat temu, którą uważałam za głupią, a teraz widzę w niej coś, co może się podobać. Wtedy próbowałam zmieniać ją na siłę, co mi nie wychodziło, bo naturalnie powstała w takiej formie i dziś potrafię dostrzec, iż może jest prosta, ale wcale nie trzeba jej naciągać na siłę, bo powstała z jakiejś inspiracji i jest autentyczna.

Czyli wyciąga Pani takie teksty sprzed lat?

Maria Spólna: Zdarza mi się. Bardzo rzadko, ale czasem gram koncerty solo. Wtedy wyciągam takie stare utwory, których nie gram na co dzień i cieszę się tymi wspomnieniami. Pokazuję też w ten sposób słuchaczom moją muzyczną historię – od czego się zaczęło i w jaki sposób to wyewoluowało.

Dziękuję za rozmowę.

Maria Spólna jest wokalistką, pianistką i autorką tekstów (fot. Roman Rogalski)

Idź do oryginalnego materiału