Marzył tylko o chwili odpoczynku

twojacena.pl 1 tydzień temu

Wszyscy we wsi znali i nie lubili Bogusława za jego nieznośny charakter. Był żonaty z Haliną, spokojną kobietą, ale z pewnymi problemami. Nie mogła urodzić mu dzieci. Żyli razem dwanaście lat, a potomstwa wciąż nie było.

I nagle, jak grom z jasnego nieba Halina umarła. Jej matka wiedziała, iż córka coś trapi, ale ta nigdy się nie skarżyła.

Córuś, jakoś kiepsko wyglądasz ostatnio pytała matka, gdy ta rzadko odwiedzała rodziców.

Nic, mamo, nic. Czasem słabo mi się robi, głowa się kręci, ale poleżę trochę i przejdzie. Nie martw się uspokajała ją córka.

Halina nie miała w zwyczaju narzekać, zwłaszcza przed mężem. On nie znosił, gdy żona mówiła o bólu głowy czy innych dolegliwościach.

Udawanie nic ci nie da, znam was, baby. Zawsze wam coś dolega. Pracować się nie chce, więc się wymigujesz od obowiązków. Nie jęcz, nikt cię tu nie będzie żałował odpowiadał jej zwykle.

Po pogrzebie minął rok. Bogusław żył sam, ale myśli o kolejnym małżeństwie nie dawały mu spokoju. Samotność mu ciążyła, choć przywykł żyć jak wilk. Przyglądał się kobietom.

Żonę trzeba wziąć bez dzieci myślał. Nie potrzebuję cudzego potomstwa. W moim wieku same wdowy z dziećmi. Muszę znaleźć młodszą, ale która by się na mnie skusiła?

Zdawał sobie sprawę, iż jego charakter odstrasza ludzi. Nie miał przyjaciół, a kilka kobiet zgodziłoby się wyjść za niego. Wybór padł na Danutę. Nie rzucała się w oczy, była cicha, pracowita i skromna.

Pewnego dnia spotkał ją pod domem specjalnie na nią czekał.

Danuś, chodź no tu zawołał, gdy przechodziła obok.

Podniosła głowę i podeszła.

Dzień dobry powiedziała cicho.

Siemasz odpowiedział szorstko. Słuchaj, przyglądam ci się od dłuższego czasu. Wyszłabyś za mnie? Sam jestem, gospodarkę mam dobrą. Będzie nam się dobrze żyło, dzieci się urodzą. Potrzebuję dziedzica.

Ojej, nie wiem zawstydziła się Danuta. Muszę porozmawiać z mamą.

No to się naradź, a ja wieczorem do was zajrzę.

Danuta wróciła do domu i powiedziała matce:

Mamo, chyba wychodzę za mąż.

Jak to? Za kogo? Przecież żadnego chłopaka nie masz.

Bogusław dziś przyjdzie się oświadczyć

Córeczko, on jest od ciebie dużo starszy. Zastanów się dobrze, zanim się zdecydujesz. Ma ciężki charakter, wszyscy we wsi o tym wiedzą. Szeptają nawet, iż pierwszą żonę do grobu zapędził harówką, a może i gorzej. Kto tam wie, co się w cudzym domu dzieje.

Ale mamo, co ja mam wybierać? Żadni zalotnicy do mnie nie ustawiają się w kolejce, a lata lecą. A może to tylko plotki?

W końcu Danuta wyszła za Bogusława. Pierwsze miesiące obfitowały w wiejskie komentarze. Jedni litowali się nad nią:

Szkoda dziewczyny, poszła za niego na własną zgubę. Okrutny jest i odludek.

Inni mówili:

Bogusławowi się poszczęściło. Wziął cichą, będzie mu słuchać i harować bez słowa.

I tak właśnie było. Bogusław z sąsiadami żył w wiecznej niezgodzie, a teściową znosić nie mógł, więc i Danutę rzadko do niej puszczał.

Despota, jakich mało wzdychała matka, gdy córka czasem podkradała się do niej, gdy mąż był w pracy.

Mamo, wszystko dobrze, nie martw się. Jakoś to będzie. Gdy on krzyczy, ja milczę. Niech sobie wrzeszczy, a ja w duchu modlę się o cierpliwość.

Oj, córuś, z takim zrzędą całe życie będziesz musiała się modlić mówiła matka, ocierając łzy.

Danuta urodziła jednak dwóch synów w ciągu pięciu lat. Nie żeby Bogusław ich nie kochał może i kochał, ale na swój sposób. Wrzaski i przekleństwa sypały się na nich jak grad. A matka uczyła ich:

Trzymajcie się od ojca z daleka, bo jeszcze pod gorącą rękę wpadniecie.

Chłopcy gwałtownie zrozumieli, iż lepiej uciekać z domu, i spędzali czas na podwórku. Dorastali, ale Bogusław wciąż był niezadowolony.

Gdzie te leniuchy się włóczą? W domu pomoc potrzebna, a oni biegają jak szalone krzyczał, aż po całej wsi słychać było.

Danuta przywykła już do tych wybuchów. Machała ręką i milczała. Choć młodsza od męża, była od niego mądrzejsza i cierpliwsza. To na niej trzymało się całe gospodarstwo. A Bogusław coraz częściej zaglądał do wódki i urządzał awantury.

Wieśniacy widzieli to i słyszeli, ale trzymali się od niego z daleka. Wiedzieli, iż lepiej nie wchodzić mu w drogę. Z jego podwórka niosły się krzyki:

Wszyscyście mi obrzydli! Haruję od rana do nocy, was żywię, a w domu tylko wydatki i zero szacunku!

Pijacki, ochrypły głos niosDanuta stała w drzwiach, patrząc na pierwszy śnieg tej zimy, i pomyślała, iż wreszcie nastała cisza.

Idź do oryginalnego materiału