Matka dorosłych dzieci: Do dziś nie wiedzą, skąd brały się moje siniaki i zadrapania

gazeta.pl 6 godzin temu
Zdjęcie: Shutterstock/Oleg Golovnev


Sandra Butler jest seniorką, która walczy z wieloma wyzwaniami związanymi ze swoim wiekiem. Na co dzień mieszka sama i o wielu rzeczach nie mówi swoim dzieciom. Jak twierdzi, to jedyna taktyka, która pozwala jej zachować resztki wolności.
Sandra Butler jest 86-letnią pisarką, która mieszka w tej chwili w Arizonie. W jednej z ostatnich książek opisała, jak zgodnie z jej doświadczeniem wygląda przejście z procesu starzenia się do starości. W swoim seniorskim życiu codziennie walczy z wieloma wyzwaniami. Mieszka sama, ale stale opiekują się nią jej córki, które dbają, aby prawidłowo się odżywiała i prowadziła higieniczny tryb życia. Kobieta jest samodzielna, ale przyznaje, iż o pewnych aspektach swojego życia nie mówi dzieciom. Nie chce martwić swoich córek, ale chce także zachować w swoim codziennym życiu resztki autonomii. O swoim doświadczeniu opowiedziała na łamach portalu huffpost.com.


REKLAMA


Zobacz wideo Anna Lewandowska ma jedną radę dla młodych ludzi. "Nigdy się nie poddawajcie"


W relacjach z dorosłymi dziećmi nieustannie kłamie. "Nie da się tego uniknąć"
Sandra Butler zbliża się do dziewięćdziesiątki i otwarcie przyznaje, iż życie seniorki bywa bardzo uciążliwe. W obszernym artykule opublikowanym na portalu huffpost.com opowiedziała o tym, jak wygląda jej codzienność. Jej córki bardzo pilnują tego, aby dbała o dietę i odżywiała się zdrowo. Wymyśliły jej choćby jadłospis, w którym dokładnie opisały poszczególne posiłki. Butler przyznaje, iż duża część relacji z jej dziećmi, opiera się na małych kłamstwach i niedopowiedzeniach. Kiedy jest pytana o to, czy zjadła odpowiednią ilość posiłków, zawsze odpowiada twierdząco, ale nigdy nie przyznaje się do tego, iż pozwala sobie także na różnego rodzaju rarytasy i słodkości, które nie są zdrowe i wykraczają poza jej dietę.


Życie samemu w moim wieku wymaga kłamstwa. Nie da się tego uniknąć. Nie chodzi o to, iż chcę kłamać, ale po prostu uniknąć rozmowy, która na pewno będzie miała miejsce, jeżeli tego nie zrobię. Mam dwie dorosłe córki, które monitorują moje życie. Muszą mieć poczucie, iż odżywiam się zdrowo, ćwiczę i wystarczająco dużo śpię


- podkreśliła Butler. W swoim tekście wspomniała nie tylko o jedzeniowych "grzeszkach" takich jak m.in. popcorn czy rumowo-rodzynkowe lody, ale także o tym, iż z racji swojego wieku nieustannie na coś wpada i nabija sobie siniaki, które później ukrywa przed bliskimi. "Kłamię również w kwestii częstotliwości moich upadków. Takich jak potykanie się, wpadanie na coś, ocieranie się o coś, czy po prostu upadek na ziemię" - dodała. W miejscach uderzeń z racji jej wieku częściej pojawiają się siniaki i skóra wolniej się goi. Butler przyznaje, iż zdarza się jej upadać także na zewnątrz, kiedy załatwia sprawunki na mieście. Ostatnio straciła równowagę na parkingu przed supermarketem i z zaniepokojona oglądała się wokół, aby zauważyć, czy nikt nie przyłapał jej na "gorącym uczynku".


Nie jestem pewna, czy zatajanie dzieciom to, iż upadłam stanowi kolejny rodzaj kłamstwa, ale podejrzewam, iż tak. Będą się tylko martwić i udzielać mi rad, które już doskonale znam, takich jak: bądź ostrożna, rób jedną rzecz na raz czy używaj maści z arniki. Jest coraz więcej rzeczy, na temat których kłamię. To choćby nie jest kłamstwo, po prostu o nich nie wspominam


- napisała Butler. 86-latka podkreśliła, iż oprócz upadków zdarza się jej gubić przedmioty i zapominać słów, ale tym też nie chce martwić swoich dzieci.


Ma prawie 90 lat i za wszelką cenę chce zachować resztki wolności. "Będę kłamać tak długo, jak będzie mi to uchodziło na sucho"
Sandra Butler przyznała, iż mieszkając sama, czuje się często samotnie i właśnie wtedy mówi do siebie na głos, aby słyszeć jakiś głos. "Uważam, aby tego nie robić, kiedy w pobliżu są moje córki, ponieważ widok ich matki rozmawiającej z powietrzem mógłby bardzo je zaniepokoić" - podkreśliła. Butler przyznała, iż zrozumienie może znaleźć u swoich przyjaciół i rówieśników, którzy z racji wieku doskonale zdają sobie sprawę z tego, z czym się zmaga. Oni także w relacji ze swoimi dziećmi często "kłamią". Właśnie po to, aby ich niepotrzebnie nie denerwować i zachować swoją autonomię. W artykule Butler podzieliła się z czytelnikami pewną refleksją. Zastanawia się, czy jej córki tak naprawdę chciałaby wiedzieć, z czym walczy na co dzień, czy takie "kłamstwa" są komfortowym rozwiązaniem dla obu stron.


Im więcej będą wiedzieć, tym więcej zabiorą nam poczucia naszej niezależności. Nasze kłamstwa kupują nam czas, który jest cennym i bardzo ograniczonym towarem, który chcemy mieć dla siebie. Będę kłamać tak długo, jak będzie mi to uchodziło na sucho


- podsumowała Butler. Co o tym sądzicie? Jak waszym zdaniem kobieta powinna zachować się w stosunku do swoich córek? Mówić im o wszystkim, czy nie informować ich jeżeli sprawa nie jest poważna?
Idź do oryginalnego materiału