Matka: Dzieci na święta dostawały tonę plastiku. Wprowadziłam jedną zasadę

gazeta.pl 11 godzin temu
Zdjęcie: Prezenty z drugiej ręki, Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl


- Moje dzieciaki na święta dostawały niezliczoną ilość zabawek. Wiele z nich było naprawdę słabej jakości. Taki tandetny plastik, którego pełno w sklepach. Dzieci chwilę się cieszą, a potem takie rzeczy lądują w kącie i zbierają kurz. Nie wiadomo, co z tym robić. Dwa lata temu powiedziałam: dość! - opowiada Monika, mama sześcioletniego Tymka i ośmioletniego Henia. Zdradza, na jaki pomysł wpadła, by nie zastanawiać się po każdych świętach, co zrobić z nadmiarem niepotrzebnych zabawek.
Wielu rodziców przyznaje, iż po świętach mają pokoje zagracone zabawkami. Jedne są fajne, dobrej jakości, rozwijające, inne - wręcz przeciwnie, takie, iż nie do końca wiadomo, co z nimi robić. A i dzieci wielokrotnie bawią się nimi dosłownie chwilę. Mojej znajomej jeszcze kilka lat temu święta kojarzyły się z "zabawkowym horrorem".


REKLAMA


Ja i mąż mamy duże rodziny, które spotykają się na święta. Wiadomo, każdy chce coś dać chłopcom z tej okazji. W związku z tym dzieci dostawały worki, dosłownie worki, przeróżnych prezentów. W przypadku części z nich euforia kończyła się niedługo po rozpakowaniu. Bo co robić z setnym plastikowym samochodzikiem? Albo czymś innym tego typu


- mówi mi Monika. - Doszło do tego, iż z mężem robiliśmy przedświąteczne zabawkowe sprzątanie i wywalaliśmy część z nich. I zawsze mieliśmy wyrzuty sumienia, bo niektóre były całe, ale np. lichej jakości, więc jakoś głupio je komuś oddawać, a z drugiej strony, wszystkie łącznie na pewno były sporo warte - dodaje.


Zobacz wideo Proste i piękne ozdoby świąteczne. Zrobisz je sam


Moja znajoma przyznaje, iż wielokrotnie mówiła dalszym ciotkom i wujkom, których widuje tylko "od święta", by lepiej już dali dziecku dużą czekoladę niż kolejne autko. Zawsze jednak reakcja była taka sama: "No ale jak to, żeby Tymuś i Henio nie dostali od Mikołaja zabawki? Jak to tak!". Tym sposobem co roku miała "powtórkę z rozrywki" i wracała z bagażnikiem pełnym (przynajmniej częściowo) plastikowych różności.


"Dwa lata temu powiedziałam: Dość"
W końcu Monika wpadła na pewien pomysł, jak poradzić sobie z nadmiarem kiczowatych, plastikowych zabawek, nikomu tak naprawdę niepotrzebnych, a za które przecież ktoś płaci.
- Postanowiłam, iż porozmawiam z krewnymi, by składać się na jeden większy prezent i kupować dzieciom coś wartościowego. Bez narzucania żadnych sum, każdy daje tyle, ile miał przeznaczyć na prezent. Ewentualnie, jeżeli ktoś koniecznie chciał dać coś od siebie, to żeby mnie pytał, a ja podsyłam propozycje, z czego chłopcy będą się cieszyć. I żeby nie było, iż jestem zachłanna, dostosowywałam kwotę zabawki do możliwości danej osoby. Trudno, żeby jakaś daleka ciotka wydawała kilka stów na prezent dla moich dzieci. Proponowałam np. książki, puzzle i wysłałam konkretne modele, a często linki, gdzie można je kupić - opowiada moja rozmówczyni.


Prezenty z drugiej ręki Prezenty z drugiej ręki, fot. Roman Jocher / Agencja Wyborcza.pl


Mimo iż początkowo ona i jej mąż obawiali się reakcji niektórych krewnych, byli pozytywnie zaskoczeni. Wszyscy byli i są bardzo zadowoleni, część otwarcie przyznaje, iż "Monika tą propozycją zdjęła z nich wielki ciężar, ponieważ nie mieli pojęcia co kupić chłopcom i często brali to, co wciskali im sprzedawcy. Teraz wiedzą, iż dzieciaki dostaną coś, co lubią, co im się przyda itp.".


To był strzał w dziesiątkę. Szczególnie iż jak mówię, nie zażyczyłam sobie nie wiadomo jakich prezentów dla dzieci, lepiej niech ktoś im kupi choćby karty za 10 zł, które zbierają, niż tandetne autko za kilka razy więcej. Serio, od dwóch lat nie musimy się martwić z mężem, co zrobimy z tą toną plastiku, którą synowie dostawali na święta


- opowiada Monika. - Podpowiedziałam o tym sposobie kilku koleżankom i wiem, iż dwie z nich już wdrożyły taki sam plan w swoich rodzinach i też się świetnie sprawdził - dodaje.
Zamiast prezentów warto zadbać o wspólnie spędzone chwile
Pamiętajmy, iż dzieciom można kupować nie tylko zabawki na święta. Dobrym pomysłem będą również bilety np. do kina, do teatru, muzeum, sali zabaw lub jakieś interesujące warsztaty. Można też pomyśleć, jak spędzić czas razem. Nie zapominajmy, iż dzieciom nie chodzi o tonę upominków, a o poświęcone im chwile.


- Jesper Juul, wybitny duński pedagog i terapeuta rodzinny, przypomina, iż zaspokajanie każdego życzenia dziecka może paradoksalnie prowadzić do zaniedbania jego najważniejszej potrzeby: bliskości i poświęcenia czasu przez rodziców - mówi Karolina Kot, psycholożka dziecięca. - Dzieci pragną przede wszystkim poczucia, iż są dla nas ważne takie, jakie są - dodaje.
Zobacz również: Smutna twarz przy choince. Tak ci dobrzy rodzice duszą najważniejszą potrzebę dziecka
Czy też masz problem z nadmiarem zabawek, które dzieci dostają z okazji świąt? A może masz inne sposoby, jak sobie z tym radzić? Podziel się z nami swoimi przemyśleniami i pomysłami w komentarzach lub na justyna.fiedoruk@gazeta.pl.
Idź do oryginalnego materiału