Matka nie wytrzymała po 3 z biologii. Nauczycielka: "Jej podły SMS krąży po całej szkole"

mamadu.pl 2 dni temu
"Jestem nauczycielką od ponad 15 lat, ale czegoś takiego jeszcze nie przeżyłam. Po tym, jak wystawiłam uczniowi ocenę dostateczną z biologii, jego mama przysłała mi SMS-a, od którego aż zrobiło mi się słabo" – pisze do nas Dagmara.


Zwykły dzień w szkole… do czasu


"Jestem nauczycielką biologii od kilkunastu lat. Przerobiłam już naprawdę wiele – buntujących się gimnazjalistów, trudne reformy, zdalne nauczanie, niezadowolonych rodziców. Ale to, co wydarzyło się ostatnio po wystawieniu jednej z ocen, dosłownie mnie zamurowało. Otóż, wystawiłam uczniowi trójkę z biologii – zgodnie z regulaminem, punktami, sprawdzianami. Nic nadzwyczajnego. A jednak ta 'trójka' uruchomiła lawinę nienawiści.

Ale od początku. Wróciłam do domu zmęczona, jak co dzień. Otwieram telefon i widzę wiadomość od mamy mojego ucznia, Igora. Myślałam, iż to będzie grzeczne pytanie o możliwość poprawy albo zwykłe 'czy możemy porozmawiać?'. Ale nie. SMS zaczynał się niewinnie, a potem przeczytałam coś, co dosłownie mnie zmroziło…

Cytuję:


'Z taką wiedzą to pani może co najwyżej prowadzić kółko przyrody w przedszkolu'.

Zamarłam.

Gdy słowo boli bardziej niż niska pensja


To jedno zdanie uderzyło we mnie mocniej niż cokolwiek innego w ostatnich miesiącach. Nie dlatego, iż poczułam się obrażona jako nauczycielka – chociaż oczywiście tak – ale dlatego, iż po raz kolejny zobaczyłam, z jaką pogardą czasem traktuje się naszą pracę. Jakbyśmy byli darmową usługą, którą każdy może ocenić, skrytykować, a choćby obrazić – bo przecież 'to tylko nauczyciel'.

Nie jesteśmy nieomylni. Popełniamy błędy. Ale większość z nas naprawdę stara się jak może – mimo skromnych zarobków, mimo presji, mimo tego, iż system oświaty zmienia się szybciej niż podręczniki. Tylko iż nikt tego nie widzi. Widzą tylko 'trójkę', która miała być 'piątką'. I wyżywają się, bo łatwiej napisać nienawistnego SMS-a niż porozmawiać twarzą w twarz.

Ta wiadomość krąży już po całej szkole...

Uczniowie ją znają, rodzice też. Jestem teraz 'tą od przedszkola'. Jak do tego doszło? Otóż Igor zajrzał swojej mamie do telefonu. Ponoć śmiał się do łez i z dumą opowiadał kolegom, iż jego matka 'zaorała' nauczycielkę. Później zrobił screena i wrzucił go do czatu klasowego. W mgnieniu oka stałam się bohaterką obśmianego SMS-a, który miał być tylko prywatną wiadomością od rodzica do nauczyciela.

Czy boli? Tak. Ale bardziej boli, iż w tym wszystkim zapomnieliśmy o jednym: o szacunku. Do siebie nawzajem. Do pracy. Do ludzi. Bo ja naprawdę nie uczę po to, żeby komukolwiek robić krzywdę. Uczę, bo wierzę, iż wiedza i zrozumienie są warte więcej niż hejt".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału