Kiedyś było inaczej...
"Pamiętam, iż kiedy ja chodziłam do szkoły, atmosfera była zupełnie inna. Dzieci uczyły się raz lepiej, raz gorzej, ale za to wspierały się nawzajem. Gdy któryś z uczniów miał trudności z zadaniem domowym, bez problemu spisywał notatki od koleżanki czy kolegi.
Nie było wtedy takiego wyścigu, żeby na siłę zdobywać najwyższe oceny, tylko raczej chodziło o zrozumienie materiału i pomoc w nauce. Dzisiaj widzę, jak moja córka chowa swoje zeszyty i nie chce pokazać nic nikomu – bojąc się, iż ktoś wykorzysta jej pracę na własną korzyść. To smutne, jak zmieniły się relacje między uczniami.
Współczesna szkoła to niestety miejsce, gdzie panuje atmosfera podejrzliwości i wyrachowania. Moja córka widzi to codziennie na własne oczy – niedomówienia, ciche szepty, spojrzenia pełne złości lub fałszywej sympatii. Dzieci nie pomagają sobie tak, jak kiedyś, ale raczej walczą 'o swoje miejsce'. Zamiast wspierać się nawzajem, często oceniają, szukają błędów, a choćby celowo wykluczają. Nauczyciele też nie zawsze reagują na takie sytuacje – jakby było to naturalne i normalne. Czuję, iż moja córka dorasta w świecie, w którym zaufanie i prawdziwa przyjaźń są na wagę złota.
Postanowiłam porozmawiać z nauczycielką
Nie tak dawno postanowiłam porozmawiać z nauczycielką mojej córki o tym, jak bardzo stresują ją oczekiwania i rywalizacja. Liczyłam na zrozumienie i wsparcie. Niestety, usłyszałam coś, co zabolało bardziej niż jakakolwiek krytyka.
'Takie mamy czasy. Każdy chce dziś żyć w wygodzie, więc trzeba sobie na to zapracować. Trzeba się brać do roboty już od najmłodszych lat i rozpychać łokciami, jeżeli chce się coś
osiągnąć'.
Te słowa zapadły mi głęboko w pamięć – poczułam, iż zamiast pomocy dostałam zimny prysznic i brak empatii. Nie tak wyobrażałam sobie rozmowę o problemach mojej córki. 'Rozpychanie łokciami' – to sformułowanie, które idealnie oddaje ducha współczesnej szkoły i życia, które niestety coraz bardziej przypomina walkę o przetrwanie. Dzieci uczą się, iż żeby być kimś, trzeba być bezwzględnym i nie przejmować się innymi. To przerażające, iż choćby tak młodzi ludzie muszą już na starcie rywalizować bez żadnej taryfy ulgowej. Zamiast uczyć się współpracy i empatii, dzieci uczą się manipulacji, krytykowania i izolowania słabszych. To bolesna prawda, która odbija się na ich psychice i relacjach międzyludzkich.
Moja córka często wraca z lekcji przybita i zmęczona, bo czuje, iż nie może liczyć na
pomoc ani zrozumienie od rówieśników czy dorosłych. Widząc to wszystko, zastanawiam się, jaką szkołę przekażemy następnym pokoleniom. Mam nadzieję, iż kiedyś ten wyścig szczurów się skończy, a szkoła znów stanie się miejscem, gdzie dzieci mogą po
prostu być dziećmi".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).