Matka przedszkolaka: Katar? Toć to od ogrzewania podłogowego. Lista "grzechów" jest dłuższa

gazeta.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: Shutterstock, autor: Sherbak_photo


Ślinka nie tak poleciała, chęć naśladowania kolegi, udawanie, pyłek z powietrza - "powodów" kaszlu w przedszkolu, jak się okazuje, mogą być tysiące. Rodzice na różny sposób próbują nierzadko wmówić nauczycielkom, iż dziecko jest zdrowe i "dopiero w przedszkolu pierwszy raz zakaszlało".Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie przyprowadził dziecka z kaszlem czy katarem do przedszkola. I chociaż wiadomo, iż to źle, to niestety są osoby, którym zdarza się to nagminnie. O ile na lekki katar i rodzice, i wychowawczynie raczej przymykają oko, to maluch ze szklanymi oczami, czerwonym nosem i silnym kaszlem z pewnością nie powinien przebywać w placówce. Nie tylko szkodzi sobie, bo choroba się szybciej rozwija, a dziecko nie może odpocząć, ale także zaraża wszystkie dzieci wokół (a także i nauczycielki). A jak wiadomo, infekcje przedszkolne rozchodzą się z prędkością światła. Wymówki rodziców są jednak niekiedy zaskakujące.
REKLAMA






Zobacz wideo

Co zrobić, żeby dziecko lepiej spało?



Trafiłam na zabawnego TikToka, na którym widać fikcyjną rozmowę nauczycielki przedszkola (w którą wciela się pies ze śmieszną, aczkolwiek pasującą do sytuacji miną) i napis "Gdy dzwonisz do mamy dziecka, iż wymiotuje, ma temperaturę i słyszysz, iż to na pewno alergia na dywan w przedszkolu". I chociaż jest to taki "śmiech przez łzy", to doskonale wiemy, iż takie (bądź podobne) zdarzenia się niestety wielokrotnie się zdarzyły i pewnie będą się zdarzać nadal. Świadczyły o tym, chociażby komentarze, które pojawiły się pod nagraniem."U nas są tacy, co telefonów nie odbierają"Pod filmikiem głos zabrało kilkadziesiąt osób. Można wnioskować, iż zdecydowana część to... nauczyciele z przedszkola. Ich opowieści, chociaż w pierwszej chwili mogą wywołać salwy śmiechu, to w rzeczywistości są... przerażające i bardzo smutne.U nas są tacy, co telefonów nie odbierają... albo odbierają i "będę tak szybko, jak się da" i cyk 16:30- napisała jedna z internautek. "U mnie w żłobku wszystko jest 'na zęby'", "Ja kiedyś zadzwoniłam i powiedziałam, iż dziecko ma suchy kaszel, na co mama, iż to alergia na banana", "U nas katar, który jest 'tylko w szatni, jest od ogrzewania podłogowego", "Na zgłoszenie rodzicom wysypki, usłyszeliśmy, iż to chyba pająk na leżakowaniu go pogryzł...bo oni sprawdzili cały dom, w domu nie ma pająka, więc pewnie u nas..." - opowiadają też inni. Rodzice okłamują nie tylko panie, ale i innych rodzicówBardzo często w szatni można zauważyć, które dziecko jest chore. I chociaż rodzice starają się to niekiedy ukryć przed innymi i przed paniami, to jest to niekiedy wręcz niemożliwe. Sama słyszałam, jak matka kaszel dziecka tłumaczyła "ślinką, która nie tak poleciała". Słyszałam też historię, iż dziecko zaczęło kaszleć, ponieważ chciało naśladować kolegę obok. Jak widać, rodzice mają niezliczoną ilość pomysłów.


Obok mojego Jaśka przebierał się kolega z grupy. Kaszlący, zasmarkany, widać po prostu, iż chory. Na moje pytające spojrzenie w stronę matki dzieciaka usłyszałam 'tak teraz zimno na podwórku, jak się wchodzi do ciepłego budynku, to zaraz pojawia się jakiś kaszel, katar..."- mówiła mi Aneta, mama pięcioletniej Tosi. - Naprawdę rodzice myślą, iż nikt nie widzi i się nie zorientuje? Myślę, iż wiedzą, iż tak nie jest, ale wolą udawać głupich i zostawić dziecko. I tyle, bo gdyby tego nie zrobili, musieliby brać zwolnienia, angażować babcie, nianie itp. O ile nie czepiam się lekkich katarków, to wkurza mnie, iż do przedszkoli nagminnie są przyprowadzane chore dzieciaki. A przez to inne, w tym moja córka, ciągle chorują. A ja ciągle siedzę na zwolnieniu - dodaje. Z kolei Kasia stwierdziła ironicznie, iż "odkąd jej syn poszedł do przedszkola, to spotkała się z tyloma dziećmi z 'alergiami', jak nigdy wcześniej. - To taki standard, rodzice w przedszkolu wszystko potrafią na alergię zrzucić - katar, załzawione oczy, zaczerwienione oczy, kaszel. Mój mąż zażartował, iż niedługo, jak dziecko nogę skręci, to też będą mówić, iż 'to przez alergię' - powiedziała.Nauczycielka przedszkola: Rodzice zostawiają dziecko i gwałtownie ulatniają się z placówkiNauczycielka z mazowieckiego przedszkola powiedziała w rozmowie z eDzieckiem, iż niestety wielu rodziców przyprowadza chore dzieci do placówki, mimo próśb i upomnień, by tak nie robić. Od początku grudnia do przedszkola przyprowadzane są dzieci z katarem, kaszlem, a choćby takie, które gorączkują. Rodzice zostawiają dziecko i gwałtownie ulatniają się z placówki. Jak dzwonimy, iż dziecko jest chore, to ojciec lub matka, potrafią powiedzieć, iż nie mają opieki dla malucha i odbiorą je, jak będą mogli- powiedziała pani Monika (imię zmienione na potrzeby artykułu). - Są też tacy, którzy potrafią faszerować dzieci lekami jeszcze w szatni, aby maluch wszedł do sali jak nowo narodzony. Dla mnie to absurd, bo kiedyś tego nie było, a teraz to jest na porządku dziennym - dodała. Całość przeczytasz tutaj: Grypa atakuje. Nauczycielka: Siadaj, opowiem ci, co robią rodzice, aby nie brać zwolnienia


Ile rodzic może wziąć zwolnienia na dziecko?W przypadku choroby dziecka rodzic może wziąć na nie zwolnienie. Należy jednak pamiętać, iż obowiązuje limit dni, które można wykorzystać do opieki nad chorym potomkiem. Zgodnie z art. 32 ust. 1 ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby rodzic dziecka do 14. roku życia może wziąć maksymalnie do 60 dni zwolnienia w roku kalendarzowym. Przy tym należy mieć na uwadze, iż jest to suma dni na wszystkie dzieci w rodzinie.Rodzic będący na zwolnieniu lekarskim na chore dziecko otrzymuje 80 proc. podstawy wynagrodzenia. Kwota ta jest wyliczana na podstawie średniej z ostatnich 12 miesięcy. Warto pamiętać, iż strata 20 proc. wynagrodzenia jest nierzadko barierą nie do przejścia dla wielu rodziców. Wolą puścić chore dziecko do przedszkola, niż ryzykować, iż nie będą mieli pieniędzy na rachunki.Wiele matek i ojców nie ma też zwyczajnie możliwości, aby skorzystać z przywileju "L4 na dziecko", bo zwyczajnie nie ma umowy o pracę. Na zwolnienie nie idą jednak choćby tacy, którym w teorii ono przysługuje. W teorii, bo wielu pracodawców daje pracownikom do zrozumienia, iż kolejne nieobecności z powodu choroby w rodzinie nie są mile widziane. Znacie wymówki stosowane przez rodziców, by wmówić innym, iż dziecko nie jest chore? A może Wam też się zdarzyło je stosować? Podzielcie się z nami swoimi historiami! Piszcie: justyna.fedoruk@grupagazeta.pl. Zapewniam anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału