Mama powiedziała, iż syn nie jest mój.
– Chcę zrobić test DNA!
Jan stał w drzwiach, z poważnym wyrazem twarzy, pokazując, iż nie żartuje.
Magda w tym czasie zmywała naczynia i pomyślała, iż może przez szum wody słowa męża tylko jej się przywidziały.
Wyłączyła wodę i spytała ponownie:
– Co powiedziałeś?
– Chcę zrobić naszemu dziecku test DNA.
– Dlaczego? – spytała Magda, wycierając ręce.
– Bo myślę, iż syn nie jest mój.
To było zdumiewające… Ich syn, Tymoteusz, miał już cztery lata. Jan nigdy nie był wzorowym ojcem, ale do syna zawsze zachowywał się z ciepłem. Spędzał z nim czas, kupował zabawki, czasami zostawał z nim wieczorem, gdy Magda musiała gdzieś iść.
Nigdy wcześniej nie sugerował, iż wątpi w ojcostwo. Nie miał ku temu powodów. Magda i Jan pobrali się sześć lat temu, a po roku Magda dowiedziała się, iż jest w ciąży.
Byli wtedy szczęśliwi, a Magda nie miała nikogo „poza burtą”. Więc skąd to wszystko?
– Mogę wiedzieć, dlaczego tak nagle to stwierdziłeś? – dopytała Magda.
Jan uśmiechnął się ironicznie i spojrzał na nią podejrzliwie.
– Widzisz! Już próbujesz mnie zniechęcić! Gdyby twoje sumienie było czyste, nie miałabyś się czego obawiać!
To brzmiało jak jakieś niedorzeczności.
Relacja Magdy i Jana nie była jakąś wielką miłością, ale Magda uważała, iż to wszystko są bajki. Czymże to jest miłość? jeżeli z kimś jest ci dobrze, szanujecie się nawzajem i jesteście sobie wierni – to powinno wystarczyć.
Jednak nigdy wcześniej, przez lata małżeństwa, jej mąż nie upokorzył jej tak jak teraz. Mieli przecież wzajemny szacunek i zaufanie, a teraz otwarcie ją oskarża!
– Nie próbuję cię zniechęcać – odpowiedziała jak najspokojniej Magda. – Jestem po prostu ciekawa, dlaczego po czterech latach nagle uznałeś, iż Tymek nie jest twoim synem?
– Nie jest do mnie podobny! – powiedział Jan, myśląc, iż to niepodważalny argument. – Jestem blondynem, cała moja rodzina jest jasnowłosa, a Tymek ma ciemne włosy i brązowe oczy!
– A nie zauważyłeś, iż ja mam ciemne włosy i brązowe oczy? – zapytała Magda. – Przecież widzisz, iż jest wykapanym dziadkiem!
– Nie widzę, – zaprzeczył Jan, choć jeszcze pół roku temu sam mówił, jak Tymek przypomina dziadka. – Za to widzę, iż podobny do twojego kolegi!
– Którego? – spytała z ciekawości Magda.
– No tego, Marka!
Magda nie mogła się powstrzymać od śmiechu. Przed ciążą pracowała w sklepie meblowym jako menedżerka, a Marek był tam magazynierem. I Tymek wcale nie był do niego podobny. No, może tylko ciemnymi włosami.
– Janek, to jakieś bzdury, – pokręciła głową Magda. – Wiesz doskonale, iż nigdy cię nie zdradziłam!
– Tak mi mama i siostra mówiły, iż będziesz się przy tym upierać! W każdym razie, chcę, czy nie chcę, zrobię ten test!
Aha, więc wszystko stało się jasne.
Magda była osobą, która wszystkim się podobała. Była miła, łatwa w rozmowie i zawsze gotowa do pomocy. Ale miała też twardy charakter, który nie pozwalał innym po niej jeździć. jeżeli coś jej się nie podobało, mówiła o tym otwarcie. I nigdy nie była lizusem.
Ze teściową nie ułożyło się od razu. Na początku mama Jana wydawała się sympatyczną kobietą. Zawsze dbała o to, by stół był pełen, kiedy Magda z mężem przychodzili z wizytą, mówiła komplementy, podkreślając, jakie Jan ma szczęście, iż ma taką mądrą i piękną żonę. Magda myślała, iż miała szczęście trafić na teściową, bo słyszała o innych przypadkach zgoła odmiennych.
Szybko jednak wyszło na jaw, iż ta przemiła kobieta za stołem uśmiecha się, a za plecami mówi o Magdzie nieprzyjemne rzeczy. Przytyki, iż jest głupia, zła gospodyni i brzydka. Najbardziej krzywdzące było to ostatnie, bo Magda była naprawdę ładna.
Oczywiście Magda nie zamierzała przymykać na to oczu. Podczas kolejnej wizyty powiedziała teściowej wszystko w twarz, sugerując, by ta wyrobiła sobie konkretną opinię.
Prawdziwe oblicze teściowej wyszło wtedy na jaw. Magda rozwiązała problem po swojemu – przestała się z nią kontaktować. Mąż odwiedzał matkę wraz z synem, ale Magda jej do siebie nie zapraszała.
Siostra Jana była podobna do matki. Uwielbiała plotkować i obmawiać wszystkich dookoła. Według niej, zawsze wszyscy byli winni. I mąż, który ją opuścił (choć dowiedział się o romansie), i zwolnienie z pracy (przyłapano ją na kradzieży), i długi za prąd (pół roku nie płaciła!). Na początku Magda próbowała się z nią dogadać, ale jej sumienie nie pozwalało na bezmyślne przytakiwanie. Prawda, jak wiadomo, nikomu do niczego nie jest potrzebna.
Teraz okazało się, iż teściowa i szwagierka podjudzają Jana. Widocznie zatruwają mu umysł już od dawna i w końcu im się udało.
Magda postanowiła dać Janowi szansę na przemyślenie sprawy. Usiadła przy stole i poprosiła męża, by zrobił to samo.
– Janku, przecież wiesz, iż twoja rodzina, delikatnie mówiąc, mnie nie lubi. I wpajają ci jakieś głupstwa, które mogą zniszczyć nasze małżeństwo.
– jeżeli nie masz nic do ukrycia – powiedział, jakby jej nie słyszał, – to zróbmy test.
– Dobrze – zgodziła się Magda. – Ale pod jednym warunkiem.
– Jakim? – uśmiechnął się szyderczo Jan.
– Kiedy test pokaże, iż dziecko jest twoje (a pokaże), spakujesz się i wyprowadzisz do mamusi. Rozwiedziemy się.
– Dlaczego? – zmarszczył brwi Jan.
– Bo nie zamierzam żyć z człowiekiem, który mi nie ufa, choć nie ma do tego żadnych podstaw. jeżeli mama jest dla ciebie ważniejsza, idź do niej! A jeżeli zaczniesz myśleć samodzielnie, to zrozumiesz, iż nigdy bym cię nie zdradziła.
Jan się zastanowił. Magda miała nadzieję, iż mąż się opamięta i przestanie snuć teorie wyssane z palca. Ale najwyraźniej dobrze go zmanipulowano, bo po chwili oznajmił:
– Robimy test i koniec.
– W porządku, – przytaknęła Magda.
Możliwe, iż Jan uwierzył, iż syn nie jest jego, a może po prostu nie wziął jej słów na poważnie. Ale już następnego dnia Jan i Tymek mieli pobrane próbki DNA.
Test trwał tydzień. Przez ten czas Jan i Magda nie rozmawiali ze sobą. Magda zauważyła też, iż mąż jest chłodny wobec syna.
Teraz już sama niecierpliwie czekała na wyniki. Chciała wytknąć je mężowi. Magda była zdecydowana. Gdyby Jan sam z siebie zaczął podejrzewać, iż ona zdradziła go z innym, byłaby w stanie to jakoś zrozumieć. Ale tak nie było, wszystko było spokojne do momentu, kiedy posłuchał matki. A co będzie dalej? Może wymyśli jeszcze coś, by tylko ich skłócić i oczernić synową. Magda nie zamierzała tego znosić.
Kiedy przyszły wyniki, Magda poprosiła Jana, by podszedł. Otworzyła wiadomość, choćby nie patrząc na nią. Wynik znała. Podała mężowi telefon.
Jan długo i wnikliwie przyglądał się wynikowi, a potem się uśmiechnął.
– Jednak Tymek jest mój! Uff, kamień z serca! Trzeba z tej okazji zrobić imprezę!
– Oczywiście – przytaknęła Magda. – Tylko nie z powodu twojego ojcostwa – to było wiadomo od początku, kiedy zaszłam w ciążę. Z okazji naszego rozwodu.
– Jakiego rozwodu?! – zmarszczył brwi Jan. – Magda, poważnie? Tak, miałem wątpliwości! A wiesz, ilu mężczyzn wychowuje nieswoje dzieci?
– Nie wiem i nie chcę wiedzieć, – odparła stanowczo. – Wiem natomiast, iż nie zamierzam żyć z kimś, kto nie używa własnego rozumu. Kto gotów jest skrzywdzić bliską osobę, tylko dlatego, iż ktoś coś powiedział. Kto choćby synowi nie poświęcił uwagi przez cały tydzień, bo sam sobie coś ubzdurał. Odejdź, Janek.
Jan jeszcze długo próbował ratować małżeństwo. choćby przeprosił i obiecał, iż nie będzie więcej słuchać rodziny.
Ale Magda była nieugięta. To, co mogło wydawać się błahostką, ujawniło prawdziwą naturę mężczyzny, z którym żyła i któremu urodziła dziecko.
Magda współczuła kobiecie, z którą Janek kiedyś się zwiąże. Bo i jej będzie trudno, biorąc pod uwagę języki jego rodziny. Może Janek wyciągnie z tego jakąś naukę i będzie w przyszłości mądrzejszy. Choć to raczej wątpliwe. Przecież ludzie się nie zmieniają.