Matka ubrała choinkę. "Następnego dnia miałam ochotę wyrzucić ją przez okno"

gazeta.pl 7 godzin temu
- Mój dwulatek podszedł do choinki i zaczął ściągać z niej wszystkie ozdoby. Próbowałam mu tłumaczyć, ale jakoś nie brał tego do siebie - opowiada nam pani Marta, która przez chwilę żałowała, iż tak wcześnie ubrała świąteczne drzewko.
Jeszcze kilkanaście lat temu większość rodzin ubierała choinkę tuż przed Wigilią. Dziś rodzice często decydują się udekorować to świąteczne drzewko znacznie wcześniej, czasem już na początku grudnia. Chcą sprawić dzieciom jak najwięcej euforii i jak najdłużej cieszyć się świątecznym klimatem. Tak właśnie zrobiła nasza czytelniczka, pani Marta (mama dwójki dzieci, w wieku sześciu i dwóch lat), która w tym roku postanowiła rozpocząć przygotowania wyjątkowo wcześnie.

REKLAMA







Zobacz wideo Czy święta 2025 będą droższe? Polacy odpowiadają



- 6 grudnia całą rodziną pojechaliśmy na farmę wybrać choinkę. Było świetnie, dzieciaki same znalazły wymarzone drzewko, a panowie przy nas je ścięli i przewieźli traktorem. Kupiliśmy piękną jodełkę, no cudo, szkoda, iż wcześniej nie wiedzieliśmy, iż takie fajne miejsce jest kilka kilometrów od nas. Po powrocie do domu zabraliśmy się za ubieranie. Wszystko było jak niemal idealnie, ale tylko do momentu, w którym powiesiliśmy ostatnią bombkę - wspomina nasza czytelniczka.
Wszystko wyglądało jak z bajkowego instagramowego obrazka. Potem jednak pani Marta i jej rodzina zderzyła się z rzeczywistością, która nie bierze jeńców. Rzeczywistością rodzica małego dziecka. Gdy tylko drzewko zostało udekorowane, do akcji wkroczył najmłodszy członek rodziny. - Mój dwulatek podszedł do choinki i zaczął ściągać z niej wszystkie ozdoby. Próbowałam mu tłumaczyć, ale jakoś (co znów mnie jakoś nie szokuje specjalnie) nie brał tego do siebie. W sumie trudno mu się dziwić, przecież to jeszcze małe dziecko. Z jednej strony miałam dość, ale z drugiej widziałam w tym swój urok. Te jego iskierki w oczach i ten anielski uśmiech, gdy udało mu się ściągnąć najładniejszą bombkę w kształcie misia, są nie do opisania - relacjonuje pani Marta.


Jak mówi, początkowo myślała, iż to tylko chwilowa zabawa, która po kilku minutach po prostu się dziecku znudzi, ale tak się nie stało. - Następnego dnia mój syn przeszedł już samego siebie. Ten dwuletni maluszek przysunął krzesło do choinki i zaczął ściągać z niej wszystkie biało-czerwone laseczki. Wiedział, co dobre. Zaraz dołączyła do niego starsza siostra, która zabrała się za cukierki. Mąż potajemnie też coś tam skubnął sobie. Gorzej, iż potem mały zainteresował się lampkami - opowiada kobieta.
Dwulatek wszedł na nowy poziom eksploracji drzewka i skupił się na kablach, przyciskach i migających światełkach. Pani Marta przyznaje, iż tutaj musiała natychmiast zareagować, bo obawiała się, iż maluch pociągnie za przewód i przewróci całą choinkę lub włoży przewód do ust.



Emocje sięgnęły zenitu
- To świąteczne drzewko mamy dopiero trzy dni, a już miałam ochotę je rozebrać albo wyrzucić przez okno - mówi z uśmiechem na twarzy. Po czym dodaje: - Ale nie ze mną te numery. Choinka bez lizaków i cukierków jakoś mi się nie widzi, dlatego upiekłyśmy z córką kruche ciasteczka i pierniczki, którymi ją przyozdobiłyśmy. No i teraz mój synek może już sobie do niej podchodzić i zjadać te słodkości to woli. O, i to jest dobre rozwiązanie. A w weekend jeszcze może ususzę pomarańcze - podsumowuje.
Swoją historią, a adekwatnie radą podzieliła się z nami także pani Natalia, która rok temu prowadziła podobną batalię z ciekawskim maluchem. Jak mówi, teraz postanowiła pokombinować i trochę przechytrzyć swoją niespełna trzyletnią córeczkę. - Nie dziwcie mi się, ale mam dość świątecznych ozdób porozrzucanych po całym domu, już wolę potykać się o klocki czy lalki niż o bombki. I dopóki moje dziecko nie przestanie wykazywać tak dużego zainteresowania choinką, to nie będzie ona stała tradycyjnie, w centralnym punkcie salonu. Już od teściowej usłyszałam, iż przesadzam, ale niech tam sobie mówi, co chce - opowiada kobieta.


W tym roku pani Natalia kupiła niewielki świerk, który ustawiła wysoko, poza zasięgiem małych rączek. Drzewko stoi na stole, do którego dziewczynka jeszcze dobrze nie dosięga. - Nie podejdzie do choinki i nie rozbierze jej w kilka minut, a gdy się tam zbliża, mamy czas na interwencję - dodaje. Jak widać, wizja idealnie ubranej choinki często przegrywa z rzeczywistością, gdy w domu mieszka ciekawski maluch. Bombki przestają być dekoracją, a stają się zabawkami, lampki kuszą, a kolorowe lizaki wręcz proszą się, by je ściągnąć. Ale czy to właśnie nie jest urok tych magicznych świąt?
Chcesz dodać coś od siebie? A może masz historię, którą chcesz się z nami podzielić? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl. Gwarantujemy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału