„Matka usiadła mi na karku i macha nogami” – gdy to przeczytałam, włosy stanęły mi dęba

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Tak się złożyło, iż syn wraz ze swoją rodziną mieszkali w moim mieszkaniu. Młodzi wprowadzili się do mnie zaraz po ślubie. Razem z synem i synową przeżyłam narodziny ich dzieci oraz wszystkie ich dziecięce choroby.

Synowa, ani po pierwszym, ani po drugim, ani po trzecim dziecku, nie pozostawała długo na urlopie macierzyńskim. Razem z nią na zmianę zajmowaliśmy się chorymi dziećmi, gdy były potrzebne zwolnienia lekarskie.

Wieczna bieganina, domowe obowiązki i codzienne problemy nie pozwalały mi się zrelaksować.

Szczerze mówiąc, emerytury wyczekiwałam jak daru od losu. Niemal jak w wojsku wykreślałam kolejne dni w kalendarzu.

Mój osobisty raj trwał dokładnie sześć miesięcy.

Każdego ranka odprowadzałam syna i synową do pracy, przygotowywałam śniadanie dla wnuków, karmiłam ich, a potem odprowadzałam do przedszkola i szkoły. Po południu spacerowałam z najmłodszą wnuczką po parku, a później wracałyśmy do domu, gdzie przygotowywałam obiad, sprzątałam, robiłam pranie i zajmowałam się domem. Wieczorami dzieci chodziły na zajęcia w szkole muzycznej – również pod moim nadzorem.

Każdy dzień miałam zaplanowany co do minuty. Mimo to znajdowałam chwilę na swoje hobby – czytanie książek i haftowanie.

Pewnego dnia dostałam SMS od syna. Gdy go przeczytałam, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W pierwszej chwili pomyślałam, iż to jakiś okrutny żart. Później dowiedziałam się, iż wiadomość była przeznaczona dla kogoś innego.

Jednak było już za późno – te słowa jak ciężki kamień spadły na moją duszę. Powiedziałam synowi, iż mu wybaczam, ale mieszkanie z nim i jego rodziną pod jednym dachem nie było już możliwe.

Do tej pory nie mogę zrozumieć, jak mógł napisać: „Matka usiadła mi na karku i macha nogami, a my musimy jeszcze wydawać pieniądze na jej leki”.

Całą swoją emeryturę, co do grosza, wkładałam do wspólnego budżetu. Większość leków dostaję za darmo, ponieważ jako emerytka mam takie uprawnienia.

Nie powiedziałam synowi ani słowa więcej. Po prostu wynajęłam mieszkanie i wyprowadziłam się, tłumacząc, iż będzie mi wygodniej mieszkać samej.

Niestety, opłacenie wynajmu pochłaniało niemal całą moją emeryturę.

Przed przejściem na emeryturę kupiłam sobie laptop. Synowa próbowała mnie odwieść od tego zakupu, twierdząc, iż nie będę w stanie go obsłużyć.

Poradziłam sobie. Córka jednej z moich przyjaciółek pomogła mi wszystkiego się nauczyć. Zrobiłam zdjęcia swoich haftów i zamieściłam je w mediach społecznościowych. Poprosiłam także byłe koleżanki z pracy o reklamę. Już po tygodniu moje hobby zaczęło przynosić pierwsze pieniądze.

Choć na początku były to niewielkie kwoty, wiedziałam, iż dzięki nim nie będę musiała prosić syna o pomoc finansową. Po miesiącu jedna z sąsiadek zapytała mnie, czy mogłabym za opłatą nauczyć jej wnuczkę haftowania.

Ta dziewczynka była moją pierwszą uczennicą. niedługo pojawiły się dwie kolejne. Rodzice uczennic hojnie wynagradzali moje lekcje.

Stopniowo moje życie wróciło do normy, choć kontakt z rodziną syna ograniczył się do sporadycznych spotkań przy rodzinnych okazjach. I to mi wystarczy.

Idź do oryginalnego materiału