Mąż Gosi był dyrektorem największej firmy w mieście. Wszyscy mówili "muchy by nie skrzywdził, przestań go oczerniać"

kobieta.onet.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: Na zdjęciach ratował pieski. W domu dusił mnie za krzywo zaprasowany kant


Krzysiek wrócił w rodzinne strony jako bohater – z dobrą pracą, ciężarną żoną, służbowym autem i domem, o którym w Warszawie mógłby pomarzyć. Sąsiadki plotkowały, iż mógł znaleźć ładniejszą, bo Gosia – blada, wychudzona, zgaszona – nie przypominała już siebie. Ludzie mówili, iż zadziera nosa, a ona unikała spojrzeń, wstydząc się piekła, które Krzysiek codziennie urządzał w ich domu.
Idź do oryginalnego materiału