Drodzy czytelnicy, dziś opublikuję historię, w której miłość i duma splatają się ze sobą. Szczęśliwi ci, którzy nie muszą wybierać między nimi, by utrzymać zdrową relację. W prawdziwym życiu nie ma sielanki, jaką pokazują w filmach. Związki rozpadają się, gdy partnerzy nie potrafią razem pokonać trudności. Miłość to nie tylko uczucie — to także codzienne wysiłki, a sama „szczęśliwa gwiazda” nie wystarczy, by zbudować trwały związek.
Miłość, rozczarowanie i duma
Kiedyś usłyszałam od mojego męża, iż to moja duma jest powodem wszystkich problemów. Gdybym była „prostsza”, wszystko byłoby łatwiejsze. Miałam rzekomo wymyślać problemy i przeszkody na siłę. Te słowa padły, gdy odmówiłam wybaczenia jego „drobnej pomyłki”. „Drobna pomyłka” według niego to zdrada. Dowiedziawszy się o niej, spakowałam rzeczy i powiedziałam, iż chcę rozwodu. Oto wam historia o miłości i dumie.
Jak się poznaliśmy
Poznałam Piotra pięć lat temu. Studiowaliśmy na jednym uniwersytecie: ja — polonistykę, on — muzykologię. Zakochałam się po uszy w długowłosym chłopaku z gitarą i zachrypniętym głosem. Wieczorami przychodził do naszego akademika i razem śpiewaliśmy w grupie przyjaciół. Piotr nie od razu zwrócił na mnie uwagę. Najpierw interesował się moją współlokatorką.
Pamiętam, jak zaprosiła go do naszego pokoju, prosząc o pomoc w zadaniu z matematyki, a sama poszła na tańce. Siedział nad książką godzinę, męcząc się, żeby zrobić na niej wrażenie. W końcu zlitowałam się i usiadłam obok, by pomóc. Zanim Karina wróciła późną nocą, my z Piotrem przegadaliśmy wiele godzin. Byłam wtedy najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
Życie po ślubie
W tamtym czasie wybaczałam Piotrowi wszystko: rozrzucone rzeczy, brudne naczynia, niespełnione obietnice. Byłam zakochana do szaleństwa. Przyjaciółki mówiły mi, iż taki układ długo nie potrwa, ale myślałam, iż mi zazdroszczą. Przecież Piotr był najromantyczniejszy ze wszystkich. Pisał dla mnie wiersze, przynosił kwiaty. „Polubię sama umyć podłogi” — myślałam — „byleby mój kochany Piotrek był przy mnie”.
Koniec iluzji
Moja ślepa miłość zaczęła się kończyć, kiedy urodził się nasz syn. Wtedy zrozumiałam, iż byliśmy zbyt niedojrzali, by zostać rodzicami. Cała opieka nad dzieckiem spadła na mnie. W tym czasie Piotr „szukał inspiracji” i ciągle znikał. Jego „plany o idealnej rodzinie” okazały się pustymi słowami. Byłam wyczerpana i rozczarowana, ale przez cały czas miałam nadzieję, iż w końcu zrozumie, iż jestem u kresu sił.
Niestety, kiedy nasz syn miał kilka miesięcy, przez przypadek odkryłam, iż Piotr ma kochankę. Zobaczyłam wiadomość od „Magdy”, która pisała, iż czeka na niego z kolacją i nową bielizną.
Nie wybaczyłam
Nie krzyczałam, nie płakałam. Byłam tak zmęczona, iż nie miałam siły na sceny zazdrości. Spakowałam rzeczy, ubrałam dziecko i pojechałam do mamy. Piotr, który w tym czasie świetnie bawił się z Magdą, następnego dnia zjawił się z kwiatami. Próbował mnie przeprosić, usprawiedliwiał się i mówił, iż jestem „głupia i dumna”. Według niego powinnam zachować się jak „mądra kobieta” i „uratować rodzinę”, bo przecież „wszyscy faceci czasem błądzą”.
Pierwszy raz w życiu było mi niedobrze na jego widok. Kiedy zrozumiał, iż nie zamierzam go słuchać, wściekły odjechał.
Wybrałam siebie
Długo próbował mnie „naprawić” i robić emocjonalne sceny, ale ja już podjęłam decyzję. Wybrałam siebie. Miłość zaczyna się od szacunku do siebie samej. Bez tego nie ma mowy o zdrowym związku. Piotr i jego rodzina próbowali mnie przekonać, iż to ja jestem winna rozpadowi małżeństwa. Była teściowa dzwoniła na przemian — to błagała, żebym wybaczyła jej „biednemu synkowi”, to oskarżała mnie, iż „zniszczyłam mu życie”.
W końcu rozwiedliśmy się. Piotr czasem przesyła pieniądze dla syna, a ja układam swoje życie na nowo. Przy wsparciu rodziców i przyjaciół powoli odzyskałam spokój.
Wnioski
Miłość i duma mogą istnieć razem. choćby powinny. Ważne, by być z adekwatną osobą. Żadne uczucie nie jest warte tego, by zapomnieć o własnych potrzebach i szacunku do samej siebie.