Mąż powiedział, iż jeżeli urodzę córkę, to nie odbierze nas ze szpitala – i dotrzymał słowa

przytulnosc.pl 3 dni temu

Oto moja historia – mam na imię Marlena, mam 28 lat. Jestem rozwiedziona i samotnie wychowuję córkę, która ma rok. w tej chwili przebywam na urlopie macierzyńskim, a moi rodzice pomagają nam, ponieważ mojemu byłemu mężowi córka nie jest potrzebna.

Kiedy miałam 26 lat, wyszłam za mąż. Nasze wspólne życie było spokojne, rzadko kłóciliśmy się czy spieraliśmy. Oboje mieliśmy dobre prace i porównywalne pensje. Chcieliśmy jak najszybciej zostać rodzicami. Mój mąż marzył o synu – i to był dla niego priorytet. Nie zwracałam na to większej uwagi, bo przecież wielu mężczyzn chce mieć syna jako pierwsze dziecko. Mój ojciec kocha mnie i moją siostrę bezgranicznie, więc nie widziałam w tym nic złego.

Moja ciąża przebiegała z komplikacjami. Często musiałam trafiać do szpitala na podtrzymanie. Pierwsze USG wykazało, iż najprawdopodobniej urodzę córkę. Gdy powiedziałam o tym mężowi, od razu stwierdził, iż to niemożliwe – według niego mógł mieć tylko syna. Śmiałam się, myśląc, iż to żart. Przecież płeć dziecka nie powinna mieć znaczenia – to nasze dziecko!

Dziewięć miesięcy minęło szybko, nadszedł czas porodu. Miałam zaplanowane cesarskie cięcie. Nigdy nie zapomnę, jak mąż żegnał mnie przed wyjazdem do szpitala. Powiedział wtedy: „Jeśli urodzisz córkę, nie przyjadę po was do szpitala”. Dopiero wtedy zaczęłam coś rozumieć. Ogarnął mnie ogromny niepokój.

Następnego ranka przyszła na świat moja ukochana córeczka. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie! Gdy wybudziłam się z narkozy, zadzwoniłam do męża, by podzielić się tą radością. Przez kilka sekund panowała cisza, a potem usłyszałam tylko długie sygnały rozłączenia. Próbowałam dzwonić ponownie – i jeszcze raz, i kolejne razy… Wysyłałam wiadomości, ale nie było żadnej odpowiedzi. Moi rodzice pojechali do naszego mieszkania, ale męża tam nie było.

Ze szpitala odebrali mnie rodzice i siostra. Mąż ani jego rodzina się nie pojawili.

Zostałam sama z córeczką. Mąż zniknął i nie odbierał telefonów. Na szczęście mieszkanie odziedziczyłam po babci, więc przynajmniej nie musiałam martwić się o dach nad głową. Nie chciałam być ciężarem dla rodziców i korzystać z ich wsparcia finansowego. Dziś, kiedy emocje już opadły, łatwiej mi opowiedzieć swoją historię.

Kiedy doszłam do siebie, od razu złożyłam pozew o rozwód. Teściowie choćby nie chcieli zobaczyć swojej wnuczki. Sąd zobowiązał „ojca” do płacenia alimentów, co robił regularnie. Po pół roku były mąż pojawił się w moich drzwiach. Wyglądał na przygnębionego i zmęczonego życiem. Nagle zapragnął rodziny i córki.

Tylko iż ja już nie chciałam takiego męża, a moja córka nie potrzebowała ojca, który ją odrzucił tylko dlatego, iż urodziła się dziewczynką. Teściowie pojawili się później, ale ich również nie wpuściłam i nie zamierzam tego robić. Na sam ich widok czuję mdłości.

Idź do oryginalnego materiału