Kiedy Dawid w końcu ze mnie wyszedł, nie poczułam nic, prócz ulgi, iż już nie boli. Zastanawiałam się, czy to jest w ogóle możliwe, żeby niczego nie czuć do swojego dziecka. Ciąża była dla mnie cudownym okresem harmonii i oczekiwania na zmianę w naszym życiu. A potem nastąpił poród. I w zasadzie ten dzień oddzielił grubą kreską wszystko, co wydarzyło się potem. Nie umiem myśleć o swoim życiu inaczej niż "przed i po" narodzinach syna. I w tym "po" widzę adekwatnie tylko czarną plamę — zwierza się Agnieszka.