REKLAMA
Dane z prawie 100 proc. szkół pokazują, iż najwięcej uczestników jest w szkołach podstawowych - 804 539 uczniów (40,36 proc. uprawnionych), w liceach ogólnokształcących 55 003 (10,08 proc.), a w technikach 30 729 (7,78 proc.), w branżowych szkołach I stopnia 27457 (14,40 proc.), szkołach artystycznych 3083 (18,33 proc.)- czytamy na stronie MEN. Największy odsetek uczniów, którzy zapisali się na ten przedmiot, jest w Gorzowie Wielkopolskim (35,66 proc.), najmniej w Rzeszowie (14,49 proc.).
Zobacz wideo
Ta szkoła jest warta 124 miliony. "Dajemy szanse każdemu, kto chce się u nas uczyć"
Dane frekwencji w województwach przedstawiają się następująco:Dolnośląskie – 69 317 uczniów (29,90 proc.)Kujawsko-Pomorskie – 60 403 (37,26 proc.)Lubelskie – 34 362 (21,72 proc.)Lubuskie – 31 378 (38,31 proc.)Łódzkie – 61 646 (32,66 proc.)Małopolskie – 65 385 (22,27 proc.)Mazowieckie – 128 639 (25,80 proc.)Opolskie – 22 576 (32,30 proc.)Podkarpackie – 28 804 (17,19 proc.)Podlaskie – 18 749 (21,53 proc.)Pomorskie – 62 045 (29,51 proc.)Śląskie – 111 283 (31,70 proc.)Świętokrzyskie – 25 054 (28,54 proc.)Warmińsko-Mazurskie – 34 332 (32,00 proc.)Wielkopolskie – 122 054 (38,59 proc.)Zachodniopomorskie – 44 883 (34,60 proc.)MEN podkreśla, iż nowy przedmiot ma wielowymiarowy charakter, a jego celem jest przekazanie młodzieży rzetelnej wiedzy oraz umiejętności, które pozwolą im podejmować świadome decyzje zdrowotne i zadbać o zdrowy styl życia.Nie ogranicza się jedynie do przekazywania wiedzy medycznej czy biologicznej, ale porusza także kwestie emocji, relacji międzyludzkich, wartości czy odpowiedzialności. Edukacja zdrowotna rozwija zdolności komunikacji, empatii i troski o siebie i otoczenie, a także uczy, jak chronić się przed zagrożeniami - od chorób zakaźnych, przez uzależnienia, po dezinformację- czytamy w komunikacie MEN, w którym podkreślono, iż program tego przedmiotu został opracowany przy "współpracy Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki, z udziałem ekspertów różnych dziedzin, takich jak lekarze, nauczyciele oraz specjaliści od aktywności fizycznej, zdrowia psychicznego i profilaktyki".
Niewielu uczniów zapisało się na edukację zdrowotną Shutterstock, autor: Vereshchagin Dmitry
Rodzice: Polityczna zagrywka, z wartościowego przedmiotu zrobiono szopkęNiektórzy rodzice uważają, iż wpływ na frekwencję, jeżeli chodzi o edukację zdrowotną, mają politycy, którzy "znaleźli sobie powód do kłótni". Ich zdaniem tematyka poruszana na zajęciach i dobro uczniów było w tym przypadku sprawą drugorzędną.Myślę, iż edukacja zdrowotna stała się politycznym pomysłem na konflikt w społeczeństwie. Wiele osób krytykowało i krytykuje edukację zdrowotną, nie mając przy tym pojęcia, czego dzieci uczą się na tych zajęciach. To przykre i straszne- stwierdziła Oliwia, mama dwunastoletniej Igi. - Politycy znaleźli powód, by coś mówić i by o nich pisano. Większość tych, co najgłośniej krzyczała nie ma choćby pojęcia o tym, co się dzieje w szkołach i jakie są dzisiejsze dzieciaki.Podobne zdanie ma Judyta. - Edukacja zdrowotna to polityczna zagrywka, z wartościowego przedmiotu zrobiono szopkę. Każdy, kto jest chociaż trochę zainteresowany rozwojem współczesnego młodego człowieka, wie, iż na tych lekcjach jest poruszanych mnóstwo potrzebnych mu zagadnień.
Wszyscy przeciwnicy sprowadzili edukację zdrowotną do seksualizacji. I to tylko dlatego, iż poruszane są metody antykoncepcji. Dane nie pozostawiają złudzeń, młodzież coraz wcześniej zaczyna inicjację seksualną, więc dobrze, gdyby wiedziała, jak się zabezpieczać- stwierdziła. - Najgorsze jest to, iż ci krzykacze często nie poruszają tego tematu z dziećmi w domu. Nie oszukujmy się w wielu rodzinach to przez cały czas temat tabu. A potem szok i niedowierzanie, iż jest tyle nastoletnich matek. Ręce opadają - dodała.Matka: Syn nauczył się wielu wartościowych rzeczyKamila wysłała swojego syna, ucznia czwartej klasy, na edukację zdrowotną i jest bardzo zadowolona. - Syn chodzi na zajęcia i je sobie chwali. Prowadzi je fajny nauczyciel wychowania fizycznego, który ma świetne podejście do dzieciaków. W sumie u nas prawie cała klasa uczęszcza na te lekcje.Niedawno poruszono na nich temat zdrowego odżywiania. Nauczyciel włączył im film 'Super size me'". Syn był tym bardzo przejęty. Opowiadał mi potem o fast foodach i z miesiąc nie słyszałam jęczenia, iż chce iść na frytki i hamburgera, jak dla mnie rewelacja - przyznała. Dodała, iż cieszy się, iż w szkołach pojawił się taki przedmiot.Syn Eweliny zacznie chodzić na edukację zdrowotną za rok, gdy będzie już mógł. Nasza rozmówczyni nie ma wątpliwości, iż zapisze go na zajęcia. - Moim zdaniem to jest bardzo potrzebne.
Współczesny świat stawia przed dziećmi wiele wyzwań, dlatego wiedza o zdrowiu, emocjach i świadomym dbaniu o siebie jest naprawdę bezcenna.- powiedziała. - Mam nadzieję, iż lekcje pomogą mu lepiej zrozumieć pewne kwestie, o których być może nie będzie chciał z nami rozmawiać - dodała.Nie zapisała na zajęcia i nie zamierza. "Nie widzę potrzeby"Renata ma odmienne zdanie, uważa, iż zajęcia z edukacji zdrowotnej "bardziej szkodzą, niż pomagają". - Nie widzę potrzeby, by moje dziecko na nie chodziło. Nie ulegam propagandzie i temu co jest modne. Skoro tyle osób mówi, iż to jest złe, to chyba coś jest na rzeczy. I nie podoba mi się tematyka, jaka ma być na tych lekcjach poruszana, mam dużo wątpliwości. Wolę różne rzeczy wyjaśnić swojemu dziecku samodzielnie - podsumowała. Milena z kolei ma wątpliwości, czy za rok, gdy syn będzie w czwartej klasie, zapisać go na lekcje. - Mam mieszane uczucia, nie bardzo wiem, dlaczego zdania odnośnie tych zajęć są tak mocno podzielone. Muszę się dobrze zagłębić w tematy, jakie będą poruszane podczas lekcji i wtedy podejmę decyzję. Na pewno nie zrobię tego ot tak, bo ktoś mi coś powiedział - wyjaśniła.Co myślisz o edukacji zdrowotnej? Czy Twoim zdaniem takie zajęcia są potrzebne? Napisz do nas: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Zapewniamy anonimowość.








