Miała tylko sprzedać jej laptopa. Syn wyjechał, ona skończyła w domu seniorki. "Miałam numery do kont"

gazeta.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: shutterstock.com/Sorbis


Sklep ze sprzętem RTV i AGD. Do Natalii podchodzi seniorka, by kupić jeden z droższych modeli laptopów. Sprzedawczyni nie sądziła, iż kolejnego dnia skończy u niej w domu przy suto zastawionym stole, mając pełny dostęp do konta bankowego kobiety.
Natalia pracuje w sieci sklepów sprzedających sprzęt AGD i RTV, komputery oraz telefony. Pewnego dnia do salonu przyszła starsza kobieta i oznajmiła, iż potrzebuje laptopa. - Swoją historię zaczęła od tego, iż mąż zmarł, a syn wyjechał za granicę. Postanowiła więc kupić komputer, aby móc przez internet opłacić rachunki. Początkowo nie wiedziałam, jak trudna jest jej sytuacja - twierdzi nasza czytelniczka.


REKLAMA


"Klientka wróciła ponownie"
Sprzedawczyni zaprezentowała klientce kilka komputerów, ale ta nie dopuszczała innej możliwości jak tylko kupno jednego z najdroższych modeli gamingowych. - Próbowałam jej wyjaśnić, iż przepłaca. Nie wykorzysta choćby w kilku procentach możliwości takiego sprzętu. Mimo to klientka była uparta, bo chciała, aby komputer dobrze działał. Myślała, iż skoro jest drogi, będzie łatwy w obsłudze i gwałtownie się nie zepsuje - wyjaśnia nam Natalia. Naszą czytelniczkę ogarnęły wyrzuty sumienia. Nie zdołała jednak przekonać seniorki do zmiany zdania. Klientka wróciła do domu z nowym komputerem, ale następnego dnia ponownie przyszła do sklepu.


Zobacz wideo Jaką mamą jest Anna Wendzikowska? "Jeśli ktoś krzywdzi moje dziecko, budzi się we mnie matka lwica"


- Odnalazła mnie i poprosiła o pomoc. Znów powtórzyła, iż syn jest za granicą, a ona zwyczajnie nie potrafi zrobić podstawowych opłat. Poprosiła, żebym odwiedziła ją po pracy. Będę szczera. Zrobiło mi się jej szkoda. To mała miejscowość, więc nie miałam do niej daleko. Powiedziałam, iż po pracy zajdę - twierdzi.
Mieszkanie seniorki znajdowało się nie po drodze, a Natalia marzyła tylko o tym, by odpocząć we własnym mieszkaniu. Postanowiła jednak wywiązać się ze swojej obietnicy. Liczyła, iż dość gwałtownie upora się z zapisaniem na komputerze klientki konkretnych zakładek do stron banku czy spółdzielni mieszkaniowej. Nie spodziewała się jednak tego, co zastanie.
"Chciałam tylko wejść i wyjść"
Ledwie Natalia przekroczyła próg, a już wiedziała, iż do domu to gwałtownie nie wróci. Ujrzała meblościanki pełne rodzinnych pamiątek, fotografie stojące na parapetach, małego psa śpiącego na perskim dywanie i przykryty białym obrusem, suto zastawiony stół. Seniorka bardzo przygotowała się na tę wizytę. Zadbała, by w wazonie stały świeże kwiaty, wybrała elegancką porcelanę, a na półmiskach rozłożyła przeróżne przekąski.
- Chciałam tylko wejść i wyjść, ale gwałtownie nałożyła mi ciasto, zaparzyła jednocześnie kawę i herbatę, przygotowała inne ciasteczka. Ewidentnie zamierzała ugościć mnie po królewsku. Chociaż spieszyłam się do domu, niegrzecznie byłoby mi odmówić. Obejrzałam pół albumu rodzinnego, opowiedziała mi o synu, byłym mężu, psie - wspomina.


Po wszystkim klientka zaprowadziła Natalię do pokoju, w którym stał komputer. Na drugim końcu biurka poniewierał się jego poprzednik - staroć z jeszcze kineskopowym monitorem. Gdy Natalia usiadła, seniorka wyjęła z szuflady karteczkę i bez wahania podała ją kobiecie. - Tam były wszystkie dane. Login do banku, pesel, różne hasła. Powiedziałam tej pani, iż nie powinna udostępniać takich danych obcym osobom. Ta jednak oznajmiła, iż mi ufa - przyznaje.


"Z łatwością mogłam ją okraść"
Natalia opłaciła rachunki za prąd, wodę, gaz i mieszkanie. Podczas całego procesu, seniorka kilka razy wychodziła z pokoju. - Na koncie miała dużą sumę pieniędzy. Z łatwością mogłam ją okraść. Zrobiłabym przelew na własne konto z jej własnego komputera, a ta choćby by nie zauważyła - twierdzi.
Po zrobieniu wszystkich opłat Natalia napisała seniorce szczegółową instrukcję dotyczącą tego, jak na przyszłość zrobić przelew przez internet. W przypadku powtarzających się opłat uruchomiła zlecenie stałe. Jak podkreśla, cały czas ogarniał ją jednak niepokój wymieszany z wielkim współczuciem. - Nie wiem jednak, jak sobie poradzi, gdy np. suma będzie większa. Z jej opowieści zrozumiałam, iż ma kontakt z synem, a jednak w pewien sposób zostawił ją samą sobie, zagubioną w cyfrowym świecie. Podejrzewam, iż wcześniej wszystkie opłaty robił mąż. Tą historią chciałabym zaapelować do innych dorosłych już dzieci, aby poświęciły czas i naprawdę wyjaśniły starszym rodzicom, jak posługiwać się takim sprzętem. Byłam w szoku, jak dobroduszne, a przy tym naiwne mogą być takie osoby. Gdyby trafiła na kogoś innego, mogłaby stracić wszystko - podsumowuje.To mogła być twoja babcia
Wraz z rozwojem technologii otaczający nas świat bardzo się zmienia, a nie wszyscy są w stanie nad tymi zmianami nadążyć. Może się zdarzyć, iż nasi dziadkowie czy rodzice nie poproszą o pomoc. Właśnie dlatego warto samemu rozpocząć rozmowę i zaproponować, iż nauczymy ich płatności online, obsługi komunikatorów i wyjaśnimy, na co zwracać uwagę poruszając się po sieci.
Na stronie rządowej www.gov.pl w ramach kampanii "Seniorze - spotkajmy się w sieci", uruchomiono szereg filmików instruktażowych z pomocą których dzieci i wnuki, mogą pomóc rodzicom lub dziadkom odnaleźć się w internetowej przestrzeni. Dzięki nim można nie tylko skutecznie ostrzec seniorów przez cyberprzestępstwami, ale również nauczyć ich, jak korzystać z dostępnych komunikatorów czy zrobić zakupy online. "Filmy i broszury są przeznaczone zarówno dla seniorów, którzy w internecie radzą sobie dobrze, jak i tych mniej biegłych. W kampanii zwracamy szczególną uwagę na istotną rolę, jaką pełnią bliscy osób starszych w poznawaniu przez nich wirtualnego świata" - czytamy na wyżej wymienionej stronie.A czy Twoi dziadkowie lub starsi rodzice robią opłaty przez internet? Pomogłeś im w obsłudze jakiegoś sprzętu? Napisz na maja.kolodziejczyk@grupagazeta.pl. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału