Mikołaj w przedszkolu. Kilkulatki w panice. Matka: Aż nie wierzę, iż to moje dziecko

gazeta.pl 1 godzina temu
- Codziennie rano pyta tylko: "Czy to już dziś? Czy przyjdzie pan z brodą?". Muszę mu tłumaczyć, iż nie, iż to dopiero w piątek, ale on i tak się denerwuje. Czasami aż nie wierzę, iż to moje dziecko - opowiada pani Agelika, której syn panicznie boi się mikołaja.
W grudniu w przedszkolnych salach zaczyna panować iście świąteczna atmosfera. Dzieci ubierają choinkę, przygotowują kolorowe ozdoby, a także często, codziennie rano odcinają jeden mały kawałek papierowej brody mikołaja. Gdy odpadnie ostatnia część, wiadomo, iż nadeszły jakże wyczekiwane święta. Tradycją jest też wizyta świętego mikołaja, który odwiedza przedszkolaków z wielkim worem prezentów. Maluchy z dumą recytują wierszyki i śpiewają piosenki. Jednak nie każde dziecko do takiej wizyty podchodzi z entuzjazmem.

REKLAMA







Zobacz wideo Los na loterii. Co by zrobiły z nim przedszkolaki?



Chłopiec boi się mikołaja
Kilka dni temu do naszej redakcji odezwała się pani Angelika, która postanowiła podzielić się swoim doświadczeniem. - Pani w przedszkolu powiedziała dzieciom, iż w tym roku odwiedzi ich święty mikołaj. Z tego, co wiem, większość maluchów była zachwycona, ale mój Maks bardzo się przestraszył. Wrócił do domu blady i przelękniony. Powiedział, iż więcej do przedszkola nie pójdzie. Dodam tylko, iż jest w grupie trzylatków i to jego pierwszy rok w tej placówce - opowiada nasza czytelniczka.


Pani Angelika nie ukrywa swojego zaskoczenia, bo myślała, iż syn się ucieszy. - Codziennie rano pyta tylko: "Czy to już dziś? Czy przyjdzie pan z brodą?". Muszę mu tłumaczyć, iż nie, iż to dopiero w piątek, ale on i tak się denerwuje. Czasami aż nie wierzę, iż to moje dziecko. Pamiętam, jak ja byłam mała, to nie mogłam doczekać się mikołaja i zawsze ciągnęłam go za brodę, żeby sprawdzić, czy jest prawdziwa - dodaje pani Angelika. Naszej czytelniczce szkoda jej syna i najchętniej pozwoliłaby mu przez kilka dni zostać w domu. Nie chce jednak, aby wyrósł na wycofanego chłopca.
Nie tak dawno odezwała się też do nas pani Dominika i opisała własne wspomnienia z dzieciństwa. - Pamiętam, iż moja córeczka panicznie bała się mikołaja. A zawsze na święta mąż się za niego przebierał. Kiedy tylko słyszała, iż ma przyjść pan w czerwonym stroju, natychmiast chowała się za mną i płakała. Myślałam, iż z tego wyrośnie, dlatego próbowaliśmy tak chyba przez trzy lata. Ale jej reakcja była zawsze niemalże identyczna. Potem odpuściliśmy, ale mikołaj pojawiał się też przecież w przedszkolu i szkole - twierdzi.


Przełom nastąpił dopiero później. - W drugiej klasie podstawówki ktoś powiedział jej, iż to po prostu pan w przebraniu. I wtedy jakby całe to napięcie z niej zeszło. Pamiętam, iż wreszcie zrozumiała, iż nie ma się czego bać. Ten lęk zniknął u niej praktycznie z dnia na dzień - mówi czytelniczka.



Psycholog zabiera głos
O to, jak reagować w sytuacji, gdy dziecko boi się mikołaja, zapytaliśmy psycholożkę Zuzannę Butryn. - To częste zachowania dziecka. Najlepiej w takim przypadku omówić z dzieckiem sytuacje, kiedy pojawi się mikołaj w przedszkolu. Mogą to być zdania w stylu: "Widzę, iż boisz się mikołaja. To normalne, wiele dzieci tak ma", "Jestem przy tobie, nic złego się nie stanie". Uznanie lęku samo w sobie często obniża napięcie. Warto wyjaśnić, jak będzie wyglądał dzień. Dzieci boją się głównie niepewności. Pomóc może powiedzenie, kiedy mikołaj przyjdzie (np. po obiedzie), co będzie robił (pokaże prezenty, pomacha), czego na pewno nie musi robić dziecko (nie musi siadać na kolana, nie musi mówić wierszyka) - mówi ekspertka.
- choćby drobna kontrola zmniejsza strach. Możemy zaproponować: "Chcesz być w sali obok, kiedy mikołaj przyjdzie?". "Chcesz oglądać z daleka?", "Chcesz, żebym porozmawiała z panią, żebyś nie musiał podchodzić?". W przedszkolach często panie zgadzają się na pozostanie dziecka w innej grupie lub z nauczycielką z boku. Możemy też zadzwonić do nauczycielki i powiedzieć, iż nasze dziecko się boi - dodaje psycholożka.
Rozmowa, wsparcie i obecność rodzica w takich momentach są najlepszym rozwiązaniem.
A Ty, co o tym myślisz? Chcesz podzielić się z nami swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału