Na ich konta rocznie wpływa 40 tysięcy złotych za to, iż patrzą władzom uczelni na ręce, kontrolują ich pracę i alarmują, gdy dzieje się źle. Na UKEN skład Rady Uczelni - bo o niej mowa - wskazał jednak sam rektor. Oponenci grzmią o nadużyciach i niedemokratycznych standardach.