Generał Kazimierz Pułaski jest jedną z ośmiu osób, którym przyznano honorowe obywatelstwo Stanów Zjednoczonych. Corocznie tysiące osób biorą udział w nowojorskiej Paradzie Pułaskiego, ale nie wszyscy wiedzą, kim w ogóle był Pułaski i dlaczego parada została nazwana na jego cześć. O tym, co powinniśmy wiedzieć o generale i w jaki sposób jego postać łączy historię Polski i Stanów Zjednoczonych, w rozmowie z „Białym Orłem” opowiada dr Bogdan Kotnis, autor książki „Kaz. War, Love and Betrayal”.
„Biały Orzeł”: Dlaczego akurat Pułaski? Co Pana zaciekawiło w postaci generała?
Dr Bogdan Kotnis: Już ponad 40 lat mieszkam za granicą, ale czuję się Polakiem. To kraj mojego urodzenia, tam skończyłem studia, ale na wiele rzeczy patrzę z perspektywy amerykańskiej. W pewnym momencie zauważyłem, iż te powiązania polsko-amerykańskie są bardzo ważne i iż jest ich bardzo dużo. Zacząłem myśleć, jak można by to przedstawić. Myślałem nad różnymi postaciami-symbolami, patrzyłem na Kościuszkę i na Pułaskiego, i wreszcie zdecydowałem, iż to właśnie Pułaski jest tą kluczową postacią, od której można byłoby zacząć budowę nowej narracji historycznej. Takiej, w której nie szukamy powodów naszej słabości, nie wytykamy błędów, tylko szukamy siły. Zacząłem o nim czytać i stwierdziłem po pierwsze, iż mało o nim wiem, po drugie, iż jest bardzo istotny i musimy zacząć grać tą kartą.
Wtedy wpadł Pan na pomysł, żeby napisać książkę?
Przede wszystkim chciałem zrobić coś dla Amerykanów, pokazać im tę Polskę i naszą historię. Nie widziałem, żeby ktoś z kraju to robił, więc pomyślałem, iż może ja coś zrobię. Przez wiele lat pracowałem jako nauczyciel w szkołach publicznych w Buffalo, potem jako dyrektor, i dzięki temu bardziej zrozumiałem, co to jest ta Ameryka, co ludzie wiedzą, a co nie o Polsce. Starałem się napisać coś, co mogłoby trafić pod strzechy amerykańskie. Chodziło mi o to, żeby skierować ten strumień świadomości w kierunku Polski i powiedzieć: popatrzmy się na tę Polskę trochę inaczej, nie kojarzmy jej tylko z kawałami o Polakach i jakimiś klęskami historycznymi.
Co za pośrednictwem Pułaskiego i książki chciał Pan pokazać czytelnikom?
Przygotowując tę książkę, zastanawiałem się, do czego ten Pułaski, pośrednik między Polską a Stanami, jest nam teraz potrzebny, jak możemy wykreować jego mit. W mojej książce robię z niego takiego trochę Jamesa Bonda, Indiana Jones, Janosika, buduję jego siłę. W większości opowiadam tę historię, tak jak się stała, ale dla płynności narracji niektóre rzeczy wymyśliłem. Opisuję jego perypetie najpierw w Polsce, potem w Stanach Zjednoczonych. W Ameryce nie był długo – przyjechał w 1777 roku i zginął w 1779, więc mogłoby się wydawać, iż przez te dwa lata nie nawojował wiele, ale prawda jest taka, iż on zrobił tutaj masę rzeczy dla armii amerykańskiej. Został nazwany ojcem kawalerii amerykańskiej, ale mało osób wie dlaczego. Myślę, iż przede wszystkim my, Polacy, powinniśmy znać przyczyny i mówić o tym.
Jaki jest wg Pana poziom wiedzy wśród Polonii i Amerykanów na temat Pułaskiego?
Amerykanie w większości nie mają pojęcia, kto to jest Pułaski. Niektórzy wiedzą, iż jest coś takiego jak Parada Pułaskiego, ale to tyle. Miałem raz ciekawą historię, podczas Parady Pułaskiego w Buffalo, gdzie mieszkam, podszedł do mnie pewien Amerykanin i kojarząc mnie jako autora książki o generale zaczął opowiadać, iż interesuje się historią i iż cieszy się, iż powstało coś o Pułaskim, bo to taka ważna postać w Buffalo. Zapytałem: dlaczego w Buffalo? On na to, iż Pułaski jest przecież z Buffalo, bo mamy tu paradę jego imienia. Czyli wiedza tak naprawdę jest żadna. Polacy też kilka wiedzą. Ale szczególnie chciałem dotrzeć z tą książką do amerykańskich żołnierzy. Do niektórych mi się udało i ci, którzy ją przeczytali, byli pod wrażeniem Pułaskiego. Myślę, iż ta historia to dla nich duża inspiracja i motywacja.
Dlaczego było to dla Pana tak ważne, żeby Amerykanie dowiedzieli się o Pułaskim?
Wtedy, w latach 70. XIX w., gdy Pułaski wyemigrował do Stanów, to nie było tak, iż przegrał – on został w pewien sposób politycznie wyautowany, wrobiony w próbę zabójstwa ówczesnego króla Polski, Stanisława Augusta. Po przybyciu do Ameryki trafił do Waszyngtona z listem polecającym od Benjamina Franklina. Akurat w tym czasie trwała już walka o niepodległość Stanów Zjednoczonych, a w ramach kampanii filadelfijskiej wojska amerykańskie walczyły z armią brytyjską w bitwie nad rzeką Brandywine, ale za bardzo sobie nie radzili. Anglicy zniknęli im z oczu. Pułaski prowadził w tych okolicach swój własny rekonesans, zauważył, iż Anglicy próbują obejść Amerykanów z lewej strony. Poinformował o tym Waszyngtona, który dał Pułaskiemu dowództwo nad gwardią przyboczną i poprosił o pomoc. Bitwa pod Brandywine zakończyła się klęską wojsk amerykańskich, ale gdyby nie Pułaski, nastąpiłby prawdziwy pogrom i ta bitwa mogła skończyć się o wiele gorzej, a historia mogła potoczyć się inaczej.
Czyli można powiedzieć, iż Stany wiele zawdzięczają Pułaskiemu…
Pułaski odegrał ogromną rolę w walce o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Tworząc tę książkę, chodziło mi nie tylko o przedstawienie postaci Pułaskiego, ale pokazanie tych połączeń pomiędzy Polską i Stanami Zjednoczonymi, które są bliższe niż myślimy. Pokazanie, iż Stany, wojsko amerykańskie zawdzięcza Polsce, Pułaskiemu, wiele rzeczy. choćby po jego śmierci armia amerykańska budowała się na jego pomysłach strategicznych.
W książce znajdują się różne nawiązania i podobieństwa do historii współczesnej. Jaki jest cel takiego zabiegu?
W tej książce jest wiele rzeczy pochowanych. Głównie chodziło mi o zaznajomienie Amerykanów z różnymi polskimi, ale też globalnymi, religijnymi i geopolitycznymi wątkami. Jest taka scena, w której Pułaski modli się w klasztorze, więc za jej pośrednictwem chciałem opisać trochę polską religię. Wymyśliłem też rozdział o rdzennych mieszkańcach Ameryki, żeby zahaczyć o wątki geopolityczne. Moim celem nie było tylko napisanie powieści o Pułaskim, ale pewne edukowanie czytelników, pokazanie im różnych perspektyw.
Czym różni się Pana książka od innych publikacji o Kazimierzu Pułaskim?
Moja książka to taka hybryda. Mamy część przygodową, w której dużo się dzieje, są tam opisane perypetie Pułaskiego, to, jak go wrobili, uciekł i umarł. Tak bardziej fabularnie, niektóre sceny wymyśliłem. Ale oprócz tego są w książce też rozdziały historyczne, żeby zapoznać ludzi z tą prawdziwą historią. Jest też trochę romansu, dramatu. Starałem się pisać tę książkę tak, żeby nie wyszło zbyt naukowo, żeby po prostu nie zanudzić czytelników ta historią. Każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie.
Wiemy już, co Amerykanie powinni wiedzieć na temat Pułaskiego. Co wartościowego z przeczytania książki mogą wynieść Polacy?
Przede wszystkim inne spojrzenie na Polskę i jej historię. Mnie chodziło o to, żeby zbudować nową narrację, pokazać siłę Polski i jej znaczenie, przede wszystkim w historii Stanów Zjednoczonych. Pokazać, iż powinniśmy być z Polski dumni.
Od wydania książki minęły dwa lata. Z jakimi opiniami na jej temat teraz się Pan spotyka?
Odbiór książki cały czas jest absolutnie pozytywny. Często spotykam się z opiniami osób, które mówią, iż żałują, iż dopiero teraz się o niej dowiedzieli, czy iż dopiero teraz ją przeczytali. Ale niestety dotarcie do potencjalnych czytelników jest trudne. Moja książka jest wydana przez Amazon, gdzie można ją kupić, jest też dostępna w różnych bibliotekach w Stanach, ale to wciąż za mało. Wiele bibliotek nie chce jej przyjąć, traktując ją jak ,,low content”, bo przecież na Amazonie można wydać i sprzedać wszystko. Prowadzę rozmowy z wydawnictwami, ale przyznam szczerze, iż jestem nastawiony sceptycznie, ponieważ współpracując z wydawnictwem, straciłbym prawa autorskie. A tego nie chcę, bo chciałbym coś jeszcze zrobić wokół tej książki, może stworzyć audiobook, serial lub film. Mam już choćby kilka pomysłów i machina działa. Mam w planach także drugą książkę, o innej postaci, i w niej chciałbym pokazać odwrotną perspektywę – w ,,Kazie” podkreślam, iż myśmy się bili za Stany, a w tej drugiej książce chciałbym pokazać, iż Amerykanie bili się za Polskę.
Życzymy powodzenia w realizacji planów! Na koniec – co przede wszystkim powinniśmy zapamiętać o Kazimierzu Pułaskim?
Na pewno warto pamiętać, iż Pułascy to była rodzina, która pokazała wartość Polski i wiarę w Polskę. Dzięki tej wierze czuli, iż trzeba o nią dbać, mieli ogromny majątek, a poświęcili go dla dobra Polski. Trzeba wiedzieć, iż Kazimierz Pułaski to był człowiek, który walczył. Pokazał, iż w Polsce można zorganizować taką grupę, która powyżej tych najwyższych władz, czyli władzy królewskiej, będzie bronić wartości kraju. On też pokazał, iż za Polskę walczy się nie tylko w okolicach Krakowa czy Warszawy, ale tak naprawdę na całym świecie. I też, to co on zrobił w Stanach, wprowadził w armii nowe zasady, które były kontynuowane choćby po jego śmierci. Zrobił po prostu niesamowite rzeczy, w Polsce i w Stanach.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Marlena Hebda