Mamo, załóż mi jutro do przedszkola niebieską koszulę.
Niebieską? A dlaczego akurat niebieską?
Bo Kasia Nowak powiedziała, iż ładnie w niej wyglądam, pasuje do moich oczu!
Skoro Kasia tak mówi, to oczywiście założysz jutro niebieską.
Michałek, zadowolony, poszedł bawić się ze starszym bratem, Wojtkiem, który już chodzi do szkoły. Wieczorem mama opowiedziała tacie o niebieskiej koszuli, która tak pasuje do oczu Michałka.
Tata się zaśmiał, pogłaskał syna po głowie.
No co, synku, podoba ci się Kasia?
Tak, ożenię się z nią!
Oho. Najpierw musisz się nauczyć, zdobyć wykształcenie, a potem się żenić.
Ojej, tak długo
Michałek zamyślił się.
Tato, a mogę ożenić się z Kasią jutro?
Jutro? A gdzie będziecie mieszkać, synku?
No w domu odpowiedział zdziwiony chłopiec.
W czyim domu? nie ustępował tata. U Kasi?
Nie, tatusiu! wytrzeszczył oczy malec. Kasia u siebie, a ja u siebie.
Nie, synku, tak się nie robi. Jak się ożenisz, to zabierasz Kasię do siebie, razem będziecie żyć. Pójdziesz do pracy, a Kasia będzie chodziła do przedszkola, potem do szkoły, na studia
A ja? zapytał Michałek, a w jego oczach zakręciły się łzy.
A ty, synku, będziesz pracował, żeby utrzymać rodzinę.
Co się stało, czemu płaczesz? mama przykucnęła przed Michałkiem.
Mamusiu, chcę się ożenić z Kasią, ale nie chcę teraz pracować! Chcę chodzić do przedszkola, potem się uczyć a tata powiedział łeeeee
No ale czego płaczesz? Jak dorośniesz, to się ożenisz.
Ale jak ja urosnę, to ktoś inny ją zabierze!
No kto?
Nie wiem może Bartek albo Krzyś.
To znaczy, iż ta Kasia ci niepotrzebna, skoro ktoś inny może ją zabrać
Rano Michałek stanowczym krokiem podszedł do dziewczynki w czerwonej aksamitnej sukience, z wielką kokardą we długich blond włosach, wziął ją za rękę i powiedział uroczyście:
Wyjdę za ciebie, Nowak!
Dziewczynka przez chwilę na niego patrzyła, potem odwróciła głowę i rzekła:
Nie!
Michałek przystąpił bliżej, tupnął nóżką i powtórzył:
Powiedziałem, iż się z tobą ożenię! Tylko nie teraz, dobrze, Kasia? chłopiec wziął ją za rękę i zajrzał w oczy. Później, okej?
A czemu nie teraz? zdziwiła się dziewczynka. Bartek z Olą ożenili się teraz.
Oni tylko na niby, a my naprawdę!
Dobrze! skinęła głową, i trzymając się za ręce, pobiegli się bawić.
W szkole Michałek wymógł na nauczycielce, żeby posadziła go obok Kasi.
Nauczycielka nie chciała ulegać, więc posadziła Kasię z innym uczniem. Michałek podszedł i uparcie usiadł obok niej.
Ożenię się z Nowak, jak dorosnę.
Cha, cha, cha! zarechotali koledzy. Tili-tili-testo, pan młody i panna młoda!
Dzieci! Cisza! zgromiła nauczycielka. Jak ci na imię?
Michał.
Michał, jesteś za mały na takie myśli. Idź na swoje miejsce, dobrze?
Nie! Kasia, powiedz, iż się z tobą ożenię!
Kasia siedziała i cicho się uśmiechała.
No, panno, co odpowiesz? spytała nauczycielka.
Pobierzemy się naprawdę, jak dorośniemy. Nie tak jak Bartek z Olą oni tylko udawali, jeszcze w przedszkolu.
Aha nauczycielka zamyśliła się. No dobrze, siedźcie razem.
Kasia była królową jego serca. Noszył jej tornister, bronił przed psami, chuliganami, choćby przed nauczycielami. Raz upadła i rozbiła kolano niósł ją do pielęgniarki.
W liceum wyznał jej miłość prawdziwą.
A Kasia?
Kasia uśmiechnęła się swoim uśmiechem i odeszła, dumnie unosząc głowę.
I tak się z tobą ożenię, Nowak! krzyknął za nią. Słyszysz?
Zaczęła się nią interesować Ania, uczennica szkoły teatralnej, jeździła własnym maluchiem. Ileż to razy Michał oberwał, ale od Kasi nie odstąpił.
Idzie pewnego dnia, patrzy trzech stoi.
Będą bić, zrozumiał
Hej, maluch jeden oderwał się leniwie od ściany. Chodź no tu.
Jak chcesz, to sam przyjdź.
Co, mądr












