Młoda miłość – pierwsze uczucie, które pozostaje w sercu na zawsze

polregion.pl 10 godzin temu

Mamo, załóż mi jutro do przedszkola niebieską koszulę.
Niebieską? A czemu akurat tę?
Bo Kasia Nowak powiedziała, iż ładnie w niej wyglądam, pasuje do moich oczu!
Skoro Kasia tak mówi, to oczywiście założysz ją jutro.

Michałek, zadowolony, pobiegł bawić się ze starszym bratem, Wojtkiem, który już chodził do szkoły. Wieczorem mama opowiedziała tacie o niebieskiej koszuli, która tak pasowała do oczu Michałka.
Tata roześmiał się i poklepał synka po głowie.
No co, synku, podoba ci się Kasia?
Tak, ożenię się z nią!
A to ciekawe. Najpierw musisz się jednak nauczyć, zdobyć wykształcenie, a dopiero potem się żenić.
Ojej, tak długo Michałek zamyślił się głęboko.

Tato, a mogę ożenić się z Kasią jutro?
Jutro? A gdzie będziecie mieszkać, synku?
No w domu odparł chłopiec, zdziwiony pytaniem.
W czyim domu? nie ustępował tata. U Kasi?
Nie, tatusiu! wytrzeszczył oczy malec. Kasia u siebie, a ja u siebie.
Nie, synku, tak się nie robi. Jak się ożenisz, musisz zabrać Kasię do siebie i żyć z nią. Sam pójdziesz do pracy, a Kasia będzie chodzić do przedszkola, potem do szkoły, na studia
A ja? zapytał Michałek, a w jego oczach zakręciły się łzy.
A ty, synku, będziesz pracował, by utrzymać rodzinę.

Co się stało, czemu płaczesz? mama przykucnęła przed Michałkiem.
Mamusiu, chcę się ożenić z Kasią, ale nie chcę jeszcze pracować. Chcę chodzić do przedszkola, potem się uczyć a tata powiedział
No to czemu płaczesz? Jak dorośniesz, to się z nią ożenisz.
Ale jak dorosnę, to ktoś inny ją zabierze!
A kto?
Nie wiem może Bartek albo Maciek.
No to nie potrzebujesz tej Kasi, skoro ktoś inny może ją zabrać

Następnego ranka Michałek stanowczym krokiem podszedł do dziewczynki w czerwonej aksamitnej sukience, z wielką kokardą we długich jasnych włosach. Wziął ją za rękę i powiedział uroczyście:
Ożenię się z tobą, Nowak!
Dziewczynka przez chwilę patrzyła na niego, po czym odwróciła się i odparła:
Nie!
Michałek obiegł ją i tupnął nóżką.
Powiedziałem, iż się z tobą ożenię! Tylko nie teraz, dobrze, Kasia? Chłopiec wziął ją za rękę i zajrzał w oczy. Później, okej?
A czemu nie teraz? zdziwiła się dziewczynka. Bartek z Olą ożenili się teraz.
Oni tylko na niby, a my naprawdę!
Dobrze! skinęła głową, i trzymając się za ręce, pobiegli się bawić.

W szkole Michałek domagał się, by nauczycielka posadziła go obok Kasi.
Ta nie chciała uznawać kaprysów chłopca i posadziła Kasię z innym uczniem. Michałek podszedł i uparcie przysiadł się do niej.
Ożenię się z Nowak, jak dorosnę.
Cha, cha, cha! rozległy się śmiechy. Ślub, wesele, młoda para!
Dzieci, cicho! zgromiła ich nauczycielka. Jak ty się nazywasz?
Michał.
Michał, jesteś jeszcze za mały, by myśleć o takich rzeczach. Wracaj na swoje miejsce, dobrze?
Nie! Kasia, powiedz, iż się z tobą ożenię.
Kasia tylko się uśmiechała.
No, panienko, co odpowiadasz? spytała nauczycielka.
Pobierzemy się naprawdę, jak dorośniemy, nie tak jak Bartek z Olą oni tylko udawali, jeszcze w przedszkolu.
Aha nauczycielka zamyśliła się, patrząc na nich. No dobrze, zostańcie razem.

Kasia była królową jego serca. Nosił jej tornister, bronił przed psami, chuliganami, choćby przed nauczycielami. Pewnego razu przewróciła się i rozbiła kolano on niósł ją aż do gabinetu pielęgniarki.
W liceum wyznał jej miłość naprawdę.
A Kasia?
Kasia tylko się uśmiechnęła i odeszła, dumnie unosząc głowę.
I tak się z tobą ożenię, Nowak! krzyknął za nią. Słyszysz?!

Zaczęła się jednak kręcić wokół niej inna młodzież. Był tam Igor, bokser, jeździł własnym maluchiem, uczył się w technikum na mechanika. Ileż to razy Michał oberwał, ale od Kasi nie odstąpił.
Pewnego dnia szedł ulicą, gdy zobaczył trzech chłopaków.
Bijatyka pomyślał.
Hej, maluch oderwał się od ściany jeden z nich. Chodź tu.
Jak cię potrzeba, to ty podejdź.
Co, ważysz się?
Nie jestem maluch, mam imię.
Słuchaj no, smarkaczu odparł tamten. Odwal się od dziewczyny, jasne? To znajoma naszego kumpla.
A gdzie ten kumpel? Sam się boi powiedzieć? Przekaż mu, iż jeżeli nie da spokoju mojej dziewczynie Michał podkreślił słowo mojej to mu się nie upiecze.
Odwrócił się i spokojnie ruszył w stronę klatki.
Czuł ich wściekłość, ale szedł pewnie, choć wiedział, iż w każdej chwili mogli go zaatakować.

Pewnego razu napadli go znienacka, od tyłu. Siły były nierówne. Wtedy usłyszał krzyk.
To krzyczała Kasia. Biegła z wyciągniętą z płotu deszczułką z gwoździami, wrzeszcząc, wpadła prosto w tłum bijący Michałka.
Machała deską na prawo i lewo, aż na pomoc przybiegli starszy brat z kolegą wezwała ich Ola, przyjaciółka Kasi.
Wtedy pierwszy raz go pocałowała.

Wieczorem, gdy obmyli się pod hydrantem, Ola przyniosła jodynę i hojnie posmarowali nią chłopaków.
Potem siedzieli i śmiali się. Michałkowi bolało, ale śmiał się najgłośniej. Gdy całą gromadą odprowadzali Kasię, stanęła przed klatką i spytała:
Boli?
Nie pokręcił głową. W porządku.
Dziewczyna stanęła na palcach i pocałowała go. Reszta dyskretnie odwrócila wzrok.
Przepraszam cię, Michał
Ciebie? Za co? Ty mnie uratowałaś. Boję się ciebie, Nowak, przecież mam zamiar się z tobą ożenić, a ty walisz jak Bruce Lee

Idź do oryginalnego materiału