Moja szwagierka twierdziła, iż nie zasługuję na dom — ale słowa mojego męża ją uciszyły

newskey24.com 6 dni temu

Stałyśmy z Grzegorzem na ganku naszego nowego domu, wieczorne słońce malując białą elewację złotem. Dotykałam pomalowanej framugi, wciąż wyczuwalny zapach świeżego varnishu. Trzy lata oszczędzania w ciasnym mieszkaniu z jedną sypialnią, noce bez jedzenia na wynos, by odłożyć choć trochę więcej w końcu tu byliśmy.

Grzegorz objął mnie wpół, jego broda delikatnie spoczęła na moim ramieniu. Jest idealny, Kinga szepnął, dłoń przesuwając w dół, na mój ledwo widoczny brzuch. W szósmym tygodniu ciąży jeszcze prawie nic nie było widać, ale myśl o dziecku sprawiała, iż serce biło mi głośniej. Nie wierzę, iż wreszcie jest nasz odparłam cicho, głos mi drżał.

Dom nie był ogromny ani wystawny. Ale był nasz. Słońce wpadało przez wysokie okna, parkiet lśnił, a w piwnicy ach, ta piwnica! Miała maleńki aneks kuchenny, który od razu przywoływał obrazy rodzinnych odwiedzin, wieczorów z filmami i śmiechu odbijającego się od ścian.

Grzegorz pocałował mnie w skroń. Zbudowaliśmy to razem. Mówił szczerze. Choć jego pensja starszego project managera pokrywała większą część kredytu niż moje dochody z freelancingu w marketingu, nigdy nie dał mi odczuć, iż moje starania były mniej ważne.

Ale nie byłam pewna, czy wszyscy to zrozumieją.

W sobotę rodzina Grzegorza po raz pierwszy odwiedziła nasz dom. Jego rodzice, Halina i Jan, weszli z butelką szampana, twarze im promieniały. Kochanie, jest przepiękny! wykrzyknęła Halina, ściskając mnie mocno.

Potem przyszła Aneta.

Siostra Grzegorza, samotna matka trzynastoletniego Kuby, trzymała się zawsze z chłodnym dystansem. Nasze relacje były grzeczne, ale bez ciepła.

Kuba wpadł pierwszy, szeroko się uśmiechając. Ciociu Kinga! To naprawdę wasz dom?.

Nasz, kochanie zaśmiałam się, muskała jego włosy. Spędzał z nami wakacje i uwielbiałam go.

Aneta weszła wolniej, wzrok przesuwając po salonie. No proszę powiedziała w końcu. Jest większy, niż myślałam.

Pokazywałam kolejne pomieszczenia. Halina zachwycała się kuchnią, Jan gwizdał na widok listew przypodłogowych, Kuba błagał, by mógł zająć pokój gościnny. Tylko Aneta rzucała zdawkowe komplementy.

Pokażę wam piwnicę powiedziałam, mając nadzieję, iż polubi pomysł noclegów.

Na dole wskazałam aneks kuchenny. Jak przyjedziecie z Kubą, będziecie mieli tu prawie własne mieszkanie!.

Aneta zesztywniała. Nasz dom?.

Jej ton był ostry jak żyletka.

Tak mój i Grzegorza odparłam, choć niepokój zaczął mnie kłuć.

Roześmiała się cicho. Naprawdę myślisz, iż to twój dom, Kinga?.

Mrugnęłam. O czym mówisz?.

Skrzyżowała ręce. Bądźmy szczerzy. Kto spłaca kredyt? Mój brat zarabia krocie. Ty piszesz blogi, tak? Pojawiłaś się kilka lat temu. Ten dom jest jego. Ty tylko w nim mieszkasz.

Policzki zaczęły mnie palić. Też dokładam się do domowego budżetu.

Pewnie odparła, głos pełen niedowierzania. Ale nie zasługujesz na połowę tego domu.

O co naprawdę chodzi, Aneta?.

Chcesz wiedzieć? podniosła głos. Jestem w życiu Grzegorza od 34 lat. To do mnie dzwonił, gdy coś się działo. Kiedyś coś znaczyłam. A potem pojawiłaś się ty i wymazałaś mnie ze wszystkiego z testamentu, kontaktów alarmowych, priorytetów. A teraz jesteś w ciąży, więc pewnie znaczył jeszcze mniej.

Jej słowa uderzyły jak zimna woda. Myślałam, iż jesteśmy rodziną szepnęłam.

Zaśmiała się gorzko. Rodziną? Ty jesteś dziewczyną, która miała fart.

Wtedy rozległ się głos twardy jak stal.

To nie fart Grzegorz stał na dole schodów, oczy ciemne od gniewu. To miłość. Jest moją żoną. I jeżeli kiedykolwiek jeszcze tak do niej zagadasz, nie będziesz w naszym domu mile widziana.

Aneta zbladła. Grzegorz, ja tylko.

Tylko co? Uważasz, iż możesz umniejszać mojej żonie w jej własnym domu?. Postąpił krok naprzód. Jesteś moją siostrą, Aneta, ale to nie daje ci prawa, by obrażać osobę, z którą buduję życie.

Próbuję cię chronić odparła, głos jej drżał.

Przed szczęściem? rzucił ostro. Masz nastoletniego syna. Kiedy przestaniesz zachowywać się, jakby świat był ci coś winien?.

Na górze rozległy się kroki. Halina, Jan i Kuba pojawili się, wyczuwając napięcie.

Aneta, co się dzieje? spytała Halina ostro.

Nic burknęła Aneta.

To nie nic powiedziałam, głos wprawdzie drżący, ale wyraźny. Powiedziała, iż nie zasługuję na ten dom. Że nie jestem rodziną.

Halina wyglądała na zaszokowaną, a Kuba patrzył z przerażeniem. Mamo? zapytał, głos mu się załamał.

Wtedy odezwał się Jan, tonem nieznoszącym sprzeciwu. Kinga jest rodziną. jeżeli tego nie widzisz, to problem leży po twojej stronie.

Cisza stała się gęsta.

W końcu Aneta powiedziała: Dobrze. Może powinniśmy z Kubą już iść.

Grzegorz skinął głową. Może. Ale Kuba ty zawsze jesteś tu mile widziany.

Chłopiec posłał mi smutny uśmiech i poszedł za matką.

Tej nocy, gdy już wszyscy wyszli, Grzegorz przytulił mnie mocno. Przepraszam. Powinienem był to przerwać dawno temu.

Zrobiłeś to dziś odparłam cicho. I to wystarczy.

Następnego wieczoru siedzieliśmy na huśtawce na ganku, letnie powietrze muskało skórę. Podałam Grzegorzowi telefon. Napisała do mnie.

Przeczytał na głos: *Może powiedziałam rzeczy, które zabrzmiały źle, ale bądźmy szczerzy miałaś szczęście. Nie każdy może wżenić się w pieniądze i udawać, iż na to zapracował. Możemy odpuścić tę dramę, dla dobra Grzegorza.*

Odkłada telefon z westchnieniem. To nie przeprosiny. To nic.

Idź do oryginalnego materiału