"Moje dziecko też będzie miało dwie komunie. Nie wytrzymałabym przy stole z eksteściową"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Dla niektórych rodziców wyprawienie dziecku dwóch przyjęć komunijnych jest jedyną opcją. Fot. 123RF.com


Marcin Hakiel poinformował, iż choć spotka się z byłą żoną w kościele podczas komunii córki, nie zasiądą do jednego stołu. Dziewczynka będzie miała dwa przyjęcia: jedno organizowane przez tatę, drugie przez mamę, Katarzynę Cichopek. Napisała do nas Aneta, która nie rozumie krytyki tego pomysłu i tłumaczy, dlaczego jej syn też będzie miał dwie imprezy.


Dwie komunie? Nie wyobrażam sobie inaczej


"Trafiłam na Facebooku na tekst, iż Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel organizują dwie komunie dla córki. Poczytałam te komentarze, iż jak tak można, iż komunia jest jedna, iż żal dziecka i w ten sposób tylko się je krzywdzi... Poczytałam i aż poczułam, jak mi się nóż w kieszeni otwiera. O pani Cichopek i panu Hakielu pisać nie będę, widocznie mają swoje powody. Tak jak ja mam swoje – bo mój syn też będzie miał dwie imprezy komunijne.

Ktoś napisał, iż takie zachowanie to czysty idiotyzm i robienie cyrku z Pierwszej Komunii Świętej. No to jestem idiotką, a jak będę chciała zmienić pracę, poszukam takiej w zawodzie klauna! Nazywajcie mnie, jak chcecie. Możecie na mnie choćby nasłać policję, opiekę społeczną albo Centralne Biuro Łapania Rodziców, Którzy Rujnują Dzieciom Życie. Serio.

Nie będę wdawać się w szczegóły, ale tak pokrótce: rozwiodłam się z mężem kilka lat temu. Byliśmy ze sobą od liceum, ale niedługo po ślubie przestaliśmy się dogadywać. Oczywiście maczała w tym palce jego mamusia. Dla niej nigdy nie byłam dość dobra. Krytykowała wszystko, co robiłam, naprawdę wszystko. Takie pierdoły, jak kolor paznokci (bo kto to widział na czerwono malować!), ale też moje życiowe wybory: najpierw studiów, potem pracy (może to zatrudnienie się w cyrku nie jest takim złym pomysłem?).

Po narodzinach Alka było tylko gorzej


Gdy na świecie pojawił się Alek, myślałam, iż coś się zmieni. Nie miał ratować mojego małżeństwa, bardzo chcieliśmy mieć z byłym już mężem (celowo nie wymieniam jego imienia) dziecko, tak naprawdę mocno się kochaliśmy. Jakże ja byłam naiwna... Pamiętam, jak ta baba pierwszy raz przyszła zobaczyć Alka. Wtedy mi powiedziała, takiej jeszcze obolałej po porodzie, iż się nie postarałam. Bo ona to jednak liczyła na wnuczkę i nie mówiła nam tego wcześniej, ale modliła się, żeby lekarze nie mieli racji i żeby jednak urodziła się dziewczynka...

Ja się nie postarałam, rozumiecie? Imię też brzydkie wybrałam (Aleksander, imię to wybrał były mąż – umówiliśmy się, iż ja wybiorę dla dziewczynki, on dla chłopca). I głupia jestem, iż próbuję karmić piersią, zamiast dać butlę – ona tak robiła i jej synuś wyrósł na pięknego, dorodnego mężczyznę. Z czasem pogodziła się, iż ma wnuka, pokochała go. Cały czas okazuje mu dużo miłości, jest dla niego niezłą babcią. Ale teściową była okropną. Przy Alku i moim byłym mężu milczała, ale kiedy zostawałyśmy same, wbijała mi szpilę po szpili.

Rozmawiałam o tym z tatą Alka, mówiłam, jak ta kobieta mnie wykańcza. Odpowiadał, iż matkę ma się tylko jedną, iż ona tak kocha wnuka, iż mam machnąć na to ręką. Nie umiałam, dusiłam się. W końcu wszystko się rozsypało, bo nie miałam już siły, by dłużej znosić obecność tej kobiety w moim życiu. Rozwiedliśmy się niedługo po tym, jak Alek poszedł do przedszkola.

Obwinia mnie za rozwód


Dziś oboje jesteśmy w nowych związkach, staramy się jakoś dogadywać. Alek mieszka ze mną, ale nigdy nie robię problemów, gdy chce się widzieć z tatą. Cieszę się, iż mają tak dobry kontakt. I chociaż my się jakoś dogadujemy, z jego matką nigdy nie znajdę nici porozumienia. Za rozwód obwinia mnie, oczywiście. Kiedyś wydzwaniała do mnie, krzycząc do słuchawki, iż zniszczyłam życie jej synowi i wnukowi, iż rozbiłam rodzinę, iż na pewno się puszczałam, bo nie mogłam pogodzić się z myślą, iż całe życie byłam z jednym mężczyzną.

I jak ja miałabym z kimś takim zasiąść do stołu, by wspólnie świętować, iż Alek przyjął sakrament? Już dostaję rozstroju żołądka na myśl, iż będę musiała się z nią widzieć w kościele. Nie mam ochoty choćby ręki jej podać... Chociaż może powinnam? Od dawna nie malowałam paznokci na czerwono, może teraz by jej się spodobały.

Także widzicie: każdy ma swoje powody. Mój syn ma świetny kontakt i ze mną, i ze swoim tatą, jest kochany, dbamy o niego, chociaż nie jesteśmy razem. Wie, jak wygląda sytuacja, zresztą im jest starszy, tym częściej moja była teściowa się nie hamuje i opowiada mu o mnie jakieś niestworzone historie. Może więc, zamiast oceniać Hakiela i Cichopek, i oceniać mnie, spróbujecie się postawić w podobnej sytuacji. Na świecie dzieją się dużo większe krzywdy niż to, iż dziecko będzie miało dwa przyjęcia komunijne".

Idź do oryginalnego materiału