O Mieczysławie Gajdzie zrobiło się głośno, kiedy na światło dzienne wyciekła informacja o jego romansie z kolegą. To dla niego porzucił ciężarną żonę i robił wszystko, o co tylko poprosił go kochanek. - To on pierwszy zwrócił na mnie uwagę. Broniłem się przed nim, próbowałem ze sobą walczyć, próbowałem walczyć ze swoim uczuciem do niego. Potem skapitulowałem. Kochałem go, chciałem mu poświęcić swoje życie. Byłem z nim związany 14 lat - tak Mieczysław Gajda mówił o swojej miłości do Jerzego Nasierowskiego w trakcie swojego przesłuchania w sądzie. Chociaż kochał go całym sercem, wiedział, iż uwikłał się w problematyczny związek. Po latach przyszło otrzeźwienie, jednak cena, którą musiał zapłacić, była wysoka.
REKLAMA
Zobacz wideo "Świeży" z Genzie zdradza, jak pracowało mu się z wielkimi nazwiskami. "Gosiu wyspałaś się?" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
Gajda i jego romans z kolegą z kryminalnym skandalem w tle
Mieczysław Gajda był szaleńczo zakochany w swoim koledze z planu, Jerzym Nasierowskim. Przez prawie półtorej dekady byli parą, jednak ta miłość była dla niego zgubą. "By związać się z Jerzym Nasierowskim, Mieczysław Gajda porzucił ciężarną żonę (Alicję Pawlicką). Przez czternaście lat swojego związku okradli razem kilku swoich znajomych! Nasierowski wyznał po latach, iż zaczął włamywać się do mieszkań kolekcjonerów sztuki i swych zamożnych przyjaciół dla zabawy. Podczas procesu udowodniono mu, iż kradzione dzieła sztuki wywoził z Polski i sprzedawał, w czym pomagał mu, acz bardzo niechętnie, starszy od niego o dwa lata kochanek" - czytamy na portalu interia.pl.
Wszystko jednak zmieniło się, kiedy oprócz rabunków doszło także do morderstwa. 17 września 1973 r. przed Sądem Wojewódzkim m.st. Warszawy na ławie oskarżonych zasiedli: Jerzy Nasierowski, jego ówczesny ukochany Andrzej Rukuszewicz i Maciej Banaś (znajomy Rukuszewicza). Prokurator oskarżył ich o kilka przestępstw, w tym także zabójstwo. Ofiarą była gosposia Anna Wujek, którą Ruszkiewicz i Banaś zastali na miejscu podczas włamania do willi Miry Grelichowskiej.
Rukuszewicz i Banaś usłyszeli zarzut zabójstwa, Nasierowski – opracowania planu napadu i tym samym przyczynienia się do śmierci kobiety. Gajda wtedy zeznawał przeciwko ukochanemu. Przed sądem przyznał, iż wiedział o przemycie dzieł sztuki i kradzieżach pieniędzy, których dopuszczał się Nasierowski.
Jednak Gajda nie przypuszczał, iż niedługo sam też usłyszy zarzuty i zostanie skazany. Jego sprawa została potraktowana przez sąd nad wyraz łagodnie. Otrzymał wyrok dwóch lat więzienia za współudział w rabunkach, których organizatorem był jego ukochany. Musiał też zapłacić karę grzywny w wysokości trzydziestu tysięcy złotych. Środowisko aktorskie uznało go za ofiarę toksycznego partnera, jednak wrócić przed kamerę było bardzo trudno.
Druga szansa? Nie chciał jej zmarnować
Kiedy w latach 50. XX w. Mieczysław Gajda rozpoczynał swoją artystyczną karierę, nie wiedział, iż tak gwałtownie przekreśli ją miłość. Zanim jednak to nastąpiło, udało mu się zawojować polską scenę filmową. Zagrał m.in. we "Wspólnym pokoju" Wojciecha Jerzego Hasa i "Awanturze o Basię" Marii Kaniewskiej. Toksyczny związek, kryminalny skandal i odsiadka w więzieniu przyczyniły się do zawodowego ostracyzmu. Na szczęście utalentowany aktor dostał drugą szansę.
Los się jednak do niego uśmiechnął, bo chociaż na ekranie pojawiał się niezwykle rzadko, dubbing okazał się być dla niego ratunkiem. Swojego głosu użyczył dla żuka Feliksa w "Pszczółce Mai", kaczora Duffy'ego w "Przygodach Animków", nietoperza Gacusia w "Zamku Eureki" i - przede wszystkim - Ważniaka w "Smerfach". Mieczysław Gajda zmarł 27 kwietnia 2017 r. w Warszawie. Miał 85 lat.