Musisz się przyzwyczaić

kobietytomy.pl 1 godzina temu

Gdy dziecko jest ofiarą hejtu w szkole, to powinno móc liczyć na pomoc. To dorośli są od tego, żeby otoczyć je opieką. Problem w tym, iż często sami są bezradni lub…z jakiegoś powodu nie chcą działać, bo wygodniej udawać, iż nic się nie dzieje. Dziewczynka z tej historii usłyszała: „musisz się przyzwyczaić” i „nauczyć się milczeć”. Tylko czy tak powinna wyglądać pomoc pomoc udzielana przez dorosłych dzieciom?

Okazuje się, iż Julek jest więcej

Kilka miesięcy temu opisałam historię Julki, która wygrała los od życia, jest piękną, zabawną i wyjątkowo utalentowaną piętnastolatką, która wydaje się mieć wszystko.

Jest lubiana przez nauczycieli i przez chłopców, ale dziewczynki w klasie jej nie znoszą. Dlaczego? Ponieważ za dobrze się uczy, ma najlepsze wyniki w konkursach, wygrywa tam, gdzie inne dzieci nie dają rady. I zamiast być inspiracją, jest drzazgą w oku.

Każdy choćby najdrobniejszy sukces Julki przypomina o każdej porażce dzieci. Dlatego one zamiast gratulować sukcesów, szukają sposobu, by dziewczynkę zniszczyć. Przecież Julka nie może być taka idealna, taka zdolna, coś z nią na pewno jest nie w porządku. Trzeba to tylko wykazać…. Z tego powodu zaczynają się prowokacje, podtykanie nóg oraz mechanizmy biernej agresji. Jest co robić, skoro klasa znalazła sobie wroga i postanowiła zawalczyć z nim, ku uciesze wszystkich.

Julka nie jest odosobnionym przypadkiem. Podobne doświadczenia ma Marta, o której historiinapisała jej mama Iwona.

Musisz się przyzwyczaić

Zawiść jest uczuciem, które zjada pomału, ale skutecznie. jeżeli nie zostanie zatrzymana na pierwszym etapie, to niestety problem z czasem tylko się pogłębia. Przybiera formę fali niczym tsunami.

Marta ma 14 lat. Chodzi do zwykłej podstawówki, rejonówki. Jak to określiła jej wychowawczyni nie jest to „szkoła dla wybrańców”. Jednak ewidentnie jest coś nie tak, skoro inna szkoła, oddalona o 600 metrów ma osiągnięcia w konkursach, a ta konkretna, do której chodzi Marta już nie, mimo iż szkoła ta jest dwukrotnie liczniejsza.

W szkole Marty tylko ona ma osiągnięcia pozaszkolne. Rok wcześniej razem z nią “na podium” był chłopiec, którego już nie ma, bo uczy się w liceum. To zastanawiające, skoro z innych szkół etapy szkole (pierwsze) przechodzi kilka osób, a ze szkoły Marty jedynie jedna czy dwie osoby – to o co w tym wszystkim chodzi.

Niestety nauczyciel nie widzi w tym nic dziwnego. Podsumowuje wprost, iż ich szkoła „nie jest dla wybrańców”. I winą za odrzucenie Marty w klasie obarcza właśnie ją. Bo jest “za mądra”.

Gdyby tylko to. Marta stała się asertywna.

I zaczęła się odzywać

Dziewczyna po wielotygodniowym okresie wykluczania jej, nieodzywania się do niej, przewracania oczami, burczeniu na jej widok, obgadywaniu, ośmieliła się „nie wytrzymać”. Na jednej z lekcji powiedziała wprost. „Jak można nie znać symbolu pierwiastków w ósmej klasie”. I zaczęło się….Bo się odezwała. przemilczała, gdy uczeń z jej klasy nie potrafił wskazać Polski na mapie Europy, ale odezwała się na matematyce, gdy ósmoklasista nie wiedział, jak wygląda symbol pierwiastka.

Marta nie powiedziała, iż ktoś jest głupi, nikogo nie wyzwała. Tylko stwierdziła, iż jak można…Straciła cierpliwość. To już wystarczyło, żeby nauczycielka powiedziała jej, iż to jej wina. Bo powinna siedzieć cicho i się nie odzywać. Dzieci mają prawo jej wykluczać, ale ona powinna to znosić w ciszy. Ma, według tej konkretnej nauczycielki, przetrwać. Musi wytrzymać. Ma zagryźć wargi i udawać, iż nic się nie dzieje.

Gdy ją obgadują. Gdy się z niej śmieją. Gdy udają, iż nie istnieje. Ma milczeć…

Gdy interweniują rodzice

Niestety interweniujący rodzice rzadko spotykają się ze zrozumieniem w “trudnych” szkołach. Oni najczęściej postrzegani są jako zagrożenie. Im bardziej podnoszą niesprawiedliwe traktowanie, mówiąc o nim głośno, im częściej wskazują, iż coś jest nietak, tym głośniej słyszą, iż są roszczeniowi. Rodzice zamiast wsparcia często spotykają się z niezrozumieniem i z tendencją zamiatania problemu pod dywan. Przecież nic się nie stało. Nie ma co przesadzać. Dziecko sobie poradzi.

Niby są pogadanki, ale one kilka wnoszą. Często polecana w takich momentach przez nauczycieli, jako rozwiązanie sytuacji, jest konfrontacja, czyli sytuacja, kiedy zdolne, w tym przypadku “problematyczne”, bo wyróżniające się na tle klasy dziecko jest wystawiane przeciwko wszystkich. Pod ostrzałem, bez pomocy nikogo z zewnątrz. To ma pomóc.

Jakie są największe zarzuty kierowane w stronę zdolnych dzieci? W historii Julki i Marty jedynie takie, iż są…zdolne, iż chce się im uczyć, a przecież reszta klasy wie, iż uczyć się nie ma sensu, iż mają osiągnięcia, w sytuacji, gdy inne dzieci ich nie mają. Tym samym zawstydzają innych.

Często podnosi się komentarz dotyczący faworyzowania, i co zdumiewające, zwykle w wydaniu nauczyciela, z którym dziecko współpracuje w ramach własnych zainteresowań i konkursów oraz osiągnięć z tym związanych. Innymi faworyzują podobno ci nauczyciele, z którego przedmiotu dziecko ma osiągnięcia poza szkołą…

Im dziecko wie więcej…

Im dziecku bardziej się chce, im jest ono bardziej przebojowe, tym gorzej niestety we współczesnej szarej i równającej w dół szkole dla niego. Niestety osoby, które nie potrafią dorównać, a w domu są często porównywane do „genialnego dziecka”, zaczynają grać nieczysto.

Obserwuje się wtedy:

  • syndrom wysokiego maku (ang tall poppy syndrome), mechanizm, w którym ludzie atakują, umniejszają lub krytykują osoby wyróżniające się, odnoszące sukcesy lub będące bardzo zdolne, tylko z uwagi na ich sukcesy.
  • Drugim problemem jest mentalność kraba, która polega na stwierdzeniu „skoro ja nie mogę, to ty też”, która polega na próbach ciągnięcia innych w dół, gdy zaczynają oni osiągać więcej.
  • Oczywiście objawia się tu także zawiść społeczna, czyli silna, negatywna reakcja na sukces lub kompetencje innych.

Niestety często dziecko słyszy, iż przesadza

To, co najgorsze w tej sytuacji to z osamotnieniem dziecka, które, jak we wskazanych historiach słyszy, iż to jego wina, iż przesadza. Tymczasem oczywiste jest to, iż osoby pracujące w szkole, nauczyciele, powinni znać podstawowe mechanizmy, które w takiej sytuacji się ujawniają. Jednym z kluczowych jest obwinianie ofiary.

Nauczyciel zamiast szukać przyczyn problemu atakuje dziecko, które odstaje, wyróżnia się. Dodatkowo niekiedy nauczyciel stosuje projekcję, przenosząc własne problemy i frustrację na dziecko, uważając, iż to jego wina. Problem się pogłębia.

Jak temu zapobiec?

Niestety prawdą jest to, iż czyjeś sukcesy zawsze kogoś bolą.

Nie brakuje osób zawistnych i takich, które nie potrafią niczego wielkiego osiągnąć i są tym faktem tak sfrustrowane, iż atakują tych, którzy mają realne osiągnięcia. Młode, zdolne dziewczynki mierzą się z tym dużo bardziej niż chłopcy. Niestety pod względem rozwojowym zachowania dziewczyn w tym wieku są dużo trudniejsze niż można byłoby się spodziewać.

Chłopcy dużo częściej doceniają osiągnięcia a nie im zaprzeczają. Ostatnie badania pokazują nawet, iż są dojrzalsi (co nigdy wcześniej się nie zdarzało) niż dziewczynki. To dlatego bohaterki naszych historii Julka i Marka dobrze dogadują się z kolegami, a ze strony koleżanek doświadczają wykluczenia.

Problemem jest też system, który dzisiaj coraz mniej docenia umiejętność i mądrość, a dużo częściej stawia na przeciętność i niewyróżnianie się. Chodzi o to, aby równać do dołu. Wszyscy mają być zakładnikami niskiego poziomu nauczania. I działać tak, żeby nie pozwolić komukolwiek się wybić ze środowiska.

Sytuacja jest patowa, zwłaszcza jeżeli dziecko nie ma realnej pomocy rodziców lub z jakiegoś powodu milczy, bo sądzi, iż nikt mu nie pomoże…. Niestety wtedy nierzadko dochodzi do tragedii, targnięcia się na swoje życie…Co znamienne po tragedii tej najczęściej padają komentarze, iż jak to możliwe, dlaczego nikt nie reagował?

No dlaczego nikt nie reagował?

Dlaczego nikt nie pomógł?

Gdzie byli dorośli?

Idź do oryginalnego materiału